Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Arkadiusz Lewandowski: Lekcja pokory, którą zapamiętam

Piątek, 28 Maja 2021, 12:54, Michał Fałkowski

Prezes zarządu KK Włocławek, Arkadiusz Lewandowski podsumowuje w wywiadzie sezon 2020/2021.

MICHAŁ FAŁKOWSKI: Ten wywiad, podsumowujący sezon 2020/2021, planowaliśmy przeprowadzić i opublikować na przełomie marca i kwietnia. Dziś jest koniec maja…

ARKADIUSZ LEWANDOWSKI: Wywiady podsumowujące sezony lub też je otwierające były zawsze i nie inaczej miało być w tamtym czasie. Wydarzenia w kwietniu sprawiły, że nie można było dokonać podsumowania rozgrywek wówczas, ale gdy dziś jesteśmy w nowych okolicznościach – nie uciekam od analizy przeszłości. I liczę, że dla naszych przyjaciół, ale i antagonistów, wiele kwestii będzie wyjaśnionych.

Mam świadomość, że dla wielu osób Lewandowski jest po ostatnim sezonie wcieleniem wszelkiego zła w klubie. Muszę z tym żyć, choć przyznaję, że nie jest to proste. Proszę mi wierzyć, że mi również, a może przede wszystkim, nie jest łatwo patrzeć na „wyczyny” zawodników w meczu np. z Polpharmą we Włocławku, gdy trzeba go wygrać, by brać udział w turnieju o Puchar Polski, a tymczasem gracze nie trafiają w akcji jeden na zero… Oczywiście, ktoś powie: „było podpisać innych zawodników”…

Powie nam pan co działo się z panem w ostatnich tygodniach?

W ostatnich miesiącach fala, głównie internetowej, krytyki bardzo mnie przytłoczyła. Do tego stopnia, że przypłaciłem to zdrowiem. Ale po złożeniu rezygnacji wielu, bardzo wielu ludzi dzwoniło, pisało, zaczepiało na ulicy. Podnosili na duchu, życzyli cierpliwości i zdrowia, często chcieli mojego powrotu do pracy. Także panowie z klubu kibica zainicjowali spotkanie ze mną i mam do nich za to, i nie tylko za to, ogromny szacunek. Z tego miejsca wszystkim im chcę bardzo serdecznie podziękować. Faktycznie, „przyjaciół poznaje się w biedzie”.

Przez ten czas blisko dwóch miesięcy miałem bardzo dużo czasu na przemyślenia, z dystansu spojrzałem na niektóre sprawy i wyciągnąłem wiele istotnych wniosków. Analiza sytuacji, wraz ze strategią rozwoju klubu dotyczącą kwestii sportowych, finansów czy marketingu, przygotowaną przeze mnie jeszcze w marcu, dała mi asumpt do podjęcia się misji zbudowania nowej przyszłości dla spółki.

Nie ma sensu licytować, który sezon był trudniejszy, niedawno zakończony czy 2014/2015, niemniej na pewno do żadnego z nich nie będziemy wracać. A może będziemy? Może po to, aby wyciągnięte wnioski były dla klubu lekcją?

W sporcie jest tak, że trudno zostać hegemonem na lata. Czasem szczegół, kontuzja, jedna błędna decyzja obracają w niwecz tygodnie ciężkiej pracy. Pracuję dla Anwilu Włocławek w sumie już ponad 20 lat, traktuję ten klub niczym własne dziecko, a nikt nie lubi patrzeć, gdy jego dziecko cierpi. W roku 2015 było podobnie, w 2017 też okrzyknięto sezon katastrofą.

Ostatnie miesiące to bolesna lekcja pokory. Miałem ostatnio kilka tygodni na przemyślenia i zapisałem sobie całą masę notatek z uwagami przede wszystkim do siebie samego, ale też do wielu okoliczności wokół.

Co na przykład?

Na przykład chciałbym, aby klub był postrzegany jako transparentny i ukierunkowany na kibica. Wedle mojej optyki tak właśnie było, ale chcąc reagować na głosy kibiców, musiałem zastanowić się nad tym, co można zrobić lepiej.

Sam dobrze wiesz, że rozmawialiśmy kilkukrotnie w przeszłości nad różnymi formami dyskusji z kibicami w sposób mniej lub bardziej bezpośredni. Lata temu spotkaliśmy się ze słynną Brzytwą, być może w dobrym tonie jest realizować takie spotkania częściej, cyklicznie, ale przecież kibice Anwilu to nie tylko Brzytwa. To znacznie szersze grono, które także wymaga większej uwagi klubu.

Licząc same media społecznościowe – kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

I trzeba zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby było ich kilkaset tysięcy.

A coś odnośnie sportu sensu stricte?

Anwil Włocławek musi wrócić do korzeni. Do DNA klubu. Do walki, do zaangażowania. Do zawziętości, nieustępliwości i ciężkiej pracy. To ma nasz klub wpisane w DNA. Przez lata to Wrocław, Sopot, Gdynia, Zielona Góra miały wielkie nazwiska, najgłośniejsze transfery, ale to my jesteśmy Rottweilerami. U nas była walka do upadłego. Była, poza ostatnim sezonem. I musimy do niej wrócić.

Pytanie, które jest w tym momencie bardzo zasadne: uderzy się pan w pierś? Zdanie „biorę odpowiedzialność” wielokrotnie padało z pana ust, chociażby w wywiadzie, który zrobiliśmy w grudniu. Pytanie, co za tym idzie dalej?

Zbyt wielu ludzi schrzaniło swoją pracę by zakończony sezon mógł się udać. Do tego doszła prawdziwa kumulacja błędnych decyzji oraz niesprzyjające okoliczności, takie jak kontuzje. Nie wszystkiemu jestem winien, ale absolutnie za wszystko biorę odpowiedzialność. Sam popełniłem kilka głupstw niczym junior i dziś ponoszę tego konsekwencje.

W tym miejscu chcę przeprosić kibiców, sponsorów i przyjaciół klubu za chaos, nad którym nie zapanowałem. Jestem jednak przekonany, że najgorsze za nami. Teraz trzeba zakasać rękawy i wykonać mozolną pracę nad budową dobrej przyszłości. Niełatwe decyzje przed nami, ale mając za broń wnioski wyciągnięte z ostatnich doświadczeń, mam w sobie siłę i jestem pełen optymizmu.

Budżety klubów są objęte poufnością, niemniej pewne liczby pojawiają się w przestrzeni publicznej. Kibice pytają też jak to możliwe, że – w największym skrócie – „drużyna za osiem milionów zajęła 13. miejsce w tabeli?”.

Budżet klubu to nie jest to samo, co budżet na zespół. Budżet na zespół to wydatki na wynagrodzenia zawodników oraz sztabu trenerskiego i prowizje agentów. Budżet klubu jest szerszym spektrum: to wydatki na przykład, na logistykę, administrację, organizację eventów czy marketing.

I teraz do rzeczy: w sezonie 2020/2021 nikt nie prognozował wydatku ośmiu milionów złotych na zespół. Takie informacje, to kompletna bzdura, jakaś włocławska miejska legenda i chyba czas, aby zacząć tego typu informacje dementować. To też jest jakaś nauczka z minionych miesięcy, bo później te niepotwierdzone informacje krążą i ja się nie dziwię kibicom, że uznają je za prawdziwe. Będę chciał to zmienić.

Cały przychód klubu za miesiące minionego sezonu to znacznie niższa kwota, powiedzmy o około 25 procent. Niestety, części zakładanego latem 2020 roku przychodu nie zrealizowaliśmy, chociażby z uwagi na pandemię. I dziś będziemy mierzyć się z zadłużeniem, którego redukcja będzie dla mnie założeniem priorytetowym w najbliższych sezonach. Proszę mi jednak wierzyć, mam tego typu doświadczenia za sobą i wierzę, że jestem w stanie zrobić to ponownie.

Czy zadłużenie spółki miało związek ze zmianami w składzie zespołu? Przyzna pan – liczba 21 zawodników i trzech pierwszych trenerów w ciągu jednego sezonu to swoisty ewenement.

Dziś wiele rzeczy zrobiłbym inaczej. Co do liczby zmian – to była sekwencja błędów, za które również ponoszę odpowiedzialność, bo i nie powinienem się na nie zgodzić. W którymś momencie należało powiedzieć „veto”. Bardzo źle zaczęliśmy sezon i kolejne próby jego „ratowania” nie przyniosły rezultatu. W mojej karierze pracowałem jednak z trenerami dokonującymi wielu zmian w zespole w trakcie sezonu i ten wcale nie jest rekordowym.

Kibice często podnoszą zarzut o braku dyrektora sportowego w klubie. Co pan by odpowiedział?

Mam poczucie, że dopasowujemy trochę tezę pod okoliczności. Spotkałem się także z teorią, zarzuconą mi bezpośrednio, że „Lewandowski nie ma skautingu”. Ale czy rolą prezesa zarządu jest „skautowanie” zawodników? Nie jest. Jest to zadanie, czy to dyrektora sportowego właśnie, czy trenerów, bo czy Igor Milicić, Żan Tabak potrzebowali dyrektorów sportowych? Dyrektor sportowy to generalnie nie jest powszechny w polskich klubach koszykówki zawód i u nas nigdy takiej funkcji nie było. Nie wykluczam jednak oczywiście takiego rozwiązania w przyszłości.

Celem tej rozmowy jest analiza, podsumowanie kilkunastu poprzednich miesięcy. Czego pan się nauczył, jakie wnioski wyciągnął?

Gdy w 2017 gdy przegraliśmy ćwierćfinał z Czarnymi, rozmawiałem właśnie o tych kwestiach z Milicicem. Powiedziałem wówczas, że tamten sezon nauczył mnie tego, że dopóki nie przebiegniesz linii mety, niczego nie osiągnąłeś. Przyznajmy przecież – cały sezon był świetny, a oceniany jest wyłącznie za porażkę w ćwierćfinale. I odwrotnie: źle zaczęliśmy sezon 2020/2021, ale szereg decyzji nic nie zmienił, a wręcz pogorszył, więc może trzeba było działać inaczej? To wielka nauczka na przyszłość, którą zapamiętam.

Ostatnie miesiące, a zwłaszcza tygodnie to była dla mnie świetna lekcja ludzkich postaw. Mimo, że jestem już dojrzałym człowiekiem – to była sroga lekcja. Ale może była potrzebna?

Czy to jest już moment, w którym moglibyśmy porozmawiać o przyszłości?

Jeszcze nie, gdyż na razie wiele kluczowych spraw nie jest sfinalizowanych.

Mówi pan o budżecie? Umowach sponsorskich? Dlatego też rezygnujemy z konferencji prasowej dla dziennikarzy, decydując się na wywiad w takiej formie?

Z chęcią spotkam się z dziennikarzami, jak tylko będę miał większą wiedzę na temat naszej przyszłości. Tak, sprawą absolutnie nadrzędną jest dla nas umowa z naszym najważniejszym sponsorem, sponsorem strategicznym firmą ANWIL S.A. I gdy zostanie sfinalizowana, a Rada Nadzorcza w czerwcu przyjmie ramy budżetowe na klub i zespół, wówczas będzie o czym rozmawiać.

Tym wywiadem raczej chcę podsumować przeszłość, niż otwierać przyszłość. Ale obiecuję kibicom, że o tej przyszłości też porozmawiamy.

To może chociaż faktograficznie na tu i teraz? Czterech zawodników ma ważne kontrakty. Czy wszyscy będą w składzie w sezonie 2021/2022?

Czterech graczy i trener Przemysław Frasunkiewicz mają ważne umowy. Oczywiście, zawsze można je zakończyć i tego typu rozwiązania zdarzały się w przeszłości.

Zespół ma być walczący – to pewne. A klub? Jaki będzie KK Włocławek po pana powrocie?

Trener Frasunkiewicz zwykł mówić, że chce pracować z koszykarskimi „mordercami”. Chciałbym by tak w nadchodzącym sezonie było. Liczę na powrót kibiców na trybuny, a ci we Włocławku zasługują na koszykarskie bitwy na parkiecie.

Klub? Jestem pewien, że wykonana zostanie dobra, ciężka praca dla satysfakcji kibiców. Z pewnością nie wszystko nam się uda, czeka nas dużo mozolnej pracy, ale jeszcze będziemy razem dobrze bawić się na meczach w Hali Mistrzów.

Poza wszystkim innym pracujemy nad rozbudową wachlarza sposobów kontaktu z kibicem. Chcę przekonać nieprzekonanych, że Lewandowski nie robi ustawianych wywiadów, nie chowa głowy w piasek, nie ucieka od odpowiedzialności, a nadal ma taką samą pasję do pracy w klubie, jak ponad 20 lat temu.

Wokół klubu jest wielu przyjaciół i czas, którzy są dla nas ważni. Mam na myśli sponsorów, lokalne firmy, współpracowników, dla których Anwil Włocławek to coś więcej, niż klub. Tak jak dla mnie. Tak jak dla nas wszystkich. Wykonam każdy krok, abyśmy zapomnieli o ostatnim sezonie i choć wiem – to proces czasochłonny i mozolny – to jedyna droga, którą chcę podjąć.

I na koniec pytanie typowo kibicowskie z przymrużeniem oka – kiedy pierwsze transfery?

Aby zawierać jakiekolwiek kontrakty z zawodnikami, muszę mieć wiedzę na temat założeń budżetowych w jakich będziemy się poruszać, a te poznamy za jakiś czas. Proszę kibiców o jeszcze trochę cierpliwości, ale zapewniam: nie czekamy na to, aż sprawy same się ułożą, bo się nie ułożą. Działamy, choć kibice efekty zobaczą za jakiś czas.