Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Siódmy raz z rzędu – Anwil lepszy od Legii!

Sobota, 03 Października 2020, 21:44, Sebastian Falkowski

Anwil Włocławek zagrał fenomenalnie w czwartej kwarcie i mimo, że Legia Warszawa nie odpuszczała do samego końca, pokonał ją 86:78. To siódma z rzędu ligowa wygrana nad stołecznym klubem!

TŁO: Po serii słabszych spotkań Rottweilery wróciły do Hali Mistrzów. Legia to trudny rywal, który do momentu starcia z Anwilem mógł się pochwalić bilansem 5:1. Włocławianie wiedzieli, że łatwo nie będzie, ale przed własną publicznością chcieli się pokazać z wyraźnie lepszej strony.

KLUCZOWY MOMENT: Na minutę przed końcem Deishuan Booker trafił oba rzuty wolne i wyprowadził Anwil na 8-punktowe prowadzenie (79:71). Przeciwnicy nie zamierzali się poddawać do ostatnich chwil. Legia atakowała, a Rottweilery wymuszały kolejne przewinienia. Na pięć sekund przed końcem Booker zebrał piłkę po swoim niecelnym rzucie i znów został sfaulowany. Kiedy zamienił obie próby na punkty legioniści wiedzieli, że dziś muszą obejść się smakiem.

NAJLEPSZY W ANWILU: Majstersztyk, arcydzieło, cudo... Można wymieniać w nieskończoność. Ivan Almeida zagrał kapitalnie. Kiedy trzeba było dać drużynie impuls i przechylić szalę na stronę włocławian, po prostu wziął piłkę i zaczął rządzić na parkiecie. Każda akcja musiała przejść przez jego ręce. Pokazał niesamowity charakter. Zebrał aż 15 piłek, co jest jego rekordem w barwach Anwilu (w samej czwartej kwarcie miał ich siedem). Skończył z 24 oczkami, dziewięcioma wymuszonymi przewinieniami, pięcioma asystami oraz blokiem. Zagrał jak Rottweiler z krwi i kości.

WYRÓŻNIENIE: Tylko jeden punkt mniej od Kabowerdeńczyka zanotował Ivica Radić. Pod koszem był prawdziwą bestią. Na początku był motorem napędowym Anwilu – trafił 13 z 17 pierwszych oczek włocławian. Niemal wszystko czego dotknął zamieniało się w złoto. Dodał siedem zbiórek, dwa przechwyty, blok i asystę. – Nie mogę nawet wyrazić, jak to zwycięstwo jest dla nas istotne. Tak naprawdę robiłem to samo co zwykle. Koledzy znajdowali mnie na boisku, a ja odpłacałem za podania punktami. Miałem wrażenie, że mogę trafić nawet rzucając krzesłem. Mam nadzieję, że to uczucie zostanie ze mną na kolejne spotkania i z każdym dniem forma będzie tylko rosła – mówił Radić po zakończeniu meczu. Wyróżnić należy również Marcina Woźniaka, który odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w roli pierwszego trenera Anwilu – nie pozostaje nam nic innego, jak tylko pogratulować!

DRUGI PLAN: Z dobrej strony w ostatniej części spotkania pokazał się Deishuan Booker. Był pewnym punktem Rottweilerów, kilka razy w ekwilibrystyczny sposób wykończył akcję pod obręczą. Skończył z 14 punktami, miał też trzy zbiórki, dwie asysty i przechwyt. Druga połowa to również błysk Walerija Lichodieja. Kapitan zespołu otworzył drugą połowę od dwóch celnych trójek – były to pierwsze celne próby dystansowe spośród wszystkich zawodników Anwilu. Ostatecznie zdobył 12 punktów, cztery zbiórki, dwie asysty, przechwyt i blok. Warto też wspomnieć, że do gry po przerwie wrócił McKenzie Moore. Nie mógł znaleźć rytmu w ataku, ale dzięki swoim warunkom fizycznym wspomagał ekipę w defensywie. Zanotował po pięć oczek i zbiórek, a także cztery asysty i przechwyt.

SERIA: Ktoś mógłby powiedzieć, że wystarczy napisać „Ivan Almeida. 17:0.”, by przedstawić, jak wyglądał niesamowity pościg Anwilu w czwartej kwarcie. Prawda jest jednak taka, że skrzydłowy był jednym z kilku ojców sukcesu. Oczywiście, Almeida blokował, napędzał kontry, ogrywał rywali, jednak nie można nie docenić pracy Radicia (m.in. świetnie wybroniony atak Jakuba Karolaka), Bookera (rozrywanie defensywy legionistów) czy pozostałych zawodników, którzy swoimi decyzjami sprawili, że włocławianie od stanu 60:66 wyszli na prowadzenie 77:66.

STATYSTYKA: Rottweilery słabo rzucały z dystansu – na początku zaliczyły 0/13, na koniec miały 4/23. Gdyby w pierwszej części spotkania kilka rzutów znalazło drogę do kosza, przebieg starcia byłby spokojniejszy. W końcu lepiej wyglądało jednak dzielenie się piłką (18 asyst), czy obrona pomalowanego (wygrana 50:26 w tamtej strefie). Jeśli chodzi o straty, to Anwil miał ich 12 – to najlepszy wynik w tym sezonie.

KONFERENCJA: – Chciałbym podziękować chłopakom. Zrobili dziś kawał dobrej roboty. Nie mieliśmy wiele czasu, by przygotować się do pojedynku z Legią, ale staraliśmy się to zrobić najlepiej, jak tylko się dało. Jak można było zauważyć, stosowaliśmy kilka rodzajów defensywy, przygotowanych specjalnie pod warszawian. Chłopacy pokazali charakter. W pierwszej połowie naszym problemem było to, że zbyt wiele miejsca zostawiliśmy strzelcom – Karolakowi i Morrisowi. Po przerwie zaczęliśmy biegać, a to było nasze założenie od początku meczu. Wiedzieliśmy, że drużyny, które grały pod dyktando Legii zdobywały mało punktów z szybkiego ataku – nie chcieliśmy do tego dopuścić. W drugiej połowie chłopacy się obudzili – zaczęliśmy biegać do kontr, używać skrzydeł. Bardzo się cieszę, że mecz skończył się dla nas pomyślnie. Jeszcze raz gratulacje dla zawodników, organizacji i sztabu szkoleniowego – mówił po zakończeniu starcia trener Marcin Woźniak.

COMING SOON: Kolejny mecz Rottweilery miały rozegrać z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Rywale zgłosili jednak, że w zaplanowanym terminie nie będą dysponować obiektem. Problem z dostępnością hali ma również Anwil. Jak tylko poznamy dokładny termin i godzinę starcia będziemy o tym informować poprzez nasze kanały informacyjne. Już teraz możemy jednak zapewnić, że transmisję radiową z meczu wysłuchacie w Radiu Rottweilery na kanale Anwilu Włocławek w serwisie YouTube.

Anwil Włocławek – Legia Warszawa 86:78 (19:14, 13:28, 21:18, 33:18)

Anwil: Almeida 24, Radić 23, Booker 14, Lichodiej 12, Moore 5, Bogucki 4, Green 4, Mielczarek 0, Sulima 0, Tomaszewski 0

Legia: Morris 26, Bibbins 18, Sokołowski 12, Karolak 6, Kulka 4, Kamiński 3, Linowski 3, Konopatzki 2, Watson 2, Wyka 2