W dniu wczorajszym w siedzibie ambasadora USA w Warszawie odbyło się kolejne z cyklu spotkań z przedstawicielami polskiego sportu. Ambasador USA Victor Ashe gościł działaczy i sportowców, wśród których znalazły się takie znakomitości jak Irena Szewińska, Robert Korzeniowski i Leszek Blanik. Do udziału w tym prestiżowym spotkaniu zaproszeni zostali również prezes zarządu WTK S.S.A. Zbigniew Polatowski, oraz zawodnicy: Ian Boylan i Paul Miller.
W dniu wczorajszym w siedzibie ambasadora USA w Warszawie odbyło się kolejne z cyklu spotkań z przedstawicielami polskiego sportu. Ambasador USA Victor Ashe gościł działaczy i sportowców, wśród których znalazły się takie znakomitości jak Irena Szewińska, Robert Korzeniowski i Leszek Blanik. Do udziału w tym prestiżowym spotkaniu zaproszeni zostali również prezes zarządu WTK S.S.A. Zbigniew Polatowski, oraz zawodnicy: Ian Boylan i Paul Miller.
W trakcie powitalnego przemówienia ambasador imiennie przedstawił koszykarzy Anwilu, żartując jednocześnie, że ich wzrost mówi wszystko o wykonywanym przez nich zawodzie. Ian Boylan i Paul Miller cieszyli się zresztą dużą popularnością, na co wpływ ma niewątpliwie wiodąca pozycja koszykówki w rankingach zainteresowania w Stanach Zjednoczonych.
Upływające w miłej atmosferze spotkanie było okazją do kuluarowych rozmów na temat kondycji polskiego sportu, w tym koszykówki. Podczas jednej z nich prezes Zbigniew Polatowski poruszył temat transmisji telewizyjnych meczów PLK. Dyrektor TVP Sport Robert Korzeniowski zapewnił, że oglądalność koszykówki rośnie w obiecujący sposób, a największą publiczność, jak do tej pory, miał mecz Anwilu Włocławek z Czarnymi Słupsk.
Paul Miller: To była bardzo miła uroczystość, bo mogłem spotkać wielu swoich rodaków. Wykonują oni różne prestiżowe zawody, więc mogliśmy ciekawie porozmawiać. Większość z nich zajmuje się polityką lub pracuje w różnych urzędach. Właściwie to ja i Ian byliśmy jedynymi koszykarzami, więc wszyscy wypytywali nas o basket. Mimo, że w Polce czuję się bardzo dobrze, to zawsze miło jest spotkać Amerykanów. Moja rodzina mieszka w Stanach i taka uroczystość była namiastką powrotu do domu. Podobało nam się na tyle, że zrezygnowaliśmy z planów wypadu na miasto, zostaliśmy dłużej i prosto ze spotkania wróciliśmy na wieczorny meeting.
Ian Boylan: To bardzo miłe ze strony pana ambasadora, że zaprosił nas na organizowaną przez siebie uroczystość. Uważam, że jest to dużo wyróżnienie nie tylko dla mnie, ale również dla całego klubu. Przecież razem z Panem Prezesem i Paulem reprezentowaliśmy Anwil i ligę koszykówki. To, że na spotkaniu było kilkoro polskich i amerykańskich olimpijczyków świadczy o jego randze. Byłem zaskoczony tym, że pan ambasador przywitał nas tak gorąco i dbał o nas w trakcie uroczystości. Przecież było tam wiele innych, ważniejszych osobistości ze świata polityki. To bardzo miłe, że nie zapomniano o sportowach.