Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

(Nie)Koszykarz: Shawn Jones

Poniedziałek, 15 Lutego 2021, 9:46, Sebastian Falkowski

Spokojny i stonowany mężczyzna, który na boisku zamienia się w bestię – doskonale wiadomo o kim mowa. W drugim odcinku serii (Nie)Koszykarz o swoim życiu poza koszykówką opowiedział Shawn Jones.

SEBASTIAN FALKOWSKI: Zacznijmy od lat młodości – jaką wróżono ci przyszłość, kiedy jeszcze chodziłeś do szkoły?

SHAWN JONES: – Kiedy chodziłem do podstawówki nauczyciele powtarzali, że niczego nie osiągnę – fakt, nie byłem pilnym uczniem. Później zacząłem brać szkolne sprawy na poważnie, w gruncie rzeczy dzięki koszykówce. Na uczelni natomiast ludzie przepowiadali mi przyszłość sportową ze względu na warunki fizyczne, wspominali nawet o NBA. Można powiedzieć, że byłem po obu stronach – „od zera do bohatera”.

Jest jakaś rzecz, którą zawsze chciałeś dostać?

– W dzieciństwie często spoglądałem na osoby, które odnosiły jakieś sukcesy. Wszyscy mieli na ręku Rolexa. Pomyślałem, że też muszę mieć taki zegarek! Upatrzyłem konkretny model i dwa lata temu go kupiłem – jako nagrodę dla samego siebie, za ciężką pracę włożoną przeze mnie w życie i karierę.

Masz świra na punkcie...

– Hmm, chyba postawię na gry wideo. Spędzam z nimi wiele godzin, szczególnie kiedy nie jestem w domu rodzinnym. Udało mi się zdobyć PlayStation 5 niedługo po premierze. Gram praktycznie we wszystko, ale najczęściej w NBA 2K i najnowszą część Call of Duty.

Nikt tego nie wie, ale jesteś świetny w...

– Pytasz o ukryty talent? Niech pomyślę... Jestem całkiem dobrym kucharzem. Musiałem się nauczyć gotować, kiedy zacząłem występować w Europie. Mam kilka popisowych dań!

Co cenisz w ludziach najbardziej, a co cię w nich irytuje?

– Najbardziej doceniam szczerość. Kiedy widzisz jak ktoś traktuje inne osoby, jesteś w stanie ocenić czy jest naprawdę miły i przyjaźnie nastawiony, czy tylko udaje. Nie przepadam za ludźmi z negatywnym podejściem do życia. Samo przebywanie z nimi wpędza cię w zły nastrój. Próbuje ograniczać takie kontakty jak tylko mogę.

Komu najwięcej zawdzięczasz?

– Mojej mamie, zdecydowanie. Widziałem jak się dla mnie poświęca. Robiła wszystko, żebym mógł chodzić do szkoły, miał co zjeść i ubrać. Kiedy byłem mały starała się, żeby niczego nigdy mi nie brakowało, niezależnie czy mówimy o rzeczach najistotniejszych czy np. o zabawkach albo PlayStation. Teraz próbuję jej za to odpłacić.

Co lubisz, a za czym nie przepadasz w Stanach Zjednoczonych?

– To jest całkiem trudne pytanie. Plusem Stanów Zjednoczonych jest obecność najbliższych, możliwość przebywania w ich gronie. Wiem, że kiedy tam wrócę moja rodzina i przyjaciele będą czekać. Jeśli chodzi o drugą część – delikatnie mówiąc, bardzo nie lubiłem poprzedniego prezydenta. Na szczęście teraz sytuacja się zmieniła. W USA nie podoba mi się to, że ludzie tak mocno kierują się pieniędzmi, są w nie ślepo zapatrzeni. Posiadanie znaczy dla nich o wiele więcej, niż dawanie czegoś od siebie.

Gdybyś mógł zmienić w sobie cechę charakteru, nawyk, to co by to było?

– O, akurat tutaj odpowiedź jest dość oczywista. Jestem niesamowicie skrytą osobą. Chciałbym się bardziej otworzyć. Zwykle nie mówię dużo, a jeśli już, to raczej cicho. Gdybym mógł to zmienić, to byłoby świetnie.

Czego w życiu żałujesz?

– Wszystko co zrobiłem popchnęło mnie do momentu, w którym jestem teraz. Wydaje mi się, że niczego nie żałuję.

Jaka jest najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłeś?

– Nie wiem nawet od czego zacząć... Staram się znaleźć coś, co nie ściągnie na mnie zbyt dużych konsekwencji. Dorastałem w środowisku, które nie miało dobrego nastawienia – w szkole średniej zrobiliśmy z kolegami trochę głupot. Często wagarowaliśmy i „terroryzowaliśmy” sąsiedztwo. Dorastanie i sprawianie kłopotów rodzicielskich to chyba najgłupsza rzecz, jaką robiłem. Cóż, byłem młody i durny.

Gdybyś mógł cofnąć czas, to zrobiłbyś to?

– Tak, bo były momenty, które chciałbym przeżyć jeszcze raz. Szczególnie czas na uczelni – wtedy z dzieciaka stałem się facetem, który uniezależnił się od rodziców i zaczął prowadzić dorosłe życie. Zamieszkałem w innym stanie, poznałem nowe osoby – to było naprawdę świetne, mój najlepszy czas. Z przyjemnością cofnąłbym się do tamtych dni.

Czytasz komentarze na swój temat?

– Nigdy tego nie mówiłem, ale tak – korzystam z tłumacza i sprawdzam co o mnie piszą. Cokolwiek by tam jednak nie było, nie obrażam się. Każdy może przecież mówić, co zechce. Lubię mieć feedback, znać opinie innych. Pozytywne słowa po dobrych występach są satysfakcjonujące, z kolei negatywne motywują mnie przed kolejnymi meczami.

Spojrzysz na siebie za 10 lat – kogo chciałbyś zobaczyć?

– W wieku 38 lat? Mam nadzieję, że będę już wtedy na koszykarskiej emeryturze! Chciałbym prowadzić jakiś biznes, nie martwić o finanse, pozwalać na wakacje w dowolnym momencie. Osiąść gdzieś na stałe, mieć spokojne, ciche życie i w pełni z niego korzystać.

Co w takim razie jest najważniejsze w życiu?

– Rodzina. Nie ważne jak źle wygląda dana sytuacja, najbliżsi zawsze będą przy tobie. Nie zaczną naciskać, zmieniać nastawienia, odwracać się. Moja mama, siostry, kuzyni – zawsze byli dla mnie oparciem i wspierali w trudnych chwilach, zawsze mogłem na nich polegać.

Jesteś dziś szczęśliwym człowiekiem?

– Tak, zawsze jestem! Wiesz, miałem wielu kolegów, którzy niestety nie dożyli 28 lat. Codziennie kiedy się budzę jestem szczęśliwy, że nadal mogę tu być. Nie ma wielu powodów, przez które czułbym smutek. Nie mogę narzekać – żyję, spełniam marzenia i to jest najważniejsze.