Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Dwa tygodnie do BCL Bubble. Kto faworytem?

Środa, 09 Września 2020, 16:22, Michał Fałkowski

Do kwalifikacji BCL zostały dwa tygodnie. Rafał Juć po raz drugi ciekawie i ze szczegółami opowiada o rywalach włocławskiego zespołu.

Każdy fan koszykówki słyszał o „NBA Bubble”, czyli rozgrywanym aktualnie turnieju w Orlando, kończącym przerwany wcześniej sezon 2019/2020. Słowo „bańka” jest absolutnie adekwatne. Zespoły są bowiem zamknięte w hotelach, bez prawa opuszczania budynku, poza wyjazdami na treningi i mecze.

Włodarze Ligi Mistrzów wyszli z tego samego założenia, ale „bańki” będą dwie: cypryjska Nikozja i bułgarski Botewgrad. Włocławianom przypadła rywalizacja na wyspie, więc w dniach 23 i (miejmy nadzieję) 25 września powalczą o awans w stolicy Cypru.

Półtora miesiąca temu poprosiliśmy Rafała Jucia o komentarz w sprawie rywali Rottweilerów, wówczas konkretów za wiele nie było [CAŁY ARTYKUŁ TUTAJ]. Dziś pracujący na co dzień w Denver Nuggets, skaut ma do powiedzenia dużo więcej.

--------------------

- Wszystkie trzy ekipy: Belfius, Bakken oraz Hapoel skompletowały już składy, choć trzeba powiedzieć, że względu na pandemię koronawirusa sam podpis na kontrakcie wcale nie oznacza, że zawodnik szybko pojawi się w klubie. Zresztą, żadna z ekip nie wystąpiła jeszcze w sparingach w pełnym składzie. Z moich informacji wynika, że niektórzy zawodnicy przechodzą np. przymusową kwarantannę, bądź wciąż załatwiają formalności związane z uzyskaniem pozwolenia na przylot do Europy – mówi Juć, dodając – Na tym etapie próba rzeczywistej oceny tych zespołów to trochę wróżenie z fusów. Hapoel nie rozegrał nawet jeszcze żadnego sparingu, a Belfius jest dopiero po pierwszym meczu kontrolnym, i to w mocno osłabionym składzie.

Rzeczywiście, wczoraj Belfius Mons-Hainaut grał w sparingu z Donarem Groningen (również walczy w kwalifikacjach BCL). Przegrał 48:61, a meczu nie wystąpiło trzech graczy: Arik Smith, Skylar Spencer i Jabril Durham.

- Od czasu naszej ostatniej rozmowy Mons-Hainaut dodało tylko dwóch zawodników – Skylara Spencera (z Karhu Kauhajoki – przyp. M.F.) i Igora Mintogo (z rezerw Lille), którymi trener Vedran Bosnić zamknął skład. Zwłaszcza Spencer to zawodnik, którzy może sprawić wiele problemów Anwilowi. To bardzo mobilny i atletyczny center, który świetnie ścina pod kosz i potrafi wykończyć akcje dwójkowe – komentuje Juć. Spencer w poprzednim sezonie notował 12 punktów i 9 zbiórek w lidze fińskiej, był również w ekipie Nuggets podczas Ligi Letniej NBA, stąd dobrze go zna nasz rozmówca.

Warto przy tym wspomnieć, że Durham został zatrudniony choć pierwszym kandydatem na pozycję rozgrywającego był Kamil Łączyński, a wspomniany Smith to zeszłoroczny lider drużyny (14,6 punktu, 3,6 zbiórki, 2,9 asysty).

Belgowie to jednak tylko pierwsza przeszkoda na drodze aspiracji Anwilu Włocławek. Drugą, w przypadku wygranej, będzie ktoś z pary Bakken Bears – Hapoel Tel Awiw.

- Hapoel nie rozpoczął nawet jeszcze treningów w pełnym składzie, ale izraelska drużyna zaskoczyła transferami, na które polskie kluby po prostu nie stać – mający euroligowe doświadczenie Jon Diebler, czy były gracz NBA Walter Lemon. Pytanie jak trener Ioannis Kastritis przygotuje skład w dwa tygodnie, zwłaszcza, że z trzonu drużyny zostało tak naprawdę dwóch koszykarzy: młody Yam Madar i podstawowy center Talib Zanna – wylicza nasz ekspert.

Wspomniany playmaker Walter Lemon Junior od kilku lat kursuje na linii NBA – G-League, z tym, że w najlepszej lidze świata rozegrał łącznie tylko 11 meczów. W poprzednim sezonie był gwiazdą Fort Wayne Mad Ants, notując 20,3 punktu, 6,6 asysty i 4,5 zbiórki, w Hapoelu ma być pierwszoplanową postacią. Razem z innymi wymienionymi: swingmanem Jonem Dieblerem (w karierze m.in. cztery kluby ze Stambułu: Anadolu Efes, Galatasaray, Besiktas i Darussafaka, a także trzy lata w Pinarze Karsiyaka) czy skrzydłowym Reggiem Upshawem (Grissin Bon Reggio Emilia i Maccabi Hajfa w ostatnim sezonie).

Jeśli jednak kibicom wydaje się, że to Hapoel będzie faworytem starcia po drugiej stronie drabinki, jest zgoła inaczej. Zdaniem Rafała Jucia Bakken Bears zbudowało na tyle mocne zestawienie personalne, że to właśnie ekipę Steffena Wicha trzeba uznać za najmocniejszego kandydata do awansu do fazy grupowej BCL.

- Na ten moment zdecydowanym faworytem tej grupy jest właśnie Bakken Bears. Duńczycy to etatowi uczestnicy europejskich pucharów, ale dotychczas głównie w rozgrywkach FIBA Europe Cup, w których zresztą dochodzili nawet do półfinału w 2018 i 2020 roku. W tym roku Bakken postawiło wszystko na jedną kartę, cel jest jeden – to awans do fazy grupowej BCL. Transfery pozwalają twierdzić, że budżet klubu został podwyższony pomimo pandemii koronawirusa. Podpisy robią ogromne wrażenie – komentuje Juć, a kibice Anwilu muszą kojarzyć Justina Dentmona. W poprzednim sezonie Pau Orthez pokonało Anwil u siebie 85:77, a Amerykanin rzucił 25 punktów, miał pięć asyst i cztery zbiórki. Łącznie skończył sezon W Lidze Mistrzów ze średnimi 20,9 punktu i 3 asysty.

- Nawet spośród klubów, które mają zapewniony występ od razu w fazie grupowej – niewiele może pochwalić się dwoma byłymi graczami NBA w składzie. A takie doświadczenia mają Dentmon i Akoon-Purcell. Obaj prezentują poziom, który pozwoliłby im walczyć o nagrodę MVP, gdyby grali w Energa Basket Lidze. Co ciekawe, obaj podpisali krótkoterminowe kontrakty, więc zobaczymy jak to wpłynie na chemię i atmosferę w drużynie. Pierwsze sparingi Bakken pokazują, że to bardzo atletyczna drużyna, którą stać na regularne zdobywanie 90 i więcej punktów. Skład – zwłaszcza pod koszem – jest dość niski, ale bardzo atletyczny i Bakken często wykorzystują ustawienie „small ball” – opisuje rozmówca.

Gwoli wyjaśnienia kibicom, wspomniany DeVaughn Akoon-Purcell to koszykarz, który do Bakken Bears trafił od razu po studiach i w ciągu dwóch lat zawojował ligę na tyle, aby postarać się o angaż w NBA. W ten sposób trafił do Nuggets, a w ostatnim sezonie grał w G-League, notując 17,8 punktu, 6,7 zbiórki i 1,9 asysty. Tego lata wraca do Niedźwiedzi, aby pomóc w uzyskaniu awansu.

--------------------

- Podsumowując: Belfius to zdecydowanie rywal w zasięgu włocławian, aczkolwiek trzeba sobie zdawać sprawę, że zarówno Hapoel, jak i Bakken to drużyny dysponujące większym potencjałem stricte kadrowym – rozpoczyna swoją konkluzję Juć.

Skoro zatem Duńczycy oraz Izraelczycy prezentują się świetnie na papierze, a Belgowie postawią na znajomość i kilkuletnie zgranie części składu, to gdzie swoich szans może upatrywać Anwil?

- Zdecydowaną przewagą Anwilu powinien być najdłuższy okres przygotowania, wejście już w rytm meczowy oraz możliwość „dotarcia” się w meczach o stawkę. Dla porównania Belfius rozpocznie ligę krajową dopiero 7 listopada, Hapoel w połowie października, a Bakken na początku października. Sporych szans upatruję także w szerokiej kadrze Anwilu, który w mojej opinii ma najgłębszy skład. To na pewno będzie mieć spore znaczenie przy potencjalnie dwóch intensywnych spotkaniach na przestrzeni trzech dni. Zmiana formatu rozgrywania kwalifikacji BCL – neutralny teren oraz format turnieju – sprawiają, że margines na błędy staje się jeszcze mniejszy. Anwil to drużyna, która na pewno zyskałaby najwięcej grając w domu, gdyż kibice w Hali Mistrzów – nawet w ograniczonej liczbie – potrafiliby wpłynąć na losy meczu ­– punktuje skaut NBA.

Niestety, szybsze rozpoczęcie przygotowań i sezonu mają także jedną wadę w kontekście międzynarodowej rywalizacji: mecze oficjalne są zdecydowanie łatwiej dostępne dla rywali, niż mecze sparingowe. Podczas gdy w chwili obecnej sztab Anwilu dysponuje tylko jednym nagraniem np. ekipy z Mons-Hainaut (wspomniane wyżej starcie z Donerem), o tyle Belgowie z pewnością posiadają w swojej bazie oba spotkania ligowe włocławian, a także starcie o Superpuchar. Być może także wcześniejsze sparingi, choćby te transmitowane w telewizji.

- Taka sytuacja zdecydowanie ograniczy możliwość przygotowania się i rozpracowania rywali przez sztab Anwilu, który po pierwsze będzie musiał mocno poszperać w swoich kontaktach, aby zdobyć mecze przeciwników, a po drugie – tych meczów do 23 września wcale nie będzie tak dużo. O ile więc zgranie i rytm meczowy mogą być dla włocławian przewagą, o tyle możliwości skautingowe i lepsze rozeznanie mogą mieć rywale. Oczywiście, jest w tym wszystkim „ucieczka”, którą trenerzy Mihevc, Woźniak i Kożan wykorzystają. Wszystkie ekipy pozostawiły bowiem tych samych trenerów, więc sztab trenerski Anwilu z pewnością uwzględni w swojej pracy spotkania z poprzedniego sezonu tych drużyn, np. po to, aby dowiedzieć się więcej na temat systemu defensywnego czy ofensywnego ekip – kończy Rafał Juć.

--------------------

Trzy scenariusze rywalizacji w Nikozji:

- w przypadku dwóch zwycięstw, włocławianie uzyskają prawo do gry w Grupie A Basketball Champions League (start rozgrywek 14 października);

- w przypadku odpadnięcia po pierwszym meczu, Anwil zagra w Grupie E FIBA Europe Cup, gdzie zmierzy się z: London Lions, przegranym pary Dnipro Dniepr vs. Donar Groningen oraz przegranym pary Sporting Lizbona vs. Fribourg Olympic (start 6 stycznia);

- w przypadku odpadnięcia po drugim meczu, Anwil zagra w Grupie A FIBA Europe Cup, gdzie zmierzy się z: Egisem Kormend, Unahotelsem Reggio Emilia oraz przegranym pary Keravnos Nikozja – Iraklis Saloniki (j/w).