Nie milkną echa wczorajszego spotkania. Ile razy w rozmowach wspomina się wspaniałą grę Anwilu, tyle też pada zachwytów nad zachowaniem kibiców. Reporterzy telewizyjni, goście z innych miast, nawet koszykarze i działacze Asseco – wszyscy zgodnie twierdzą, że takiej atmosfery na meczu koszykówki w Polsce dawno nie było. Nam nie pozostaje nic innego, jak tylko przekazać te słowa uznania Wam Drodzy Kibice.
Nie milkną echa wczorajszego spotkania. Ile razy w rozmowach wspomina się wspaniałą grę Anwilu, tyle też pada zachwytów nad zachowaniem kibiców. Reporterzy telewizyjni, goście z innych miast, nawet koszykarze i działacze Asseco – wszyscy zgodnie twierdzą, że takiej atmosfery na meczu koszykówki w Polsce dawno nie było. Nam nie pozostaje nic innego, jak tylko przekazać te słowa uznania Wam Drodzy Kibice.
Największych fanów – tak, tak, fanów – mają włocławscy kibice wśród koszykarzy Anwilu. Podczas dzisiejszej odnowy biologicznej pomoc ze strony widowni była najczęstszym tematem ich rozmów. Nowi zawodnicy pytali tych, którzy już zadomowili się we Włocławku, czy taki tumult to „normalka” podczas ważnych meczów. Ci drudzy, z dumą odpowiadali, że takich chwil w Hali Mistrzów przeżyli więcej, bo tutaj jest najlepsza otoczka wokół koszykówki w naszym kraju.
Atmosfera meczu z Asseco przypominała klimatem filmy Alfreda Hitchcocka. Emocje podgrzewano długo i umiejętnie. Najpierw zbiórka pieniędzy na oprawę meczową w której „krawaciarze” nie poskąpili kasy „ultrasom”. Później apele o białe koszulki, transparenty na włocławskich ulicach, wrzawa na forach internetowych i wskazówki, jak umiejętnie wykorzystać przygotowane gadżety. Do tego gorączka zakupów przy kasach Hali Mistrzów, która nie dla wszystkich, niestety, zakończyła się sukcesem. Bilet na mecz w jednej chwili nabrał nowej wartości. Stał się trudno osiągalny, a przez to jeszcze cenniejszy.
Niedzielny ranek i popołudnie dłużyły się niemiłosiernie. Im bliżej było meczu, tym niepewność stawała się coraz bardziej uciążliwa. Wielu, w tych właśnie chwilach ostatecznie zdecydowało się włożyć białą koszulkę, by choć w ten sposób zjednoczyć się i zwiększyć szanse na końcowy sukces. Dużo otuchy w serca wlała właśnie biała fala, która około godz. 18.30 wdarła się wszystkimi wejściami do Hali Mistrzów. Tak przygotowani kibice nie mogli już „odpuścić”. Flagi, transparenty, śpiewy, okrzyki, gwizdy – wszystkie atrybuty fanów basketu zafunkcjonowały na najwyższym poziomie.
Za dalszy komentarz niech posłużą słowa naszych koszykarzy:
Marko Brkić – Kibice bardzo nam pomogli w tym meczu. Ich udział w zwycięstwie jest niezaprzeczalny. To było niesamowite uczucie, gdy z kilku tysięcy gardeł usłyszeliśmy „Anwil, Anwil, Anwil”. Nie mam wątpliwości, że gdyby nie oni, ten mecz mógłby ułożyć się zupełnie inaczej. Wystarczy sobie przypomnieć, jak w ostatnich sekundach w naszą grę wkradło się trochę nerwowości. Wtedy właśnie otrzymaliśmy najcenniejsze wsparcie. Nikt nie wychodził z hali, nikt nie siedział cicho. Mogę powiedzieć, że poczuliśmy wtedy, że jest nas kilka tysięcy, a nie pięciu. Taka myśl pozwala uwierzyć w siebie. Tak się stało wczoraj i dzięki temu wygraliśmy mecz.