- Jesteśmy jednością, wszyscy dajemy z siebie wszystko na parkiecie. To stanowi o naszej sile - mówi Kamil Michalski
Łukasz Brylski: Przed startem rozgrywek mieliście imponującą serię jedenastu zwycięstw z rzędu. To z całą pewnością musi budzić respekt ligowych rywali.
Kamil Michalski: Nasz wynik jest dobrym prognostykiem, który sugeruje rywalom, że nie będą mieli z nami łatwo. Dla nas, zawodników, czy trenerów takie zwycięstwa są bardzo ważne, ponieważ pokazują nam, że praca jaką wykonaliśmy podczas treningów i obozu przynosi należyte efekty. Jednak w lidze zaczynamy od zera i ta seria zostanie zapomniana.
Dla Ciebie to będzie szczególny sezon, ponieważ wracasz do Włocławka po rocznym wypożyczeniu. Jakie masz oczekiwania przed rozpoczynającymi się rozgrywkami?
- Chcę grać dobrze i nie zaprzepaścić swojej szansy. Liczę także na to, że dobrą postawą na parkiecie dostanę więcej minut i dzięki temu pokażę się na parkietach Polskiej Ligi Koszykówki. Mam także nadzieje, że od samego początku sezonu będziemy wygrywać i wrócimy na podium. Oby tylko omijały nas kontuzje.
Mocne strony Anwilu to?
- Przede wszystkim zespół. Jesteśmy jednością, wszyscy dajemy z siebie wszystko na parkiecie. To stanowi o naszej sile. To także zasługa trenera, który przydzielił nam role na boisku, każdy wie co ma robić. Również indywidualnie prezentujemy się bardzo dobrze. Każdy z zawodników w składzie jest wszechstronny i myślę, że to także będzie naszym atutem.
A słabe?
- Nie mamy takich (śmiech).
Co sądzisz o przepisie, który mówi, że na parkiecie cały czas musi przebywać jeden Polak?
- To dobre rozwiązanie, ponieważ młodzi zawodnicy z Polski mają okazję zbierać niezbędne doświadczenia, rozwijać się i prezentować swoje umiejętności. Według mnie w najbliższym czasie zaprocentuje to i będzie to z korzyścią dla polskiej koszykówki.
Wywiad ukazał się w Tygodniku BASKET
 
                         
                         
                         
                        