Lider tabeli łatwo nie odpuszcza – dziś przekonał się o tym WKS Śląsk Wrocław. Rywale próbowali przechylić szalę na swoją stronę, ale Anwil Włocławek wytrzymał presję i wygrał Świętą Wojnę 97:89!
TŁO: Święta Wojna zawsze budziła dodatkowe emocje – tym razem nie było inaczej. Głodne gry Rottweilery chciały przeciwstawić się rywalom z Wrocławia. Nikt nie spodziewał się łatwej przeprawy – wszyscy byli pewni sporego oporu ze strony gości.
KLUCZOWY MOMENT: Na minutę przed końcem Maciej Bojanowski wykorzystał świetne podanie Kyndalla Dykesa i z impetem wsadził piłkę do kosza (92:87), co stonowało zapędy przeciwników. Za chwilę złe podanie z autu wykorzystał James Bell, który także popisał się wsadem. Cios jaki ostatecznie pogrzebał szanse wrocławian zadał Luke Petrasek. Podkoszowy został obsłużony przez Jonah Mathewsa i nie pomylił się z dystansu (97:89) – do końca meczu było 40 sekund, ale Rottweilery były w gazie i nic nie byłoby już im w stanie zabrać zwycięstwa.
NAJLEPSZY W ANWILU: Kyndall Dykes przechodzi samego siebie – błyskawicznie wrócił do formy, a dziś po prostu latał nad parkietem. Na jego rzuty z półdystansu nikt nie miał odpowiedzi. Amerykanin był jak zaprogramowany. Trafił swój pierwszy rzut w meczu, przełamał impas drużyny na początku czwartej kwarty (po trudnym rzucie przez ręce). Miał 2/2 z dystansu, a do tego 12/15 za dwa (rekord tego sezonu Energa Basket Ligi). Łącznie uzbierał 30 oczek, co jest jego najlepszym wynikiem w tym roku. Dodał pięć zbiórek, trzy asysty i dwa przechwyty. Miał duży udział w grze, na parkiecie spędził ponad 32 minuty, a mimo to nie zanotował żadnej straty! Wujek KD to prawdziwe niebezpieczeństwo dla rywali.
DRUGI PLAN: 20 punktów, siedem asyst, dwie zbiórki i przechwyt – to linijka Jonah Mathewsa. Rozgrywający miał dziś korespondencyjny pojedynek z Travisem Trice’m – oglądanie starć tej dwójki było przyjemnością, szczególnie, że Mathews często wychodził z nich górą. W pierwszej połowie Amerykanin trafił kilka bardzo istotnych rzutów, pod nieobecność Kamila Łączyńskiego przejął rolę głównego kreatora (często szukał lepiej ustawionych pod koszem kolegów). Tylko jedno oczko mniej uzbierał Luke Petrasek. Oprócz trójki, która zamknęła mecz Amerykanin trafił również pięć innych rzutów, do tego dodał sześć zbiórek, trzy bloki i asystę. Do 10 punktów osiem zbiórek, asystę i przechwyt dołożył z kolei Ziga Dimec.
MĄDROŚĆ NA SKRZYDLE: Nie można nie pochwalić Jamesa Bella i Macieja Bojanowskiego, którzy wiele razy pomogli zespołowi inteligentnym ruchem lub ustawieniem na boisku. James w jednej z sytuacji wybronił kontrę, będąc samotnie atakowanym przez dwójkę rywali. Maciek popisał się trzema zbiórkami w ataku – w gąszczu potrafił wyskoczyć najwyżej i zbić piłkę na obwód. Obaj zawodnicy wykorzystywali luki w obronie wrocławian i biegali między liniami, z czego potem brały się trafienia. O dobrej obronie nie ma sensu dodatkowo wspominać, bo jest zauważalna gołym okiem. Taka dwójka w drużynie to naprawdę spora wartość dodana.
ZDROWIE: W trakcie spotkania urazu doznał Kamil Łączyński. Kapitan przejdzie badania – kiedy dowiemy się czegoś więcej na temat stanu jego zdrowia, niezwłocznie poinformujemy poprzez klubowe kanały informacyjne.
WOKÓŁ PARKIETU: W korytarzach Hali Mistrzów mogliście spotkać wolontariuszy WOŚP oraz osoby zbierające środki na rzecz małego Wiktora. Dziękujemy za wasze wsparcie. Rottweilery wyszły dziś na parkiet w asyście eskorty złożonej z uczniów SP nr 2 we Włocławku – drużyny, która w ostatniej edycji ANWIL Basketball Challenge zajęła drugie miejsce.
Było nerwowo, ale udało się! Kolejna Święta Wojna wpadła na nasze konto! #plkpl @PLKpl pic.twitter.com/iPO78vPCkC
— Klub Koszykówki Włocławek (@Anwil_official) January 22, 2022
STATYSTYKA: Rottweilery dziś dobrze biegały – może to stwierdzenie nie brzmi zaskakująco, ale tak po prostu było. Po świetnej defensywie zawodnicy atakowali i wykorzystywali swoje sytuacje. W punktach z kontr Anwil wygrał 24:13. Włocławianie znów lepiej prezentowali się w drugiej połowie – tym razem wygrali ją 49:39 (a sama trzecia kwarta to zwycięstwo 31:16).
KONFERENCJA: – Na pewno to był bardzo ciężki mecz. Mieliśmy ostatnio parę problemów. Dzisiaj rotacja jeszcze bardziej się skróciła. James w pierwszej kwarcie wypadł z gry przez faule i do końca pojedynku nie był w stanie złapać rytmu. Kamil w pierwszej połowie doznał urazu. Był taki moment, gdzie graliśmy bardzo dobrze, tak jak chcemy grać zawsze. Przez naszą wąską rotację spadła nam jednak intensywność, co wykorzystał Śląsk. Spotkanie zaczęło się wtedy od nowa, chyba w połowie trzeciej kwarty. W czwartej kwarcie takie spotkania zawsze wyglądają podobnie. Najlepsi gracze biorą to na siebie. KD wspomniał, że wrocławianie grają obronę drop – wysoki zawodnik jest w trumnie bardzo nisko. Z tego względu półdystans był cały czas otwarty. Mamy tak różnych ball-handlerów, że przy każdej formie obrony pick&rolla jesteśmy w stanie coś wykreować. Kwestia tego, czy podejmiemy dobrą decyzję lub trafimy. Taka sytuacja jak dziś to jednak woda na młyn dla Dykesa – mówił trener Przemysław Frasunkiewicz.
COMING SOON: Zostajemy w Hali Mistrzów – 31 stycznia (poniedziałek) o 17:30 Rottweilery zmierzą się z Asseco Arką Gdynia. Transmisję z meczu przeprowadzi Polsat Sport, zapraszamy też do Radia Rottweilery na klubowy YouTube.
Anwil Włocławek – WKS Śląsk Wrocław 97:89 (19:24, 29:26, 31:16, 18:23)
Anwil: Dykes 30, Mathews 20, Petrasek 19, Dimec 10, Bojanowski 9, Bell 7, Frąckiewicz 2, Kowalczyk 0, Łączyński 0, Olesinski 0
WKS Śląsk: Trice 19, Kolenda 14, Ramljak 13, Dziewa 12, Kanter 11, Justice 8, Meiers 8, Langevine 3, Karolak 1