Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Maciej Bojanowski: Progres indywidualny, który przełożę na grę drużyny

Niedziela, 20 Czerwca 2021, 14:01, Michał Fałkowski

- Chcę zrobić progres indywidualny, który przełożę na grę drużyny – mówi Maciej Bojanowski w krótkiej rozmowie kilka dni po podpisaniu kontraktu z Anwilem Włocławek.

Przez ponad trzy sezony spokojnie i stopniowo budował swoją karierę zawodowca w Energa Basket Lidze, lecz niestety w 2019 roku jego ambicje przerwała kontuzja. Zerwał więzadła krzyżowe w kolanie i tym samym stracił niemalże cały sezon 2019/2020. Aby wrócić do poważnej koszykówki, zdecydował się zejść niżej i w ostatnim sezonie odbudowywał się na zapleczu ekstraklasy. I co ważniejsze – odbudował się.

 

Maciej Bojanowski, bo o nim mowa, miał olbrzymi wkład w to, że Górnik Wałbrzych walczył o awans do ekstraklasy w finale play-off 1. ligi. Był drugim najlepszym strzelcem drużyny (12 punktów), miał drugi najwyższy eval (12,7) i był trzecim graczem drużyny jeśli chodzi o skuteczność z gry (54 procent).

 

W ubiegłym tygodniu podpisał kontrakt z Anwilem Włocławek i w krótkiej rozmowie opowiedział na kilka kluczowych zagadnień.

 

MICHAŁ FAŁKOWSKI: Nie tak dawno grałeś w finale 1. ligi – wracasz jeszcze myślami do tego, „co by były gdyby…”? Słupszczanie pokonali was w ostatnim, kluczowym meczu.

MACIEJ BOJANOWSKI: Czasami wracam do wspomnień z ostatniego sezonu. Przypomina mi o nim wiszący medal, niestety cały czas jest srebrny. Nadal jakoś nie chce zmienić koloru (śmiech). Wiadomo, czas na przemyślenia był zaraz po zakończonym sezonie, zaraz po piątym meczu, a dziś… Dziś traktuję tamte mecze po prostu jako lekcję pokory na przyszłość.

I właśnie o tej przyszłości myślę dziś mocniej, czy częściej. Meczów ze Słupskiem już nie zmienię, ale mam wpływ na to, by w przyszłości takich sytuacji było mniej, albo wcale. Mam kontrakt na nowy sezon, jestem graczem Anwilu Włocławek i na tym się koncentruję. Zacząłem już przygotowania i skupiam się na pracy. Chcę w przyszłych rozgrywkach wypaść jak najlepiej indywidualnie, zrobić progres i mam nadzieję, że moja gra przełoży się na skuteczną postawę drużyny.

Czy władze Górnika Wałbrzych próbowały zatrzymać cię w składzie? Pewnie, gdybyście awansowali, byłoby im łatwiej? A może wcale nie? Może miałeś już plan w głowie?

- Prawdę mówiąc, to nie zdążyliśmy pogadać tak konkretnie z przedstawicielami Górnika Wałbrzych. Sezon skończyliśmy bardzo późno: 22 maja graliśmy ostatni mecz, a już kilka dni później, jak opadły emocje związane z walką o ekstraklasę, otrzymałem sygnał od agenta, że jest zainteresowanie ze strony kilku klubów z ekstraklasy. W tym także ze strony Anwilu Włocławek.

Nie ma co ukrywać – ja chciałem wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej. Takie było moje założenie, więc szybko zdecydowałem się uruchomić klauzulę odejścia z Górnika – miałem taką możliwość zapisaną w kontrakcie – i tak to się potoczyło. Na pewno jednak będę mocno kibicował Górnikowi, na pewno będę oglądał wszystkie mecze chłopaków i wierzę, że w przyszłym sezonie wałbrzyszanom uda się awansować, bo ten klub po prostu na to zasługuje.

Pewnie nie myślałbyś o grze w 1. lidze, gdyby nie poważna kontuzja zerwania więzadeł w listopadzie 2019 roku. Straciłeś cały sezon. Wracasz jeszcze do tamtej chwili?

- Z prostej przyczyny nie wracam do tamtego momentu w ogóle: jestem już zdrowy, nic mi nie doskwiera. Od tamtej kontuzji minęło już bardzo dużo czasu, a ja intensywnie przepracowałem okres rehabilitacji. Cały proces był bardzo ciężki i żmudny, ale podszedłem do niego bardzo sumiennie. Od początku zakładałem sobie powrót do gry i moim celem było wskoczenie na jeszcze wyższy poziom, niż to miało miejsce przed kontuzją.

A taki miałeś plan od początku? Aby po zakończeniu rehabilitacji zejść poziom niżej i odbudować się w 1. lidze?

- Latem 2020 roku zespoły Energa Basket Ligi zaczynały przygotowania do rozgrywek najpóźniej w połowie lipca, podobnie zresztą jak to ma miejsce teraz. A ja wtedy nie byłem jeszcze gotowy na podjęcie takiego wysiłku. Nie mógłbym trenować na pełnych obrotach, nie mógłbym grać intensywnie pięć na pięć, rywalizować na mocnym kontakcie. Bardzo było mi więc na rękę to, że rozgrywki 1. ligi ruszały później.

Podpisując kontrakt z Górnikiem, miałem komfort psychiczny, że moje wejście do zespołu odbędzie się stopniowo, krok po kroku. Nikt mnie do niczego nie zmuszał, nikt nie chciał mnie wrzucić od razu na mocną intensywność. Dzięki temu, swoim tempem, i tak szybko wróciłem do grania na pełnym gazie.

Obecnie wracasz do ekstraklasy – jak zapatrujesz się na współpracę z trenerem Przemysławem Frasunkiewiczem? Pewnie niewielu kibiców wie, że w przeszłości pracowaliście razem, choć przecież nie w Gdyni, czy kadrze U20, a w…

- Z trenerem Przemysławem Frasunkiewiczem miałem przyjemność współpracować na zgrupowaniu kadry B w Chinach. Bardzo dobrze mi się wówczas trenowało. Jako zawodnik zawsze chcę zrobić progres i wiem, że pod okiem coacha Frasunkiewicza mam na to dużą szansę. Ma ogromny wachlarz trenerski i wierzę, że dzięki tej współpracy zrobię kolejny krok w karierze. Będę lepszym koszykarzem, niż jestem obecnie, co w konsekwencji sprawi, że będę mógł pomóc drużynie w większym stopniu.