Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Spełnić sny… Jeszcze raz!

Środa, 29 Maja 2019, 16:06, Sebastian Falkowski

Nadszedł czas, na który wszyscy czekali od początku sezonu. Anwil Włocławek rozpoczyna rywalizację o mistrzostwo Polski z Polskim Cukrem Toruń. Rottweilery mają jeden cel – obronę tytułu.

TŁO: Cóż to była za seria… Pięć niesamowitych spotkań. Powrót z 0:2 na 3:2. Fenomenalni kibice, który pokazywali swoją moc w Hali Mistrzów i na wyjeździe. Walka na całego, bez odpuszczania, od początku do końca. Odrabianie strat, huśtawka emocjonalna – półfinał z Arką Gdynia był najlepszą promocją koszykówki, jaką można sobie wyobrazić. Zawodnicy Anwilu pokazali charakter i tak jak przed rokiem zameldowali się w finale. Tam na Rottweilery czeka rywal zza miedzy, sąsiedzi z kujawsko-pomorskiego, którzy jak burza przeszli przez pierwsze dwie fazy play-off – Polski Cukier Toruń.

RYWAL: Twardych Pierników nikomu przedstawiać nie trzeba. Z torunianami Rottweilery inaugurowały sezon, grając o Superpuchar Polski. Jak się okazuje, przyjdzie też z nimi rozgrywki zakończyć. Polski Cukier pokonał w ćwierćfinale 3:0 drużynę Kinga Szczecin, a w półfinale 3:0 Stelmet Eneę BC Zielona Góra. O ile kibice i eksperci przypuszczali, że ćwierćfinał będzie przebiegał pod dyktando brązowych medalistów poprzedniego sezonu, tak rezultat półfinału był małym zaskoczeniem. Torunianie nie pozostawili złudzeń – może nie widać tego patrząc bezpośrednio na wyniki poszczególnych pojedynków, ale zupełnie zdominowali zielonogórzan. Stelmet Enea BC nie potrafił odnaleźć sposobu na rozbicie obrony Polskiego Cukru, pozostając bez odpowiedzi na ofensywne popisy zarówno obwodowych, jak i podkoszowych swoich rywali. Twarde Pierniki wytrąciły zielonogórzanom wszystkie atuty z rąk. Mimo to, wydaje się, że Polski Cukier nie zaprezentował jeszcze wszystkiego, na co go stać i w kontekście serii z Anwilem jest to dość niebezpieczna wiadomość. Skąd jednak pewność, że włocławianie nie przygotują na finał czegoś specjalnego?

ZESPÓŁ: Skład torunian wygląda na bardzo zbilansowany. Uzupełniający się rozgrywający, nieprzewidywalni skrzydłowi, mocni podkoszowi. Na każdej pozycji trener Dejan Mihevc ma możliwość rotacji, po której nie następuje osłabienie zespołu. Wydawać by się mogło, że wysocy Polskiego Cukru pod nieobecność Josipa Sobina będą siać spustoszenie w Anwilu. Jak pokazują statystyki, tak wcale nie musi być. W całej serii półfinałowej Aaron Cel, Cheikh Mbodj, Krzysztof Sulima i Damian Kulig zdobywali odpowiednio: 27, 23, 20 i 24 punkty. Kluczowy jest rozkład oczek. Nigdy nie wiadomo, który z nich może odpalić. W Arce mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdzie James Florence i Josh Bostic byli absolutnymi liderami. U torunian środek ciężkości jest wypośrodkowany tak, że kluczowy jest cały zespół. W jednym spotkaniu pierwsze skrzypce gra Karol Gruszecki, w innym z dystansu strzela Michael Umeh, a w kolejnym Łukasz Wiśniewski seriami trafia niesamowite rzuty. I jeszcze on, mózg drużyny, od którego zależy chyba najwięcej – Rob Lowery.

LIDER: Amerykański rozgrywający wyrósł na najważniejszego zawodnika Polskiego Cukru. W pojedynkach ze Stelmetem Eneą BC zdobywał średnio 14 punktów, 5 zbiórek i 7,3 asysty. Wymusił 17 przewinień, zaliczył siedem przechwytów. Był świetny w ofensywie, mimo tego, że był skrupulatnie pilnowany. Nie odstawał od rozgrywających zielonogórzan w obronie. Zaletą Lowery’iego jest to, że potrafi rzucić z niemal każdej pozycji i dobrze współpracuje z podkoszowymi. Pierwsza linia obrony Anwilu będzie musiała uważać na jego minięcia i odegrania. Ważne zadania w obronie będą czekać m.in. Chase’a Simona, Aarona Broussarda czy Kamila Łączyńskiego. Jak jednak pokazali w meczach przeciwko gdynianom, potrafią sobie z tym bardzo dobrze radzić.

KLUCZ DO ZWYCIĘSTWA: Do odwrócenia serii z Arką i powrotu z bardzo trudnej sytuacji Rottweilery potrzebowały kilku czynników – przede wszystkim zespołowego grania, skuteczności i powstrzymania tych, którzy nie rzucali się najbardziej w oczy. Wiadomym było, że Florence i Bostic zrobią swoje, ale bez wsparcia daleko nie zajadą. Kiedy Anwil wyłączył z gry podkoszowych, ograniczył Krzysztofa Szubargę czy Bartłomieja Wołoszyna - zaczął wygrywać. W finale będzie podobnie. Trzeba będzie uważnie pilnować Lowery’ego, ale nie to będzie decydować o losach spotkań w głównej mierze. Wielkie znaczenie będzie miało to, co pod obręczą, istotne będzie ograniczenie skrzydeł. Torunianie żyli z punktów po stratach zielonogórzan, w każdym z meczów dominowali w tym aspekcie –zdobywali po niedokładnościach rywali średnio 15,3 punktu, samemu tracąc jedynie 9,6 oczka. Bardzo istotne więc będzie dbanie o piłkę i dokładność zagrań.

HISTORIA:W tym sezonie z Polskim Cukrem mistrzowie Polski mierzyli się trzykrotnie. Na neutralnym gruncie lepsze były Twarde Pierniki, ale co ciekawe, zespoły podzieliły się wygranymi na wyjazdach. Co warte odnotowania, włocławianie byli pierwszymi i jedynymi, którym udało się zdobyć w obecnych rozgrywkach Arenę Toruń. Nie bez znaczenia była w tym oczywiście pomoc kibiców, tłumnie wspierających Rottweilery. Z pojedynków w tym sezonie nie ma co jednak wyciągać zbyt daleko idących wniosków - od ostatniego meczu między obiema ekipa minęło bowiem sporo czasu. Anwil jest już zupełnie innym zespołem, niż kilka miesięcy temu - przebudowanym, stawiającym akcenty na innych rzeczach. Interesujące będzie więc jak obie drużyny wypadną w bezpośrednim starciu. Szczególnie, że włocławianie przystąpią do serii niemal z marszu, rozpędzone po zwycięstwach z Arką.

DERBY: Dodatkowy smaczek całej rywalizacji dodaje fakt, że w finale obejrzymy derby Kujaw. Ostatni raz pojedynek o takim znaczeniu w finale Polskiej Ligi Koszykówki oglądaliśmy w sezonie 2011/2012, gdy Trefl Sopot bił się z Asseco Prokomem Gdynia w derbach Trójmiasta. Wtedy do wyłonienia mistrza potrzebne było siedem meczów. Mamy nadzieję na równie pasjonującą serię w tym roku i co oczywiste – obronę tytułu!

CZAS I MIEJSCE: Arena Toruń, czwartek 30 maja o godz. 17:30 i sobota 1 czerwca o godz. 18:00. Transmisję telewizyjną z obu spotkań przeprowadzi Polsat Sport Extra.  Zapraszamy oczywiście do Radia Rottweilery.