W pocie czoła trenują włocławscy koszykarze, by rok 2008 zakończyć w dobrych nastrojach. Zapewnić je może jedynie zwycięstwo z Asseco Prokomem Sopot w ostatnim tegorocznym meczu Polskiej Ligi Koszykówki.
Pierwotnie spotkanie miało się odbyć 11 listopada, lecz dwa dni później Asseco czekał arcyważny pojedynek euroligowy w Barcelonie. Hit polskiej ekstraklasy przełożono, choć jak się okazało, nie miało to wpływu na postawę sopocian na europejskich parkietach. Przegrali oni rywalizację z Hiszpanami, zresztą, tak jak cztery kolejne spotkania i niemal stracili szanse na awans do Top16. Trzeba jednak przyznać, że sama możliwość zdobycia doświadczenia w meczach przeciw Montepaschi Siena, Panathinaikosowi Ateny, czy wspomnianej Barcelonie bardzo przyda się w tak ważnych pojedynkach jak dzisiejszy z Anwilem.
Póki co, Euroliga odbija się jednak mistrzom Polski czkawką. Zespół niespodziewanie uległ Górnikowi Wałbrzych i Polonii Warszawa. Zastanawiająca jest również wysoka porażka z PGE Turowem (80:59). Choć trener Tomas Pasesas nie zdołał wywołać u swoich zawodników odpowiedniej motywacji na te mecze, to i tak może się cieszyć, że jego zespołowi upiekło się przeciw Enerdze Czarnym, Polpharmie, czy Sportino. Wydaje się, że klucz do dobrej gry sopocian leży w ich głowach. Odpowiednio nastawieni mogą być niewyobrażalnie groźni, gdy jednak pozwolą sobie na dekoncentrację, tracą większość swoich atutów. Zła informacja jest taka, że przeciw Anwilowi to im raczej nie grozi.
Istnieje jeszcze jeden czynnik, który Igor Griszczuk na pewno postara się wykorzystać przy ustalaniu taktyki. Zmęczenie zawodników Asseco. Mecz z Anwilem będzie ich dziewiątym, grudniowym występem. Choć w PLK grali tylko dwa razy, to z pewnością wiele sił kosztowały ich pojedynki euroligowe a także niedawne, wschodnie tournee. Podczas przedświątecznego turnieju w Moskwie, sopocianie strasznie się męczyli, musząc rywalizować z Dynamem Moskwa, Azovmashem Mariupol i ASK Ryga. Aż żal było patrzeć na ich poczynania na boisku. Nic więc dziwnego, że rywale robili z nimi co chcieli. O tym, że takie występy na pewno nie podniosły morale zespołu, świadczy chociażby ostatnie, ledwo wymęczone zwycięstwo ze Sportino.
Należy jednak pamiętać, że Asseco to cały czas liczący się, euroligowy zespół i lider polskiej ekstraklasy. Skład z niesamowitym Davidem Loganem, „ulebowym” kilerem włocławian Danielem Ewingiem i mającym za sobą całkiem udane występy w NBA Patrickiem Burkem z pewnością ma w sobie duży potencjał. Przewaga sopocian dotyczy każdego elementu – wzrostu, szybkości, doświadczenia i skuteczności zawodników. Przy tym wszystkim ich gra wygląda bardzo mądrze. Duża swoboda dla dysponujących nieprzeciętnymi umiejętnościami indywidualnymi Logana i Ewinga jest zrozumiała. Potrafią jednak sopocianie grać również koszykówkę poukładaną, systemową.
Cała nadzieja Anwilu w odpowiednim przygotowaniu do tego meczu. W ostatnich dniach nasi zawodnicy dostali wszystko, co im potrzeba – kilka dni relaksu z rodzinami, a później solidną porcję treningów ukierunkowanych pod kątem najbliższego rywala. Wszyscy deklarują, że żyją już tylko meczem z Asseco. Taka ogólna postawa jest bardzo budująca i może stać się przyczynkiem do zwycięstwa w tym arcyważnym i prestiżowym spotkaniu.
Warto jeszcze przypomnieć, że Anwil Włocławek w sezonie zasadniczym wygrywa z Asseco Prokom Sopot od 2006 roku. Czy ta passa potrwa przynajmniej do 2009?