Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

TEAM UPDATE | Numerologia we włocławskim wydaniu

Wtorek, 31 Sierpnia 2021, 19:52, Sebastian Falkowski

Związki rodzinne, przywiązanie czy estetyka – każdy z zawodników przy wyborze swojego numeru kierował się czymś innym. W artykule przedstawiamy tło decyzji zawodników (i nie tylko) Anwilu Włocławek.

Wydaje się, że numer na koszulce to nic szczególnego – faktem jest jednak, że często dany koszykarz jest z nim nierozerwalnie związany, a konkretna cyfra czy liczba od razu go przypomina. Tak jest choćby z #10 i #12 – chyba wszyscy wiedzą, do kogo należały.

Swoją drogą, „zablokowanie” numeru czasem może rodzić problemy. – Przychodząc do zespołu jeden numer jest zajęty, drugi jest zastrzeżony – trzeba kombinować. Dlatego kiedyś wpadłem na pomysł #33 i już ze mną został – mówi Szymon Szewczyk. Skąd pomysł na tę liczbę? – To akurat bardzo proste. Kiedy trafia się trójkę... zresztą, wiadomo co wtedy pokazuje sędzia.

Na #10 chrapkę miał Alex Olesinski. – Moja mama grała w koszykówkę w Krakowie z tym numerem, ale wiem, że tutaj już nikt z nim nie wystąpi. Wziąłem więc #0. Wiesz, nazwisko zaczyna się od O. Mój brat też gra z #0, jego ksywka jest związana z literą O. Wszystko jest powiązane.

Co ciekawe, nie tylko brat Alexa gra z zerem. – W moim przypadku to też rodzinny numer. Oprócz brata, również mój tata go miał. Kilka lat temu zmarł, wtedy wróciłem do podwójnego zera, z którym grałem na uniwersytecie. Jeśli jesteśmy z bratem w jednej drużynie, on zawsze będzie miał #0, a ja #00, ze względu na tatę – komentował swoją decyzję Kyndall Dykes.

Rodzinne związki można zaobserwować również u Luke’a Petraska. – Gram z #18, bo z tym numerem w koszykówkę grał mój dziadek. Trzeba podtrzymywać tradycję!

Do opowieści włączył się też James Bell. – U mnie chodzi o córkę. Urodziła się 31 lipca, więc wybór #31 był oczywisty. – A ja urodziłem się 29 października i też na tej podstawie wybrałem numer. 29 to moja szczęśliwa liczba. Towarzyszyła mi od początku przygody z koszem – komentował Jakub Bęben.

Z #2 zagra Jonah Mathews. Historii stojącej za numerem nie chciał jednak upubliczniać, ze względu na sytuację rodzinną, a my jego decyzję szanujemy. Być może koszykarz sam kiedyś opowie ją szerszemu gronu.

KARNETY MOŻNA KUPOWAĆ TUTAJ

Kavell Bigby-Williams wybrał #11. Numer „znalazł go”, kiedy był dzieckiem i... nigdy nie opuścił. – Dorastałem z nim. Miałem go na każdym etapie kariery i było dla mnie ważne, by go utrzymać. Jeśli mam możliwość gry z #11, biorę go bez zastanowienia. Rozmowie przysłuchiwał się Sebastian Kowalczyk. – Nieźle. Tak jak Kavell ma #11, ze mną całe życie jest siódemka! W PESELu mam cztery siódemki, w szkole byłem 7. w dzienniku, prawie wszędzie się to przejawia.

Niektórym (a konkretnie Marcinowi Woronieckiemu) na koszulce potrzebne było odświeżenie. – Musiałem coś zmienić, bo kilka ostatnich lat grałem z #0. #77 podoba mi się wizualnie, a do tego jeden z moich ulubionych zawodników, Luka Doncić, też go ma, co tylko ułatwiło podjęcie decyzji.

Trzeba przyznać, że kolejka po #0 w tym sezonie mogła być długa i bardzo dobrze, że Marcin w porę wpadł na nowy pomysł. Zupełnie jak Maciek Bojanowski. – Miało być #9, ale czułem od początku, że jest taki ktoś, kto go na pewno nie odda. Z tego względu wybrałem #21, bo to trzy siódemki, a jak wiemy – trzy siódemki przynoszą sukces i szczęście. Skoro do tablicy został wywołany Kamil Łączyński, trzeba go było spytać o zdanie. – Absolutnie nie było pomysłu, żeby zmienić numer. Chciałbym z nim grać już do końca kariery. Łączka we Włocławku to Łączka z #9!

Rafał Komenda twierdzi natomiast, że jest dojrzalszą wersją samego siebie. Kiedy tu byłem za pierwszym razem grałem z #2, a mam wrażenie, że teraz po prostu dorosłem, jako człowiek i zawodnik – Rafał Komenda w wersji 2.0, stąd #20!

O numer nie mogliśmy nie zapytać też trenera Przemysława Frasunkiewicza. – Miał dla mnie znaczenie. Mój tata grał w siatkówkę, kiedyś dostałem od niego jedną z jego pierwszych koszulek, na której widniała #6. Przez wiele sezonów miałem #6, ale potem spodobała mi się #15. 15 to 1+5, co jak wiemy daje sześć, więc pasuje idealnie. Takich ciekawostek znalazłoby się jeszcze kilka, ale kibice muszą mi wybaczyć, pozostawiam je dla siebie.

Pierwsza okazja, by bliżej przyjrzeć się numerom Rottweilerów już za dwa dni, przy okazji meczu z Polskim Cukrem Pszczółką Start Lublin.

UPDATE #1
UPDATE #2
UPDATE #3
UPDATE #4