Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Michał Nowakowski: Następnym razem wykonamy lepiej swoją robotę

Poniedziałek, 12 Marca 2018, 20:31, Jacek Jaskólski

- Cieszę się, że trener wystawił mnie drugi raz w pierwszej piątce – mam nadzieję, że swoją grą spłacam ten kredyt zaufania – mówi Michał Nowakowski po spotkaniu z Asseco Gdynia.

Jacek Jaskólski: To był mecz dobrego ataku, ale i gorszej obrony. 60 procent trafionych rzutów za trzy Asseco nie powinno się zdarzyć.

Michał Nowakowski Trudno mi powiedzieć czy nie powinno się zdarzyć. Myślę, że masz rację. Kubę Garbacza znam już od dłuższego czasu. Wiem, że potrafi bardzo dobrze rzucać, ale dzisiaj  moim zdaniem przeszedł samego siebie. Bardzo dobrze wszedł w mecz, dzięki temu Asseco odskoczyło i mieliśmy duży problem, żeby ich dogonić. Za każdym razem jak udało nam się zbliżyć na 2-3 punkty, odjeżdżali nam dwiema trójkami albo jakimś faulem spod kosza i był and-one (akcja dwa plus jeden – przyp. red).

Czy dobra dyspozycja gdynian za trzy – 8/10 trafionych rzutów z pierwszej kwarty – ustawiła mecz? A może to kontuzja Kamila Łączyńskiego była dla wyniku kluczowa?

- Kontuzje mogą się przytrafić w każdym momencie i musimy być na to gotowi, ale nie może być tak, że drużyna rzuca nam osiem trójek w pierwszej kwarcie. Niestety, każdy rzut znajdował drogę do kosza. Czasami zdarzają się takie mecze i ciężko znaleźć na to odpowiedź. Należy po prostu przeczekać, zbliżyć się jak najbliżej i później szukać przełamania, gdzie dziś nam tego zabrakło.

Ta niemoc w obronie na dystansie wynikała z niezrealizowania taktyki czy po prostu czasami drużyna przeciwna ma tak zwany „dzień konia” i wpada wszystko?

- Sądzę, że drużyna z Gdyni miała „dzień konia”. Wiadomo – trenowaliśmy, byliśmy przygotowani do tego spotkania teoretycznie. Niestety popełniliśmy błędy. Ja sam  źle się ustawiłem przy dwóch trójkach Kuby, więc biorę to na siebie. Niemalże od razu Asseco dostało więc sześć punktów za nic. W drugiej połowie Kuba trafił trójkę „spod sufitu”, Piotr Szczotka też przymierzył z dystansu, a nie oszukujmy się, nie jest jakimś wyborowym strzelcem. Pół drużyny trafiało. Myślę, że nawet gdyby trener Przemysław Frasunkiewicz wszedł na parkiet, to też by trafił.

29 punktów Garbacza to jego rekord w tym sezonie – spodziewałeś się, że będzie trafiał na tak wysokiej skuteczności?

- Nie spodziewałem się. Wiem, że Kuba jest bardzo dobrym strzelcem i może rzucać seryjnie za trzy, ale nie wiedziałem, że będzie miał taki mecz. Gratuluję mu z całego serca. Szkoda tylko, że takie spotkanie trafiło mu się przeciwko nam. Jesteśmy tylko ludźmi – następnym razem wykonamy lepiej swoją robotę.

Pochwalić należy zbiórki. 38 zebranych piłek wobec 29 rywali jest dobrym wynikiem zważywszy na to, że Asseco solidnie spisuje się w walce na tablicach.

- Zgadza się. Mimo takiej skuteczności Asseco mieliśmy możliwość, żeby ten mecz przełamać. To pokazuje jaki w nas drzemie potencjał – nawet przy rewelacyjnej dyspozycji dnia drużyny przeciwnej jesteśmy w stanie grać prawie na styku. Zabrakło nam jednej wybronionej akcji, trafionego kosza i mecz byłby przełamany. Każdy z nas zostawił dziś serce na parkiecie, co widać właśnie po zbiórkach. Każdy z nas szedł jak dzik na tę zbiórkę czy to w obronie, czy ataku. Fajnie, że tu udało się wygrać, ale szkoda, że meczu się nie udało.

Drugi raz z rzędu wyszedłeś w pierwszej piątce. Jak oceniasz swój występ?

- Nie mnie to oceniać – ja jestem na siebie zły z powodu tych dwóch błędów, które popełniłem przy trójkach Kuby. Cieszę się, że trener wystawił mnie drugi raz w pierwszej piątce – mam nadzieję, że swoją grą spłacam ten kredyt zaufania. Jeżeli trener postanowi zmienić mnie i wpuścić kogoś innego zaakceptuję to, bo mamy wielu świetnych graczy. Każdy może grać w pierwszej piątce. Cieszę się chwilą i staram się tę chwilę wykorzystać.

Teraz jedziecie do Ostrowa Wielkopolskiego. BM Slam Stal jest na fali – wygrała ostatnie pięć spotkań, dokonali także wzmocnienia. Jakiego spotkania się spodziewasz?

- Na pewno twardego, szybkiego, ponieważ w składzie Stali jest Aaron Johnson, który kreuje piłkę dla wszystkich. On szuka strzelców na obwodzie, a Adama Łapety pod koszem. Myślę więc, że będzie to ciekawy mecz. Nie mogę się doczekać pojedynku Josipa z Łapetą. Czekam także z niecierpliwością, bo chcę tam pojechać i wyrwać zwycięstwo.