Legia Warszawa minimalnie lepsza - w starciu 11. kolejki Energa Basket Ligi Anwil Włocławek przegrał na wyjeździe 73:74, choć do ostatniej sekundy mógł przechylić szalę na swoją stronę.
TŁO: Świetną czwartą kwartę przeciwko Treflowi Sopot trzeba było bardzo szybko wyrzucić z głów – tamten mecz to już bowiem zamknięta historia. Legia przegrała ostatnie starcie ligowe na Bemowie i chciała zrobić wszystko, by to się nie powtórzyło. Rottweilery nie zamierzały jednak schodzić ze zwycięskiego szlaku.
KLUCZOWY MOMENT: Mecz przebiegał falami. Na dwie minuty przed końcem za dwa trafił Łukasz Koszarek (69:65). Na linii rzutów wolnych nie pomylił się Luke Petrasek, ale rywale odpowiedzieli pod koszem. Za trzy przymierzył James Bell, z dystansu strzelił też Raymond Cowels (74:70). Kolejna akcja i... trzy punkty Bella (74:73)! Do końca spotkania było w tamtym momencie 20 sekund. Legia spudłowała, a piłkę przechwycił Petrasek. Podał do Kamila Łączyńskiego, ten rzucił przez pół boiska i... niestety, piłka tylko odbiła się od obręczy.
NAJLEPSI W ANWILU: W drugiej połowie rytm w ataku złapał Jonah Mathews. Grał energetycznie przez całe starcie, ale od trzeciej kwarty dołożył lepszą skuteczność. Skończył z 19 punktami, sześcioma zbiórkami i pięcioma asystami. Tyle samo oczek uzbierał James Bell. Amerykanin grał fenomenalnie w końcówce, kiedy jak na zawołanie trafiał z dystansu. To głównie dzięki niemu Anwil był w grze o wygraną do ostatniej syreny. Dodał siedem zbiórek i przechwyt.
DRUGI PLAN: Przez cały pojedynek nieźle prezentował się Kamil Łączyński. W pierwszej połowie rywale po prostu oddawali mu piłki (cztery przechwyty). Bardzo dobrze obsługiwał kolegów (10 asyst), dodał też trzy zbiórki i dwa punkty. Solidnie wypadł Luke Petrasek. Podkoszowy obok 10 oczek miał też sześć zbiórek i cztery asysty. Osiem punktów i tyle samo zbiórek padło łupem Kavella Bigby-Williamsa. Osiem oczek rzucił również Sebastian Kowalczyk. Kilka razy świetnie odnalazł się w defensywie.
STATYSTYKA: Obie ekipy prezentowały się dziś podobnie na wielu płaszczyznach. Włocławianie i warszawianie trafili po 12 trójek, Anwil miał 21 asyst, Legia – 20. Rottweilery skończyli z 38 zbiórkami, przy 35 rywali. Niestety, w najważniejszym aspekcie to jednak przeciwnicy okazali się lepsi, choć... bardzo nieznacznie.
KONFERENCJA: – Przede wszystkim jestem zadowolony, że nasi zawodnicy na ciężkim terenie utrzymywali koncentrację przez większość meczu. Udało nam się zatrzymać Abdur-Rahkmana na 1/10 z gry. Niestety nie udało nam się upilnować Cowelsa, który trafiał w ważnych momentach, np. dwie trójki z rzędu przy naszym siedmiopunktowym prowadzeniu, co przy takim rodzaju pojedynku jest dużą różnicą. To pozwoliło Legii wrócić. Na tak trudnym terenie każdy błąd kosztuje nas stratę serii, momentum – podsumowywał trener Przemysław Frasunkiewicz.
Walczyliśmy do ostatnich sekund... Niestety, dziś @LegiaKosz lepsza o włos #plkpl @PLKpl pic.twitter.com/hmLWz5d6Ld
— Klub Koszykówki Włocławek (@Anwil_official) November 14, 2021
COMING SOON: Kolejne starcie to derby – gramy na wyjeździe z Twardymi Piernikami Toruń! Mamy nadzieję, że w sobotę 20 listopada o godz. 17:30 będziecie kibicować drużynie z całych sił. Transmisję telewizyjną przeprowadzi Polsat Sport News, zapraszamy też do Radia Rottweilery na klubowy YouTube.
Legia Warszawa – Anwil Włocławek 74:73 (18:23, 25:20, 12:13, 19:17)
Legia: Cowels 26, Koszarek 16, Kamiński 8, Kulka 6, Skifić 5, Wyka 5, Abdur-Rahkman 3, Kemp 3, Jovanović 2, Didier-Urbaniak 0
Anwil: Bell 19, Mathews 19, Petrasek 10, Bigby-Williams 8, Kowalczyk 8, Szewczyk 5, Bojanowski 2, Łączyński 2, Olesinski 0