To spotkanie miało wyglądać zgoła inaczej. Anwil Włocławek zagrał bardzo słabo i przegrał w hicie 6. kolejki Energa Basket Ligi ze Stelmetem Eneą BC Zielona Góra 101:77.
TŁO: Zielonogórzanie to rywal bardzo wymagający. Mimo tego, że od dwóch sezonów nie wywalczyli medalu, nadal zaliczani są do czołowych polskich zespołów. Podopieczni trenera Igora Milicicia wiedzieli, że przeciwnicy zrobią wszystko, by wygrać – zwycięstwo nad mistrzem Polski, w dodatku na swoim terenie, to niebagatelna rzecz.
KLUCZOWY MOMENT: Z perspektywy kibiców Anwilu, emocji nie było dziś już niemal od początku trzeciej kwarty. Rottweilery słabo weszły w mecz, były pasywne w defensywie i pozwoliły Stelmetowi Enei BC się rozpędzić. W pewnym momencie przewaga gospodarzy oscylowała w okolicach 30 oczek. Choć poszczególni zawodnicy z Włocławka próbowali szarpać, ich działania nie przynosiły skutków. Rywale grali zdecydowanie, zduszali w zarodku każdą akcję Rottweilerów i ostatecznie dzięki temu pewnie wygrali.
NAJLEPSZY W ANWILU: Charakter pokazał dziś Jakub Karolak. Przez długi czas nie pojawiał się na parkiecie, ale kiedy już wszedł, dał z siebie absolutnie wszystko. Trafiał trudne rzuty. Wracał do obrony, nawet gdy sytuacja wydawała się być stracona. Był dynamiczny, zdeterminowany i nie godził się na przegraną do samego końca. W 16 minut na boisku zdobył 15 punktów, trafiając 6/6 z gry, dodał też cztery zbiórki. Może pod względem statystyk nie wypadł najlepiej z całej drużyny, ale czasami ważniejsze od nich jest zaangażowanie czy danie impulsu. Poniżej możecie obejrzeć jedną z jego akcji:
DRUGI PLAN: Drużyna jest jak maszyna – kiedy zawodzi jeden z trybików, ma to ogromny wpływ na ogół. Dziś trudno jednak wskazywać na wyłącznie jednego winnego porażki. Nie spisał się po prostu cały zespół. Najlepszym strzelcem w ekipie był Ricky Ledo. Amerykanin obok 16 oczek dołożył siedem zbiórek, trzy asysty, przechwyt i dziewięć wymuszonych przewinień. Starał się reagować na wydarzenia boiskowe, ale często zderzał się ze ścianą. Kilka dobrych momentów mieli Michał Sokołowski i Chase Simon, ale na przekroju całego pojedynku to było za mało. Wspomnijmy też o Rolandsie Freimanisie. Łotysz zdobył 14 punktów, dodał trzy zbiórki, dwa bloki i przechwyt. Podobnie jak wcześniej wspomniani koszykarze próbował jakoś odpowiedzieć przeciwnikom, ale nie mógł wiele zdziałać.
STATYSTYKA: Nie jest to wiedzą tajemną – na rezultat największy wpływ miała nieszczelna defensywa Rottweilerów. Włocławianie znów pozwolili swoim przeciwnikom na zanotowanie ponad 30 asyst (konkretnie 32). Brakowało zrozumienia i powrotu do obrony po nieskutecznych akcjach. Co więcej, gdy zielonogórzanie budowali swoją przewagę, Anwil nie potrafił pokazać więcej agresji. I chodzi tu oczywiście o jej pozytywny aspekt, czyli np. mocne, fizycznie przedzieranie się w ataku i rozbijanie szyków przeciwnika. W pierwszej połowie mistrzowie Polski tylko raz stawali na linii rzutów wolnych – zdecydowanie za mało, jeśli myśli się o powstrzymaniu rozpędzonych rywali.
Nie tak to miało wyglądać... Możemy tylko Was przeprosić za dzisiejszy mecz.
— Klub Koszykówki Włocławek (@Anwil_official) November 3, 2019
Gratulacje dla @basket_zg #GłodniZwycięstw #plkpl @PLKpl pic.twitter.com/wCfGv3JcgI
KONFERENCJA: - Trudno cokolwiek powiedzieć. Mam słowa uznania dla trenera Żana Tabaka i jego zespołu, bo całkowicie nas zdominowali. Statystyki pokazują, że mecz wygrał zespół, który lepiej zbierał, szybciej biegał, mocniej walczył. Nie chce usprawiedliwiać mojej drużyny. Wiedzieliśmy czego się spodziewać. Na wyjazdach gramy inaczej niż u siebie, ale nasz skład jest złożony z doświadczonych zawodników i powinniśmy inaczej zareagować – mówił po zakończeniu pojedynku trener Igor Milicić.
COMING SOON: Poprzeczka znów idzie w górę. Już w środę, 6 listopada o godz. 18:30 mistrzowie Polski zmierzą się na wyjeździe z ekipą Hapoel Bank Yahav Jerozolima, czyli aktualnym liderem grupy B Basketball Champions League. Transmisję telewizyjną ze spotkania będzie można obejrzeć w Eurosporcie 2.
Stelmet Enea BC Zielona Góra – Anwil Włocławek 101:77 (22:16, 30:14, 19:23, 30:24)
Stelmet Enea BC: Zamojski 18, Radić 14, Thomasson 13, Zyskowski 12, Hakanson 10, Meier 10, Ponitka 8, Koszarek 8, Gordon 5, Mąkowski 3, Traczyk 0, Jasiński 0
Anwil: Ledo 16, Karolak 15, Freimanis 14, Simon 8, Sokołowski 8, Dowe 7, Sulima 4, Szewczyk 2, Milovanović 2, Wadowski 1, Wroten 0