Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

(Nie)Koszykarz: Luke Petrasek

Poniedziałek, 16 Sierpnia 2021, 11:01, Sebastian Falkowski

Był pierwszym zagranicznym transferem tego lata, jest też pierwszym gościem (Nie)Koszykarza w sezonie 2021/2022 – mamy przyjemność zaprosić na rozmowę z Luke’m Petraskiem!

SEBASTIAN FALKOWSKI: Zacznijmy od standardowego, prostego pytania – jaką wróżono ci przyszłość, kiedy jeszcze chodziłeś do szkoły?

LUKE PETRASEK: Wszyscy zawsze powtarzali, że mam odpowiednie warunki, talent i było dla nich oczywiste, że wybiorę sport. Byłem przy koszykówce od najmłodszych lat, ale bardzo interesowałem się też muzyką, całe dnie grałem na gitarze razem z kumplami. Tak naprawdę dopiero na uczelni, kiedy trzeba było podjąć decyzję co do przyszłości, zdecydowałem się na karierę sportową.

Jest jakaś rzecz, którą zawsze chciałeś dostać?

– Nie ma jednej konkretnej rzeczy. Kiedyś to były buty, ale uświadomiłem sobie, że to tylko strata pieniędzy. Może jakiś nowy model BMW? Chociaż z drugiej strony... Nie mam potrzeby posiadania super samochodu. Najważniejsze, żeby mieć czym jeździć, nie?

Masz świra na punkcie...

– Gier komputerowych. Strzelanki, walki – dla mnie to nie ma znaczenia, lubię wszystkie. Rok temu kupiłem sobie PCta i o powrocie do starego Xboxa nie ma mowy.

Nikt tego nie wie, ale jesteś świetny w...

– W gruncie rzeczy całe życie grałem na gitarze, więc niech to będzie to. Brałem nawet lekcje z teorii muzyki – do tej pory wiedzieli o tym tylko moi najbliżsi znajomi.

Co cenisz w ludziach najbardziej, a co cię w nich irytuje?

– W ludziach cenię sobie charakter – jeśli ktoś nie rzuca ci kłód pod nogi i traktuje z szacunkiem, to nigdy nie będę miał z nim problemu. Chodzi o to, żeby być dobrym dla wszystkich – nie ważne, czy aktualnie jesteś na szczycie czy na dnie. Trudno mi znaleźć coś, czego w ludziach nienawidzę. Jedną z takich rzeczy jest nieuprzejmość – to obrzydza drugą osobę.

Komu najwięcej zawdzięczasz?

– Bez wątpienia mojej mamie. Kiedy dorastałem robiła dla mnie wszystko. Zawoziła na mecze, robiła jedzenie, nie zapominając oczywiście o najważniejszym – wychowywała. Zawsze będzie najważniejsza.

Co lubisz, a za czym nie przepadasz w Stanach Zjednoczonych?

– Dorastałem w Nowym Jorku i tamto miejsce nigdy nie przestanie być dla mnie szczególne. To po prostu dom, a nie ma przecież lepszego uczucia od bycia w domu. Uwielbiam Stany Zjednoczone – to duży kraj i możesz tam dostać co tylko chcesz. Ciepło, zimno, plaże, lasy... Różnorodność jest naprawdę spora. Nie lubię natomiast tego, że zawsze jest dużo ludzi, a przez to powstają niesamowite korki. W dodatku każdy się gdzieś spieszy. Kiedyś musiałem zawieźć kolegę poza Nowy Jork – wiesz ile zajęło nam pokonanie 20 metrów? Godzinę!

Gdybyś mógł zmienić w sobie cechę charakteru, nawyk, to co by to było?

– Chciałbym wcześniej chodzić spać... Czasem kładę się, powiedzmy, nieco za późno i wstaję rano zmęczony. Wtedy sobie mówię: dobra Luke, to był ostatni raz, dziś idziesz do łóżka szybciej. I... zupełnie nic z tego nie wychodzi.

Czego w życiu żałujesz?

– Raczej niewielu rzeczy, bo uważam, że nie powinieneś żałować podjętych decyzji. Jedno co przychodzi mi na myśl to dźwiganie ciężarów – a raczej nierobienie tego, kiedy byłem w szkole średniej. To zmieniło się dopiero na uczelni. Kto wie, może teraz byłbym większy?

Jaka jest najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłeś?

– Kiedyś pozwoliłem, żeby obca osoba podwiozła mnie do domu. Absolutnie nikomu nie polecam takiego zachowania, to bardzo głupie.

Gdybyś mógł cofnąć czas, to zrobiłbyś to?

– To zależy jak daleko miałbym się przenieść. Chociaż po przemyśleniu – jednak nie. Wprawdzie w kilku momentach życia czułem się wypalony czy przytłoczony daną sytuacją, ale moje wybory doprowadziły mnie tu, gdzie jestem. Czuję, że to właściwe i dobre miejsce, cieszę się, że sprawy tak się potoczyły. Może na razie zostawmy to przenoszenie w czasie.

Czytasz komentarze na swój temat?

– Nie... Oczywiście, że czasem je widać, ale nie poświęcam temu uwagi. Wiem kim jestem i ile pracy wkładam we wszystko co robię. To co mówią inni nie powinno mieć żadnego znaczenia – liczy się to, żebyś żył w zgodzie ze sobą.

Spojrzysz na siebie za 10 lat – kogo chciałbyś zobaczyć?

– Chciałbym mieć dzieci, żonę, swój dom. Żyć szczęśliwie i komfortowo. Prawdopodobnie wtedy już skończę z profesjonalnym graniem w koszykówkę. 35 lat to wiek, w którym można jeszcze występować, ale granie w Europie pozbawia cię czasu z rodziną, więc myślę, że wtedy będę miał już dość wrażeń.

Co w takim razie jest najważniejsze w życiu?

– Zeszły rok pozwolił mi zrozumieć, że pieniądze nie są dla mnie aż tak istotne. Jasne, przydają się, ale zdecydowanie bardziej wolę żyć wokół osób, które lubię. Ważne jest robienie rzeczy, które sprawiają ci radość, czyli granie w koszykówkę i spędzanie czasu z rodziną i przyjaciółmi.

Jesteś dziś szczęśliwym człowiekiem?

– Tak, jest fajnie. W dodatku podoba mi się w Polsce, miło spędzam czas, mój pobyt tutaj jest jak na razie naprawdę udany.