W szalenie zaciętym meczu, w którym o ostatecznym wyniku mógł zadecydować każdy detal na parkiecie i każdy błąd, Anwil Włocławek przegrał po dogrywce z PAOK-iem Saloniki 93:94.
TŁO: Odwoływania do wydarzeń sprzed 30 lat potęgowały atmosferę środowego spotkania. Nawet pomimo faktu, że dziś to przecież zupełnie inne zespoły. Anwil Włocławek walczył o pierwszą wygraną w FIBA Europe Cup, a PAOK Saloniki - o drugie zwycięstwo z rzędu.
KLUCZOWY MOMENT: Przy stanie 84:80 dla Anwilu piłkę mieli goście z Grecji, wznawiając ją zza linii bocznej. Do końca meczu były dwie minuty i 25 sekund. Po czterech sekundach rozgrywający Elvar Fridriksson ruszył w kierunku arbitra, gdyż zorientował się, że na placu gry jest… sześciu zawodników PAOK-u! Po chwili dołączył do niego Dawid Słupiński oraz asystenci. Krzycząc, zwracali uwagę sędziemu stojącemu tuż przy ławce gospodarzy, ale ich reakcja wywołała odmienny skutek: przewinienie techniczne dla ławki… gospodarzy. Po obejrzeniu serii powtórek, żadna inna decyzja nie została już podjęta, faul techniczny utrzymano, który Tomas Dimsa zamienił na celny rzut wolny. Chwilę później, goście zdobyli jeszcze pięć punktów i doprowadzili do dogrywki, w której okazali się skuteczniejsi o… punkt. Jeden punkt. Jak widać, w meczu tak wyrównanym, każdy detal odgrywa niebagatelne znaczenie.
STATYSTYKA: Oczywiście, powyższe trudne do uwierzenia okoliczności (a przecież sędziowie nie zwrócili uwagi także na fakt, że jeden z koszykarzy PAOK-u samowolnie opuścił plac gry) nie sprawiają, że zapominamy o innych, czysto sportowych kwestiach. 17 trafionych rzutów wolnych na 30 prób to bezpośredni element, który miał kluczowy wpływ na ostatecznie rozstrzygnięcie. Rottweilery miały bowiem okazje zamknąć środowe spotkanie wygraną. Dwa przestrzelone rzuty wolne A.J. Slaughtera oraz wcześniejsze pomyłki innych graczy to po prostu stracone szanse na zwycięstwo. Szanse, które bolą i mogą w ostatecznym rozrachunku kosztować brak awansu z grupy.
NAJSKUTECZNIEJSZY W ANWILU: Isaiah Mucius po raz kolejny pokazał swoją łatwość w znajdowaniu drogi do kosza. 17 punktów na skuteczności 7/11 z gry to naprawdę mocny wskaźnik w meczu z tak wymagającym rywalem. Amerykanin był zmotywowany i skoncentrowany, brał na siebie trudne rzuty i je trafiał. Niestety, tylko jeden celny na trzy próby z linii ujmują całkowitemu obrazowi gry.
DRUGI PLAN: Od meczu z Arką, w którym miał jedną zbiórkę, Mate Vucić pokazuje co to znaczy podkoszowa siła i jak należy pracować przy zastawianiu kosza swoim ciałem, aby być skutecznym. Chorwat zakończył spotkanie z dorobkiem 14 punktów (6/8 z gry, ale też 2/6 z linii) oraz 13 zbiórek (oraz pięć asyst). To trzecie double-double Mate w barwach Anwilu (na siedem meczów!) - w tym elemencie jest już lepszy od takich graczy jak Keith Clanton, Eric Hicks, Szymon Szewczyk czy Marko Brkić.
COMING SOON: W niedzielę wracamy do rozgrywek ORLEN Basket Ligi. O 12:30 mecz z Kingiem Szczecin. Bilety do nabycia na stronie Abilet.pl oraz w Informacji Turystycznej.
Anwil Włocławek - PAOK Saloniki 93:94 OT (19:20, 24:25, 26:24, 17:17, 7:8)
Anwil: Mucius 17, Michalak 16, Vucić 14, Fridriksson 11, Slaughter 10, Pearson 9, Słupiński 7, Lockett 6, Furmanavicius 2, Kołodziej 1
PAOK: Dimsa 22, Jackson 21, Jones 17, Moore 12, Brown 7, Koniaris 6, Persidis 6, Zaras 3, Fillios 0, Iatridis 0