Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Belfius, Bakken czy Hapoel? Kto jest kim w kwalifikacjach?

Poniedziałek, 27 Lipca 2020, 17:32, Michał Fałkowski

Aby zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów, Anwil Włocławek musi przejść dwustopniowe kwalifikacje. O rywalach Rottweilerów opowiada zawodowy scout, Rafał Juć.

W walce o fazę grupową Basketball Champions League 15 i 18 września Anwil Włocławek zmierzy się z Belfiusem Mons-Hainaut. Rywal to dobrze znany włocławskim kibicom, choć raczej tym nieco starszym. Rottweilery mierzyły się bowiem z Belgami czterokrotnie w latach 2003/2005. Bilans: 2:2.

W poprzednim sezonie Belfius mocno rozpychał się łokciami w lidze i do czasu przerwania rozgrywek zajmował drugie miejsce z bilansem 12:5. Dla klubu, który ostatni medal wywalczył w 2015 roku, było to wielkim sukcesem. Trener Vedran Bosnić zbudował więc bardzo obiecujący zespół, obecnie władze klubu starają się utrzymać jego trzon.

Póki co z poprzedniego składu pozostali trzej Amerykanie: Auston Barnes, Arik Smith, Justin Cage (12 lat w klubie!); doszli za to Jabril Durham (wybrany kosztem Kamila Łączyńskiego) z rosyjskiej drugiej ligi (14,8 punktu i 5,9 asysty) czy Bośniak Ajdin Penava z rezerw euroligowej Baskonii.

- Belfius jest zdecydowanie w zasięgu Anwilu, ale zbyt wcześnie, aby rozmawiać o konkretach. Nie znamy całego składu. Największym atutem klubu jest osoba trenera. Vedran Bosnić to specjalista od niespodzianek w starciach z wyżej notowanymi rywalami, w poprzednim sezonie Belfius wygrywał z Ostendą czy Antwerpią, które z sukcesami grały przecież w europejskich pucharach. Dlatego bardzo ważne będzie uzyskanie korzystnego rezultatu w pierwszym meczu – mówi Rafał Juć, skaut pracujący dla Denver Nuggets, zawodowo śledzący wszystkie ligi w Europie.

Młodszym kibicom warto przypomnieć, że trener Bosnić grał kiedyś w… Astorii Ostromecko Bydgoszcz. W sezonie 2004/2005 wystąpił w 13 spotkaniach dla tego klubu, w jednym z nich będąc bohaterem. Jego rzut w ostatniej akcji meczu dał bowiem zwycięstwo nad… tak, tak, Anwilem Włocławek.

- Kontynuacja na ławce szkoleniowej oraz w składzie powinny być nieznaczną przewagą na korzyść Belfiusu, aczkolwiek to też oznacza, że dużo łatwiej będzie rozpracować system i styl tej drużyny. A świetny skauting to zawsze cecha charakterystyczna Anwilu. Trenerzy Marcin Woźniak i Grzegorz Kożan od lat są doceniani w Polsce, na pewno wydobędą wszelkie kruczki taktyczne Belgów na światło dzienne – komentuje Juć, dodając – Bosnić stawia przede wszystkim na twardą, zespołową defensywę. Można spodziewać się pressingu na całym boisku czy też wstawek różnych pułapek.

Jeśli zaś chodzi o ofensywę drużyny, wspomniany Smith to lider punktowy zespołu z poprzedniego sezonu (14,6 punktu, 3,4 zbiórki), a Barnes dokładał 10,8 punktu i 4,6 zbiórki. W Mons-Hainaut nie będzie za to już dłużej grał Lennard Freeman (12,1; 8,6), który wybrał Izrael.

- Z jednej strony przewagą Belgów będzie zgranie, a z drugiej – liga belgijska zakłada start dopiero na początku października, dlatego bardzo trudno będzie określić faktyczną dyspozycję rywala – dodaje skaut NBA.

________________

W przypadku pokonania ekipy Bosnicia, Rottweilery zmierzą się ze zwycięzcą pary Hapoel Tel Awiw – Bakken Bears. Z Izraelczykami Anwil (jako Nobiles) grał dwa razy w sezonie 1994/1995 (82:81 u siebie i 89:95 na wyjeździe), z Duńczykami nigdy. Ale! Choć dziś wydaje się, że murowanym faworytem tej pary jest Hapoel, Niedźwiedzie z Bakken zbroją się na potęgę.

Najpierw jednak słów kilka o Izraelczykach, którzy właśnie kończą przerwany poprzedni sezon. Rozgrywki są na etapie finału, lecz klub ze stolicy odpadł w ćwierćfinale z Maccabi Tel Awiw 1:2.

- Z racji tego, że w Izraelu sezon wciąż trwa, a początek rozgrywek 2020/2021 zaplanowano na połowę października, o Hapoelu wiadomo… niewiele. Z jednej strony, zaprezentowali się świetnie w niedawno zakończonych play-off, będąc o krok od wyeliminowania Maccabi, ale z drugiej – kształt zespołu ulegnie zmianie. Na pewno zabraknie takich graczy jak Davis czy Ginat – mówi Juć.

Grecki trener Ioannis Kastritis ma w składzie dużo więcej znaków zapytania, niż graczy (zaledwie dwóch juniorów). Wie natomiast, że dwaj jego kluczowi strzelcy wybrali inne oferty: Jordan Davis zagra w Murcji, a Sek Henry (w przeszłości AZS Koszalin) w Pinarze Karsiyaka. Do tego możliwe są odejścia dwóch innych obcokrajowców: Nigeryjczyka Taliba Zanny czy Amerykanina Jordana Hamiltona. Wspominany przez Jucia Tomer Ginat także zmieni barwy. Biorąc pod uwagę, że ci gracze to najważniejsze postaci ofensywy Hapoelu, siłę drużyny trzeba będzie składać od nowa. Ale w Tel Awiwie gotówki na nowych graczy na pewno nie zabraknie.

- Z jednej strony mocna przebudowa, ale z drugiej Hapoel to zbyt utytułowana i ważna w Izraelu ekipa, by lekką ręką oddała batalię o BCL. Klub wraca do świetności po zawirowaniach organizacyjno-finansowych w ostatnich latach i ma wielką chęć na grę w grupie Ligi Mistrzów. Trener Kastritis przejął Hapoel w trakcie sezonu, pod jego wodzą ekipa prezentuje koszykówkę bardzo szybką, nastawioną na grę z kontry, na pewno można spodziewać się w składzie wielu atletów – komentuje skaut Denver Nuggets, dodając – Warto zwrócić uwagę na dopiero 19-letniego Yama Madara, który przed rokiem poprowadził Izrael do mistrzostwa Europy do lat 20 i ma już za sobą debiut w seniorskiej reprezentacji. O ile zostanie…

Wyzwaniem dla Hapoelu na pewno będzie kalendarz. Mecze kwalifikacyjne wypadną na miesiąc… przed rozpoczęciem sezonu ligowego. – Na pewno byłby to jakiś atut dla Anwilu, będącego już w ligowym gazie. Tylko czy na pewno włocławianie, w przypadku awansu, zagrają z Hapoelem? – zastanawia się Juć. – Bakken Bears to ikona duńskiej koszykówki. Mają na koncie najwięcej mistrzostw tego kraju w historii, bo aż 17. Bears to także etatowy uczestników europejskich pucharów, w których gra od 2013 roku. W 2018 i 2020 roku byli w półfinale FIBA Europe Cup. To właśnie w barwach tej drużyny występował DeVaughn Akoon-Purcell, który został pierwszym graczem w NBA z ligi duńskiej. Na pewno nie wolno ich nie doceniać zwłaszcza, że ostatnimi czasy mocno działają na rynku transferowym.

W Danii nie mówi się już o przerwanym poprzednim sezonie, a cały klub sfokusował się na jednym celu: awansie do BCL. Stąd wielkie – i to nie tylko na krajową skalę – transfery. Skrzydłowy Deshawn Stephens z powodzeniem grał dla Maccabi Rishon, Fortitudo Bolonia czy Scafati Basket, a QJ Peterson był gwiazdą ligi ukraińskiej (średnio… 29,1 punktu, 7,6 zbiórki i 6,1 asysty w meczu!), grając dla MBC Mikołajów. Jeśli jednak te nazwiska nie robią wrażenia na włocławskich kibicach, to na pewno zrobi inne – Justin Dentmon.

- Trener Steffen Wich ma świetnego nosa do młodych, amerykańskich zawodników i wychował już wielu graczy na wyższy poziom. Wspomniany Akoon-Purcell to najlepszy przykład. Dodatkowo, tego lata klub postanowił jednak wzmocnić się doświadczonymi graczami, stąd angaż np. Stephensa czy Dentmona. To najgłośniejszy transfer wszystkich drużyn z kwalifikacji BCL, wielkie nazwisko, koszykarz, który ma za sobą grę w NBA czy Eurolidze. Z Bakken Bears podpisał umowę tylko na dwa miesiące, to pokazuje determinację klubu jeśli chodzi o awans do grupy – mówi Juć.

Dentmon dał się zapamiętać włocławianom w styczniowym meczu BCL. Pau Orthez pokonało Anwil u siebie 85:77, a Amerykanin rzucił 25 punktów, miał pięć asyst i cztery zbiórki. Łącznie skończył sezon W Lidze Mistrzów ze średnimi 20,9 punktu i 3 asysty.

W składzie Niedźwiedzi są również gracze z poprzednich lat: Amerykanin Ryan Evans (12,9 punktu, 6,2 zbiórki), Senegalczyk Michel Diouf (11,1; 5,4) czy Kenijczyk Tylor Ongwae (10,7; 5,5). Łącznie, pięciu zawodników, którzy grają ze sobą przynajmniej trzy-cztery sezony.

Mecze kwalifikacji BCL odbędą się 15 i 18 (I runda) oraz 22 i 25 (II runda) września. W obu przypadkach Anwil zagra rewanż u siebie.