Minęły już niemal trzy miesiące od startu tegorocznych rozgrywek ligowych. Anwil na własnym parkiecie debiutował w zwycięskim (80:51) meczu ze Sportino Inowrocław. Dziś dojdzie do drugiej potyczki między tymi drużynami.
Minęły już niemal trzy miesiące od startu tegorocznych rozgrywek ligowych. Anwil na własnym parkiecie debiutował w zwycięskim (80:51) meczu ze Sportino Inowrocław. Dziś dojdzie do drugiej potyczki między tymi drużynami.
Gdy Sportino po raz pierwszy mierzyło się z Anwilem, postrzegane było jak „chłopiec do bicia”. Zespół niedawno awansował do ekstraklasy, miał kłopoty organizacyjne, logistyczne i finansowe. Nie pomogło nawet zatrudnienie doświadczonego trenera, Aleksandra Krutikowa. Nie mógł on bowiem dokonywać transferów, nawet na miarę skromnych oczekiwań beniaminka. Kompletowanie składu rozpoczęło się na kilka dni przed startem ligi. Kontrakty podpisali trzej doświadczeni Polacy – Zbigniew Marculewicz, Łukasz Aťytko i Artur Robak, do których dokooptowano czterech juniorów. Sytuację Sportino ratowali przebywający na try-outach Marcus Crenshaw, Tony Lee, Kyle Landry oraz Vilius Gabsys.
Dziś inowrocławianie traktowani są już całkowicie serio, również dzięki postawie wymienionych testowanych graczy. Okazało się, że tylko Gabsys nie prezentuje poziomu, którego oczekiwałby Krutikow. Pozostali, wzmocnieni jeszcze Davidem Gomezem i Eddiem Millerem wywalczyli już 5 ligowych zwycięstw, pozwalając zespołowi wysunąć się poza strefę spadkową. Co więcej, Sportino ciągle się wzmacnia. Przeciw Anwilowi będą mogli wystąpić Łukasz Wichniarz i Dawid Witos. Ten pierwszy wraca do Inowrocławia po półtorarocznej przerwie, a drugi ma udowodnić swoją przydatność w trakcie try-outu.
Duży wpływ na postawę Sportino przeciw Anwilowi mogła mieć absencja jej najważniejszego gracza Tonego Lee. W ostatnich dniach Amerykanin przebywał w ojczyźnie opiekując się ciężko chorą matką. Jak dużo tracą inowrocławianie grając bez swojego obrońcy przekonali się w ostatnim meczu przeciw Kotwicy, której ulegli 73:53. Na szczęście wrócił on już do Polski i o wyniku meczu zadecyduje postawa na boisku, a nie zdarzenia losowe.
Na pewno dużym plusem dla gospodarzy przed potyczką z Anwilem jest fakt, że ostatni ligowy mecz rozegrali dwa tygodnie temu i od tego czasu mogli spokojnie przygotowywać się pod kątem rywalizacji z naszą drużyną. Na szczęście w ekipie Igora Griszczuka nikt nie narzeka na kontuzje. Można nawet powiedzieć, że po ostatniej wpadce z Kotwicą nastroje są bardzo bojowe. Co prawda skład został uszczuplony o Briana Browna, ale zawodnicy nie dopuszczają nawet myśli, że mogliby ulec dzisiejszemu przeciwnikowi. Skoro mowa o Amerykaninie, to warto wspomnieć, że po rezygnacji z jego zatrudnienia przez Anwil wydawało się, że może znaleźć pracę w… Sportino. Pamiętając ile szkód zazwyczaj wyrządzają nam byli zawodnicy trzeba brać za dobry znak fakt, że Brown ostatecznie wrócił do Stanów.
Na derbowy mecz ze Sportino wybiera się grupa niemal dwustu kibiców włocławskiego Anwilu. Wszystkich prosimy o głośny i kulturalny doping, a tych którzy nie będą mogli na żywo obserwować dzisiejszych zmagań zapraszamy do TVP Sport od godz. 17:00.