Anwil Włocławek toczył wyrównany bój z Legią Warszawa. Wydawało się, że w końcówce powtórzy się scenariusz z poprzednich meczów - niestety, to rywale przejęli kontrolę i zwyciężyli 85:77.
TŁO: To był 500. mecz kapitana Kamila Łączyńskiego w Polskiej Lidze Koszykówki. Cała drużyna chciała zaprezentować się jak najlepiej w ten wyjątkowy dzień.
KLUCZOWY MOMENT: Jeszcze trzy minuty przed końcem Rottweilery prowadziły 75:74. Niestety w tamtym momencie coś się zacięło w ataku. Kolejne próby odbijały się od obręczy, natomiast rywale dokładali trafienia. Legia zaliczyła serię 11:0 (75:85) - dopiero trzy sekundy przed końcem przerwał ją Justin Turner. Rywale walczyli o powiększenie różnicy, ale przytomnie pod koszem zachował się Deane Williams. Mimo wszystko, włocławianie musieli się pogodzić z porażką.
NAJLEPSZY W ANWILU: Justin Turner po raz kolejny pokazał, że jest ostoją ekipy na obwodzie. Zagrał ponad 32 minuty, zdobył 24 oczka (9/12 z gry, imponujące 7/7 za dwa), a także po dwie asysty i przechwyty. Dał drużynie sporo energii z ławki w pierwszej połowie. Z łatwością mijał pierwszą linię i kończył z półdystansu. Szkoda, że mimo tak dobrej postawy, na koniec nie mógł z kolegami świętować zwycięstwa.
DRUGI PLAN: Luke Petrasek zaprezentował się nieźle - szczególnie duży wpływ na wydarzenia boiskowe miał przed przerwą. Przerwał stagnację obu ekip w trzeciej kwarcie trafiając ważną trójkę. Skończył z double-double - miał 14 punktów i 11 zbiórek. Michał Michalak grał solidnie na przestrzeni całego starcia. Podobnie jak Luke zanotował 14 oczek - obok tego zdobył także cztery zbiórki, trzy asysty i przechwyt. Niesamowicie eksplozywny był Deane Williams. Brytyjczyk kilka razy poderwał Halę Mistrzów swoimi potężnymi wsadami (sekwencji dwóch paczek w ciągu pięciu sekund nie zapomnimy bardzo długo). 11 punktów, sześć zbiórek, trzy bloki, po dwie asysty i przechwyty - to jego linijka.
ZDROWIE: W dzisiejszym meczu nie wystąpił DJ Funderburk. Amerykanin zmaga się z drobnym bólem łydki i dostał od sztabu szkoleniowego wolne.
STATYSTYKA: Anwil wszedł w spotkanie przeciętnie. Drużyna w pierwszej kwarcie popełniła sześć strat i nie mogła odnaleźć swojego rytmu. Po krótkiej przerwie Anwil pokazał twarz, jaką wszyscy chcą oglądać ciągle - zwyciężył 23:15, grając przy tym widowiskowo. Mamy nadzieję, że w kolejnych starciach takich obrazków będzie jak najwięcej. Choć Rottweilery w kilku statystykach wypadły dobrze, przeciwnicy zaprezentowali się wyraźnie lepiej na obwodzie - trafili aż 15/32 za trzy (sam Andrzej Pluta 6/11), przy 8/28 Anwilu.
KONFERENCJA: - Gratuluję Legii, bo odnieśli ważne zwycięstwo na wyjeździe. Z naszej perspektywy - gdy tylko zaczynamy grać miękko w obronie, tracimy jednocześnie rytm w ataku. Dziś w ostatniej kwarcie rywale zdobyli 28 punktów, łącznie 85, a ich średnia w tym sezonie to 81. Nie taką mieliśmy strategię i nie w takie liczby celowaliśmy. Musimy zadbać o te aspekty - podsumowywał trener Selcuk Ernak.
COMING SOON: Przed nami seria spotkań wyjazdowych. W niedzielę 6 kwietnia o godz. 17:30 Anwil zmierzy się z Górnikiem Zamek Książ Wałbrzych.
Anwil Włocławek - Legia Warszawa 77:85 (14:21, 23:15, 22:21, 18:28)
Anwil: Turner 24, Michalak 14, Petrasek 14, Williams 11, Nelson 6, Ongenda 4, Łączyński 2, Sulima 2, Gruszecki 0, Łazarski 0, Pipes 0
Legia: Pluta 20, Kolenda 16, Silins 16, Radanov 14, Onu 9, Vucić 5, Grudziński 3, Sykes 2, Wilczek 0