Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Ivan Almeida: Wygrywamy jako drużyna

Poniedziałek, 30 Kwietnia 2018, 9:14, Jacek Jaskólski

- Wygrywamy jako drużyna, a moje statystyki nie mają znaczenia. Robię wszystko co w moich rękach, ale razem jako zespół możemy więcej - mówi Ivan Almeida po meczu z PGE Turowem Zgorzelec.

Ivan Almeida był liderem punktowym Anwilu w drugim meczu ćwierćfinałowym z PGE Turowem. Reprezentant Republiki Zielonego Przylądka rzucił 17 oczek w niespełna 25 minut gry. Do dorobku punktowego Kabowerdeńczyk dołożył cztery zbiórki i pięć wymuszonych fauli. Almeida robił to, do czego nas przyzwyczaił – popisał się trzema efektownymi wsadami, z czego jeden to alley-oop po podaniu Quintona Hosley'a.

Almeida to lider Anwilu Włocławek. Świetnie grał już od samego początku rozgrywek, kiedy to poprowadził Rottweilery do zwycięstwa nad Stelmetem Eneą BC w Superpucharze Polski, za co otrzymał nagrodę MVP meczu. Teraz, po kilku miesiącach, głosami wszystkich trenerów ekstraklasy, został nagrodzony tytułem MVP Sezonu Zasadniczego oraz wybrany do Pierwszej Piątki. Obie statuetki otrzymał z rąk Prezesa EBL, Radosława Piesiewicza, przed starciem numer dwa play-off.

- To mój najlepszy sezon dotychczas, ale nadal muszę być skupiony, a my jako drużyna musimy kontynuować naszą zwycięską ścieżkę. Mamy play-off – po prostu musimy dalej ciężko pracować i podchodzić do każdego kolejnego meczu jakby to było ostatnie spotkanie w sezonie – stwierdził skrzydłowy Anwilu.

Co ciekawe, trener PGE Turowa Michael Claxton nie umieścił Almeidy w swoich nominacjach, wyżej ceniąc umiejętności Aarona Johnsona, Glenna Cosey'a czy Vladimira Dragicevicia. 

- Nie wiem czy mam coś udowodnienia trenerowi rywali. Jedyne co chciałbym zrobić, to pomóc mojej drużynie w wygrywaniu meczów. Jesteśmy dobrym zespołem, wszyscy w Anwilu to świetni zawodnicy, a mnie wszystko jedno co trener Turowa zrobił lub nie zrobił. To jego sprawa. Ja skupiam się na sobie i moim zespole - powiedział Kabowerdeńczyk.

Sobotnie spotkanie w wykonaniu Rottweilerów było pokazem zespołowości, dobrej defensywy, ale i opanowania – PGE Turów rzucił tylko 72 punkty, a Anwil zakończył mecz z 23 asystami i zaledwie dziewięcioma stratami.

- Wiemy, że mamy grać zespołowo. To jest nasza siła. Przeszliśmy długi sezon, więc wiemy jak dobrze grać ze sobą i te kilka ostatnich miesięcy wspólnej pracy stanowi teraz o naszej sile. Wszyscy wnoszą coś do zespołu, zwyciężamy i chcemy zajść daleko. Obrona to nasz klucz, byliśmy najlepiej broniącym zespołem w sezonie i chcemy to kontynuować w play-off. Nasza defensywa zrobiła dziś świetną robotę, byliśmy bardzo skuteczni i „dbaliśmy” o piłkę. Mieliśmy więcej otwartych pozycji w ataku, co przełożyło się na łatwe rzuty.

Ćwierćfinałowa rywalizacja zmienia otoczenie. Następny mecz Rottweilery rozegrają na wyjeździe, w zgorzeleckiej PGE Turów Arenie. W październiku Anwil przegrał tam w sezonie zasadniczym 96:99, a sam Almeida rozegrał wtedy swój jedyny mecz w sezonie, w którym nie zdołał zgromadzić dwucyfrowego wyniku punktowego. Czy to oznacza wielki rewanż gracza?

- Nie chodzi o rewanż. Jak już mówiłem, wygrywamy jako drużyna, a moje statystyki nie mają znaczenia. Robię wszystko co w moich rękach, ale razem jako zespół możemy więcej. Musimy teraz zagrać zespołowo w ataku i obronie oraz dobrze dzielić się piłką. Wtedy możemy być spokojni o wynik - zakończył lider Anwilu.