Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Zaatakować obroną raz jeszcze

Wtorek, 03 Maja 2016, 9:10, Michał Fałkowski

Po dwóch meczach we Włocławku, King Wilki Morskie Szczecin są niczym zwierzę zapędzone w róg. Nie mogą uciec, mogą jedynie zaatakować. I na pewno to uczynią. Koszykarze Igora Milicicia będą jednak gotowi na atak watahy, gdyż we wtorek ruszą do Szczecina z jednym, konkretnym celem: raz jeszcze zagrać skuteczną obronę i zakończyć serię bez konieczności powrotu na Kujawy.

Po dwóch meczach we Włocławku, King Wilki Morskie Szczecin są niczym zwierzę zapędzone w róg. Nie mogą uciec, mogą jedynie zaatakować. I na pewno to uczynią. Koszykarze Igora Milicicia będą jednak gotowi na atak watahy, gdyż we wtorek ruszą do Szczecina z jednym, konkretnym celem: raz jeszcze zagrać skuteczną obronę i zakończyć serię bez konieczności powrotu na Kujawy.

Dwa mecze w Hali Mistrzów nie pozostawiły żadnych złudzeń. Anwil Włocławek zdecydowanie i dobitnie pokazał dysproporcję między dwoma klubami. Głównie ze względu na swoją moc w defensywie, pozwalając rzucić King Wilkom Morskim Szczecin tylko 104 punkty w dwóch spotkaniach. To wielki cios dla zespołu, który w ostatnich tygodniach sezonu zasadniczego rzucał prawie 100 punktów… średnio w każdym meczu.

Inny rezultat nie był jednak możliwy ze względu na fakt, iż plan taktyczny sztabu szkoleniowego Anwilu niemalże całkowicie wyeliminował najgroźniejszą broń szczecinian – rzuty za trzy punkty. W Hali Mistrzów zawodnicy Marka Łukomskiego trafili tylko siedem z 48 prób, trafiając odpowiednio cztery trójki w pierwszym i trzy w drugim meczu. Po raz ostatni King Wilki Morskie trafiały w jakimś spotkaniu na tak słabej skuteczności… w połowie lutego.

WYWIAD Z D. ANDJUSICIEM

- Anwil gra przede wszystkim bardzo dobrze zespołowo, pomagają sobie bardzo mocno w defensywie i są przygotowani taktycznie. Z tego wynika nasza nieskuteczność. Jednocześnie: sami też trochę zawodzimy w tym elemencie, bo przecież w tym sezonie potrafiliśmy już trafiać w obliczu twardej obrony – powiedział po zakończeniu niedzielnego pojedynku snajper King Wilków Morskich, Paweł Kikowski.

Włocławianie muszą być przygotowani na to, że w środę szczecinianie rzucą wszystkie swoje siły, aby przedłużyć rywalizację. Kluczem do zwycięstwa w Zachodniopomorskim będzie więc przetrzymanie nawałnicy, jaka z pewnością czeka Anwil już od pierwszych minut środowego spotkania. Nie można też wierzyć w to, że w swojej hali koszykarze King Wilków Morskich będą tak nieskuteczni, jak byli we Włocławku. W końcu na własnym parkiecie przeciwnicy Rottweilerów trafiają przeciętnie 9,5 trójki na mecz. I dzięki temu wygrali 11 z 16 meczów w sezonie zasadniczym.

WYWIAD Z P. KIKOWSKIM

Koszykarze z Włocławka zdają sobie sprawę ze swojej siły, jak i również z tego, że przed nimi najtrudniejsze zadanie – postawić „kropkę nad i”. O odpowiednią koncentrację w zespole zadba, wielkością nie tylko swoich gabarytów, ale i charyzmy, kapitan Robert Tomaszek. - Trener po to ma właśnie kapitana, aby dbał o takie sytuacje. Niemniej jednak – drużyna wie doskonale na co pracowaliśmy cały ten czas. Najpierw okres przygotowawczy, później sezon zasadniczy, który dobrze nam wyszedł i to wszystko na pewno nie pójdzie na marne. Będziemy dawać z siebie 110 procent, żeby pójść jak najdalej – powiedział środkowy Anwiu po ostatniej syrenie drugiego meczu.

Trzeci mecz ćwierćfinałowy King Wilki Morskie Szczecin – Anwil Włocławek odbędzie się w środę, 4 maja o godz. 18.00. Bezpośrednia transmisja radiowa na www.wloclawek.info.pl. Przekaz wideo na www.emocje.tv