Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Oliver Stević: Ściskam kciuki za Anwil

Środa, 31 Grudnia 2008, 1:00, Michał Fałkowski

Wracam do swojego kraju, do swojego miasta, do klubu któremu kibicuję od czwartego roku życia – mówi w szczerej rozmowie Oliver Stević. Jego głos i zachowanie zdradzają ogromny entuzjazm i radość z powrotu do Belgradu. Jednak na koniec sympatyczny Serb spontanicznie deklaruje - Ściskam kciuki za Anwil!

Wracam do swojego kraju, do swojego miasta, do klubu któremu kibicuję od czwartego roku życia – mówi w szczerej rozmowie Oliver Stević. Jego głos i zachowanie zdradzają ogromny entuzjazm i radość z powrotu do Belgradu. Jednak na koniec sympatyczny Serb spontanicznie deklaruje - Ściskam kciuki za Anwil!

Jeszcze kilka dni temu stanowczo odcinałeś się od informacji o odejściu. Dziś okazuje się, że jednak opuszczasz Włocławek. To co najmniej dziwne…

 

- Nie ma w tym nic podejrzanego. Tak naprawdę, to jeszcze dziś nie mam podpisanego kontraktu z nowym klubem. Gdybym chciał kogokolwiek zwodzić, to zgodnie z prawdą mógłbym jeszcze teraz zaprzeczać mojemu przejściu do innego zespołu.

 

Jest już jednak pewne, że od stycznia zagrasz w barwach Crveny Zvezdy Belgrad!

 

- Wszystko na to wskazuje. Wracam do swojego kraju, do swojego miasta, do klubu któremu kibicuję od czwartego roku życia.

 

Czy to są wystarczające powody, żeby w środku sezonu ryzykować zmieniając klub?

 

- Tak, to są najważniejsze powody. Od zawsze pragnąłem, żeby grać dla Crveny Zvezdy i teraz gdy nadarza się ku temu okazja nie mogę jej zaprzepaścić. To jest klub moich marzeń. Na dodatek pracuje tam trener Svetislav Pesić, który w ostatnim sezonie prowadził Dynamo Moskwa, a wcześniej był m.in. szkoleniowcem kadry Serbii [Mistrz Świata z 2002 r. – red.]. Wcześniej Pesić zdobywał mistrzostwa Europy, wygrywał puchary europejskie, nie mówiąc już o sukcesach wewnątrzkrajowych w Hiszpanii, Niemczech, czy Rosji. To wielki honor pracować dla niego i dla tego klubu.

 

Rozumiem i jestem nawet w stanie przyznać ci rację. Jeden element nie pasuje mi jednak do tej układanki: jak to możliwe, że już dwa miesiące temu przewidziałeś taką sytuację i podpisałeś z Anwilem kontrakt z możliwością jego wygaśnięcia wraz z końcem roku?

 

- W Crvenie Zvezdzie, tak jak w mojej karierze, było dużo zamieszania w tym roku. Kiedy tylko upadł Śląsk Wrocław, trener Svetislav Pesić zadzwonił do mnie pytając o przyczyny kryzysu klubu. To była tylko rozmowa „informacyjna”, ale przy okazji trener powiedział, że może powstać taka sytuacja, że na przełomie roku będą potrzebować w Belgradzie środkowego. Niczego mi nie obiecał, tylko wyraził zainteresowanie moją osobą. Zapytał jakie mam plany, a ja nie miałem nic konkretnego. Myślę, że widział mój entuzjazm i zasugerował żebym – jeśli to możliwe – uwzględnił w swoich planach możliwość gry w Crvenie Zvezdzie od 2009 roku.

I dlatego w kontrakcie z Anwilem zostało zamieszczone korzystne dla ciebie rozwiązanie?

 

- To było rozwiązanie korzystne dla obu stron. Przecież mogło się okazać, że jestem bez formy, albo źle komponuje się z tą drużyną. Dziś zawodnicy rzadko zgadzają się na kontrakty, które można bez konsekwencji zakończyć w dowolnym terminie. Dlatego zabezpieczone były również interesy Anwilu. Myślę, że obie strony mogą być zadowolone z tego rozwiązania. Nikt niczego nie ukrywał, zachowaliśmy się jak gentelmani.

Rzeczywiście, rozstajesz się z klubem w bardzo dobrej atmosferze…

 

- Oczywiście. Rozmawiałem z Panami Polatowskim i Lewandowskim i nikt nie ma do nikogo pretensji. Jesteśmy sobie wdzięczni za wzajemną dwumiesięczną współpracę. Chyba każdy przyzna, że skorzystały na niej obie strony.

 

Kiedy złożysz podpis pod kontraktem z Crveną Zvezdą?

 

- Myślę, że to kwestia jednego, dwóch dni. Pierwszego stycznia jest trening, a trzeciego mecz. Jeśli się dogadamy, to będę już mógł zagrać.

 

Po kolejnych trzech dniach zespół zagra bardzo ważne spotkanie w Euro Cup. Czy możliwość występów w pucharach europejskich również miała wpływ na twoją decyzję?

 

- Wiadomo już, że Crvena Zvezda wyjdzie z grupy, pytanie tylko z którego miejsca? [Grupa F, m.in. z Turowem Zgorzelec – przyp. red.] To oczywiście też był argument, chociaż cały czas podkreślam, że do Belgradu jadę bardziej z powodów emocjonalnych niż chłodnej kalkulacji. Każdy człowiek chciałby żyć w swoim kraju, w swoim rodzinnym mieście, wśród najbliższej rodziny. Crvena Zvezda to mój ukochany klub i właśnie spełnia się moje marzenie.

 

A może ta miłość została wzmocniona poważnymi pieniędzmi?

 

- Mam być szczery? Dla Crveny Zvezdy zagrałbym nawet za mniejsze pieniądze niż gdziekolwiek indziej. Myślę, że we Włocławku zostanę dobrze zrozumiany, bo kibice Anwilu są mu tak samo oddani, jak ja swojej drużynie. Moje serce jest w Belgradzie.

 

A czy twoje serce mówi ci, że jeszcze kiedyś wrócisz do Włocławka?

 

- Moje serce chciałoby, żebym grał dla Crveny Zvezdy do końca kariery. (śmiech)

 

Tak źle było ci we Włocławku?

 

- (śmiech) Nie, nie, absolutnie. Zły jestem tylko na porażki z Atlasem i Kotwicą. Poza tym, wszystko, co spotkało mnie we Włocławku było wspaniałe. Odnieśliśmy kilka trudnych, ale przez to bardzo satysfakcjonujących zwycięstw, np. z Polpharmą i Turowem. Poznałem dobrych kolegów i wymagającego trenera. Wszyscy w klubie chętnie mi pomagali i dbali o to, żeby niczego mi nie brakowało.

 

Porozmawiajmy o przyszłości. Byłeś częścią drużyny, wiesz więc najlepiej, co może stać się dalej z Anwilem?

 

- Anwil na pewno zdobędzie medal w polskiej lidze. Jestem o tym przekonany. Na chwilę obecną najpoważniejszym kandydatem do złota jest Prokom. Trochę opadła forma Turowa. Nie mogę powiedzieć, że Anwil na pewno zdobędzie mistrzostwo, ale jestem przekonany, że zagra w finale. Myślę, że po dwóch słabszych sezonach nawet srebro zostanie przyjęte we Włocławku z radością. Jestem optymistą i wracam do swojego kraju będąc dobrej myśli i mile wspominając grę tutaj.

 

Chciałbyś coś przekazać kibicom Anwilu?

 

- Chciałbym im życzyć jak największej liczby zwycięstw Anwilu. Tak jak wspomniałem, jestem optymistą i chciałbym, żeby oni też zarazili się optymizmem. Będę teraz kibicował Włocławkowi na odległość. Musicie wiedzieć, że ściskam kciuki za Anwil.