Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Obronić włocławską twierdzę

Poniedziałek, 03 Czerwca 2019, 21:07, Sebastian Falkowski

Anwil wraca do domu - przed nami dwa spotkania we Włocławku. Rottweilery będą chciały kontynuować dobrą passę i pokonać w obu meczach Polski Cukier Toruń, co bardzo przybliżyłoby je do obrony tytułu.

TŁO: Bilans 1:1 po pojedynkach na wyjeździe nie wygląda dla mistrzów Polski źle, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę styl, jaki zaprezentowali włocławianie. O ile w pierwszym meczu gra przebiegała falami i końcówkę przejęli torunianie, tak w spotkaniu numer dwa Anwil kontrolował wydarzenia na parkiecie niemal od samego początku. Rottweilerom nie przeszkodziły nawet urazy Kamila Łączyńskiego i Michała Ignerskiego, które zawodnicy odnieśli w trakcie pojedynku. Do Włocławka koszykarze prowadzeni przez Igora Milicicia wracali więc pewni siebie i głodni kolejnych zwycięstw.

RYWAL: Tak jak wszyscy typowali, Polski Cukier postawił na swoim terenie twarde warunki. Podobać się mogła ich głębia składu, wykorzystywanie w ataku różnych opcji, konsekwencja. W trudnych momentach jednak w każdej ekipie potrzebny jest lider, który weźmie piłkę i zarządzi wydarzeniami na boisku. Było to widać w drugim meczu serii. Dzięki temu, że Anwil umiejętnie wyłączył różne możliwości ofensywne i defensywne torunian, Twarde Pierniki straciły odpowiedzi. Liderzy nie odpalili, bo Rottweilery nie dały im do tego szans. Nawet jeśli podanie dochodziło pod kosz, to zawodnik z piłką w ręce nie był w stanie niczego zrobić, będąc osaczonym przez włocławian. Strzelcy nie znajdowali czystych pozycji na obwodzie. Ci, którzy mieli grać pierwsze skrzypce byli zagubieni. Mistrzowie Polski po pierwszym spotkaniu finału znaleźli nowe rozwiązania i zaskoczyli Polski Cukier. Torunianie przegrali po raz pierwszy w tegorocznym play-off i wydaje się bardzo ciekawe, jak drużyna na ten fakt zareaguje.

ZESPÓŁ: Patrząc na Anwil można było odnieść wrażenie, że w obu pojedynkach na parkiecie grała inna ekipa. Jeśli spojrzymy na Twarde Pierniki – nie dojdziemy do podobnych konkluzji. Brązowi medaliści z poprzedniego sezonu grali konsekwentnie, ale przez to powtarzalnie. Schematy, które zadziałały na otwarcie serii, zawiodły w drugim meczu. Czwórka podkoszowych zdobyła 28 punktów, czyli o 12 mniej niż w pierwszym pojedynku. Nie błyszczeli Rob Lowery i Michael Umeh, którzy w meczach w Arenie Toruń zdobyli łącznie jedynie 21 oczek. Loty obniżył też Karol Gruszecki, niewidoczny w ostatnim spotkaniu. Tak naprawdę tylko Bartosz Diduszko nie zawiódł i choć nie był rozpatrywany przed serią jako najważniejszy zawodnik Polskiego Cukru, stał się taką postacią. Średnie 17 oczek, 4,5 zbiórki i 3 wymuszonych przewinień mówią same za siebie. Co jednak ciekawe, mimo tego, że w drugim meczu po stronie Polskiego Cukru jako jedyny miał dwucyfrową zdobycz punktową i utrzymywał zespół w grze, zaliczył razem z Aaronem Celem najgorszy z ekipy współczynnik +/- (-13).

KLUCZ DO ZWYCIĘSTWA: Agresja i twarda gra. Po prostu. Może to brzmieć banalnie, szczególnie przy okazji meczów finałowych, ale te dwa czynniki były jak do tej pory najbardziej istotne. Kiedy Rottweilery zaczęły wykorzystywać te elementy w swojej grze, budowały przewagę. Mocna gra w stronę kosza dawała efekty. Twarde Pierniki były często spóźnione, albo niewłaściwie odczytywały zagrania włocławian, co powodowało, że popełniały kolejne faule. To z kolei rodziło okazję do rzutów wolnych Anwilu i zmuszało trenera Dejana Mihevca do rotacji w składzie. W konsekwencji torunianie zacieśniali pole trzech sekund, a ustawieni na obwodzie mistrzowie Polski trafiali z czystych pozycji na dystansie. Jeśli do tego wszystkiego dołożymy dokładność zagrań i ograniczenie strat, to znajdziemy przepis na kolejne zwycięstwa.

CYTAT: - W meczach domowych możemy się spodziewać świetnego dopingu. Kibice są niewiarygodni, robią świetne widowisko. Jeśli chodzi o boisko, to wiele się w naszej taktyce nie zmieni. Bardzo bym chciał, żeby konsekwencja z dzisiejszego meczu przeszła na kolejne spotkania. Kiedy gramy mądrze to przychodzi skuteczność, mamy wiele czystych pozycji – mówił po ostatnim pojedynku kapitan Anwilu, Kamil Łączyński.

ZDROWIE: Wrócił do koszykówki po trzech latach przerwy, miał wielki wkład w awans zespołu do finału play-off, wspierał drużynę swoim boiskowym IQ… Niestety, w sobotę Michał Ignerski zerwał więzadła krzyżowe. Co jasne, w tym sezonie nie obejrzymy już Michała na parkiecie. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, Igi!

CZAS I MIEJSCE: Hala Mistrzów we Włocławku, wtorek 4 czerwca o godz. 18:00 i czwartek 6 czerwca o godz. 17:30. Transmisję telewizyjną z obu meczów przeprowadzi Polsat Sport Extra, zapraszamy też do Radia Rottweilery.