Jedyny grudniowy wyjazd nie poszedł po myśli Anwilu Włocławek. Rottweilery rozgrywały z PGE Spójnią Stargard wyrównany mecz, ale w końcówce rywale zachowali więcej zimnej krwi i wygrali 95:87.
TŁO: Z GTK Gliwice włocławianie nie mieli większych problemów – wszyscy życzyli sobie, by w starciu z PGE Spójnią ta historia się powtórzyła. Mimo tego, że rywale plasują się w drugiej części tabeli Energa Basket Ligi, nikt nie zamierzał grać na pół gwizdka.
KLUCZOWY MOMENT: Na dwie minuty przed końcem spod kosza trafił świetnie dysponowany Ziga Dimec (81:81). Stargardzianie odpowiedzieli jednak z dystansu, a za moment dołożyli kolejną trójkę i dwa celne rzuty wolne (89:81). Broni nie składał James Bell, ale choć przymierzył zza łuku, PGE Spójnia zaraz też wykorzystała swoją szansę. Rottweilery próbowały do ostatnich sekund (z dystansu trafił również Maciej Bojanowski), ale to nie wystarczyło do dobrze dysponowanych i skutecznych przeciwników, którzy w końcówce grali niemal bezbłędnie.
NAJLEPSZY W ANWILU: Ziga Dimec pokazał moc. Środkowy w niecałe 25 minut zdobył 25 oczek, siedem zbiórek (pięć w ataku) i blok. Imponująco prezentuje się statystyka wymuszonych przewinień – Słoweniec miał ich aż 13, co jest rekordem tego sezonu Energa Basket Ligi. W pomalowanym był nie do zatrzymania, a przeciwnicy po prostu się od niego odbijali. Dziś nie przełożyło się to na wygraną, ale w bardzo dużym stopniu pomogło drużynie.
DRUGI PLAN: Ważnym elementem układanki był też James Bell, który do 20 punktów dołożył siedem zbiórek oraz trzy asysty. Na przestrzeni całego pojedynku dokładał istotne trafienia (w tym trójkę na 63:62, a także w samej końcówce). Jonah Mathews zapisał do statystyk 17 punktów, trzy zbiórki, dwie asysty i przechwyt. Z dużym luzem mijał pierwszą linię obrony rywali. Kiedy nabierał szybkości, trudno go było powstrzymać. Sporo zdrowia na parkiecie zostawił Kamil Łączyński. Rozgrywający skończył z pięcioma oczkami, dziewięcioma asystami, sześcioma zbiórkami i czterema przechwytami. Kilka razy przewidział plany przeciwników i wymusił faul lub zabrał piłkę i uruchomił kontrę.
STATYSTYKA: PGE Spójnia fenomenalnie prezentowała się na dystansie. Rywale trafili 14/29 za trzy, przy 7/28 Anwilu. Powstrzymanie rzutów zza łuku, szczególnie w ostatnich minutach starcia, pozwoliłoby przechylić szalę na stronę włocławian. Obie ekipy oddały w tym meczu sporo rzutów wolnych – w tym aspekcie również to stargardzianie okazali się lepsi (21/28, przy 14/22 włocławian). Można żałować, że dziś w niektórych momentach Rottweilerom zabrakło skuteczności.
KONFERENCJA: – Gratulacje dla PGE Spójni, bo zagrała bardzo dobry mecz. Powielali akcje, w których mieliśmy problemy. Pomimo naszych wcześniejszych ustaleń nie potrafiliśmy zareagować. Przeciwnicy mieli też skuteczność na bardzo wysokim poziomie, 14/29 za trzy. Wiadomo, że w takiej sytuacji gra się trochę łatwiej. My pudłowaliśmy z czystych pozycji. Myślę, że z tych 28 prób zza łuku, przynajmniej 22 były otwarte. Połowa zawodników weszła słabiej w mecz. W końcówce na naszą grę podkoszową, rzuty za dwa rywale odpowiadali trudnymi trafieniami za trzy – stąd nasza porażka – podsumowywał trener Przemysław Frasunkiewicz.
Walczyliśmy dziś o każdy centymetr parkietu, ale w końcówce rywale @SpojniaStargard zachowali więcej zimnej krwi i niestety - to oni mogą cieszyć się z wygranej #plkpl @PLKpl pic.twitter.com/Cs7lwO6hjf
— Klub Koszykówki Włocławek (@Anwil_official) December 11, 2021
COMING SOON: Wracamy do Hali Mistrzów – w piątek 17 grudnia o godz. 17:30 Rottweilery podejmą HydroTruck Radom. Transmisję telewizyjną przeprowadzi Polsat Sport Extra, zapraszamy do Radia Rottweilery na klubowy YouTube.
PGE Spójnia Stargard – Anwil Włocławek 95:87 (23:24, 16:19, 23:20, 33:24)
PGE Spójnia: Gray 25, Steele 22, Neal 21, Gilder 16, Młynarski 5, Spires 2, Szymkiewicz 2, Śnieg 2, Szmit 0
Anwil: Dimec 25, Bell 20, Mathews 17, Szewczyk 8, Bojanowski 7, Łączyński 5, Petrasek 4, Kowalczyk 1, Komenda 0, Olesinski 0, Woroniecki 0