Anwil Włocławek nie wykorzystał swojej szansy i przegrał na własnym parkiecie z Kingiem Szczecin 69:74. Przed Rottweilerami jeszcze trzy szanse na wywalczenie pierwszej pozycji przed play-off.
TŁO: Zwyciężając w Hali Mistrzów, Anwil Włocławek nie tylko umocniłby się na fotelu lidera, co po prostu zapewnił sobie pierwsze miejsce przed play-off. King Szczecin z kolei walczył o swoją szansę gry w play-off.
KLUCZOWY MOMENT: Od początku spotkania obie drużyny szły „łeb w łeb”, choć mimo wszystko, pojedynek toczył się nieznacznie pod dyktando Kinga Szczecin. Przy stanie 69:69 dwa wolne spudłował Ivan Almeida, a Mateusz Bartosz trafił spod kosza. Do końca meczu pozostawało jednak kilkadziesiąt sekund, więc losy meczu nie były jeszcze przesądzone. Niestety, w trzech kolejnych posiadaniach włocławianie najpierw przestrzelili dwa rzuty za trzy, a następnie Josip Sobin nie trafił obu osobistych. W odpowiedzi dwukrotnie z linii nie pomylił się Paweł Kikowski i po chwili goście mogli cieszyć się z wygranej.
NAJSKUTECZNIEJSZY ROTTWEILER…: Jarosław Zyskowski wyraźnie wraca do formy i… jest to jeden z nielicznych powodów do radości po niedzielnym spotkaniu. Zyziu rzucił 16 punktów (2/4 za dwa, 3/4 za trzy, 3/3 z linii), miał pięć zbiórek, cztery asysty i trzy przechwyty w ciągu 35 minut.
…I INNI: Ivan Almeida zdobył 14 oczek (6/7 za dwa, ale 0/5 za trzy) oraz osiem zbiórek, a Josip Sobin i Paweł Leończyk zanotowali po 11 punktów. 10 punktów (oraz po pięć: zbiórek, asyst, ale też niestety strat) dodał Quinton Hosley.
LIDERZY GOŚCI: Włocławianie mieli odciąć od łatwych pozycji Carlosa Medlocka, Pawła Kikowskiego oraz Taurasa Jogelę i ostatecznie udało ograniczyć się tylko Litwina (1/6 z gry). Kikowski rzucił 15 punktów (choć z gry miał 2/10, ale z linii 9/9), natomiast Amerykanin niewiele robił sobie z defensywy Anwilu, kończąc mecz z dorobkiem 21 punktów (6/15).
STATYSTYKA: Włocławianie wygrali zbiórkę (36:29), mieli więcej asyst (18:8), a bilans strat wyszedł prawie na remis (17:16). Gdzie więc upatrywać tej przewagi, która dała szczecinianom zwycięstwo? W rzutach z dystansu oraz linii. Rottweilery trafiły tylko 4 z 23 prób z dystansu (sam Zyskowski trzy razy…), a Wilki – 7/23. Dodatkowo, zawodnicy Mindaugasa Budzinauskasa przymierzyli 23 z 29 osobistych, a gospodarze – 19/29.
ZDROWIE: Do nieobecnych Szymona Szewczyka i Jaylina Airingtona (znowu) dołączył Kamil Łączyński. Kapitan Anwilu zmaga się od jakiegoś czasu z kontuzją kostki. Pod znakiem zapytania stoi więc występ zawodnika w kolejnych meczach. Amerykanin powinien wrócić do gry.
KONFERENCJA: – Chcieliśmy dziś zagwarantować sobie pierwsze miejsce przed fazą play-off, ale się nie udało. Daleko nam do formy, którą chcemy prezentować. Każdy, zarówno spośród trenerów, jak i zawodników, musi teraz spojrzeć w lustro, wyciągnąć wnioski z tej porażki i dopiero wówczas będziemy mogli myśleć o sukcesach – powiedział po meczu Igor Milicić. – To niezwykle ważna dla nas wygrana. Anwil grał już kolejny mecz w ostatnim czasie i widać było ich zmęczenie. My z kolei mieliśmy ponad tydzień przygotowań do tego starcia i wykorzystaliśmy to. W Anwilu nie grał Kamil Łączyński, jego nieobecność z pewnością również nam pomogła – stwierdził Budzinauskas.
COMING SOON: Przed Rottweilerami jeszcze trzy szanse na zagwarantowanie sobie pierwszego miejsca przed play-off. Najbliższa okazja już w piątek. W Ergo Areni Anwil zagra z Treflem Sopot.
Anwil Włocławek - King Szczecin 69:74 (15:17, 17:17, 21:21, 16:19)
Anwil: Zyskowski 16, Almeida 14, Leończyk 11, Sobin 11, Hosley 10, Wojciechowski 5, Nowakowski 2, Delas 0, Ihring 0, Komenda 0
King: Medlock 21, Kikowski 15, Paliukenas 12, Diduszko 11, Jogela 6, Kowalczyk 4, Harris 3, Bartosz 2