Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Gdyńskie zaloty

Sobota, 13 Lutego 2016, 12:18, Michał Fałkowski

Hala Gdynia to jeden z tych ligowych obiektów, w którym Rottweilerom gra się najtrudniej. Korzystając z okoliczności Dnia Zakochanych można stwierdzić, że Gdynia jest jak niedostępna kobieta, która częściej niż na miły gest w stronę adoratora, decyduje się na szorstką reakcję. W poniedziałek Anwil Włocławek zagra z Asseco i ma nadzieję na cieplejsze przyjęcie, niż jak chociażby przed rokiem.

Hala Gdynia to jeden z tych ligowych obiektów, w którym Rottweilerom gra się najtrudniej. Korzystając z okoliczności Dnia Zakochanych można stwierdzić, że Gdynia jest jak niedostępna kobieta, która częściej niż na miły gest w stronę adoratora, decyduje się na szorstką reakcję. W poniedziałek Anwil Włocławek zagra z Asseco i ma nadzieję na cieplejsze przyjęcie, niż jak chociażby przed rokiem.

Czasem wyczeka do ostatnich sekund (jak w finale play-off 2009/2010), a czasem już od pierwszych chwil spotkania pokaże włocławianom miejsce w szeregu (jak w poprzednim sezonie, gdy miejscowi wygrali aż 100:65). Mogąca pomieścić pięć tysięcy widzów, ale bardzo rzadko zapełniania do ostatniego krzesełka, hala Gdynia jedenastokrotnie „świadkowała” występom koszykarzy Asseco i Anwilu i na pewno nie można powiedzieć, że jest dla Rottweilerów szczęśliwa. Od 2009 roku, czyli od momentu przenosin z Sopotu, Anwil wygrał tam tylko dwa pojedynki, przegrywając dziewięć.

Co ciekawe, oba zwycięstwa włocławianie zanotowali w trakcie jednego sezonu – 2012/2013. Najpierw Rottweilery ograły gospodarzy w sezonie zasadniczym 75:72, a kibice mogą pamiętać to spotkanie przede wszystkim za sprawą celnego rzutu Tony’ego Weedena z odległości trzech czwartych boiska. Druga wygrana miała miejsce już w play-off, a wynik 76:66 otworzył Anwilowi drzwi do zwycięstwa w serii i awansu do półfinału.

Dzisiaj Anwil walczy o to, aby jak najszybciej i jak najkrótszą drogą dostać się do play-off i choć pozycję wyjściową ma bardzo obiecującą, nic nie jest przesądzone. W końcu do zakończenia sezonu zasadniczego pozostało jeszcze aż 12 spotkań, a dla trenera Igora Milicicia i jego zawodników najważniejszy jest każdy najbliższy mecz.

Obecnie więc cała koncentracja Rottweilerów dotyczy poniedziałkowego spotkania z Asseco Gdynia. Zespół Tane Spaseva nie gra co prawda już tak skutecznie jak na początku sezonu, gdy np. potrafił wygrać pięć z sześciu meczów, ale nadal jest bardzo groźnym przeciwnikiem. Włocławianie muszą uważać przede wszystkim na Filipa Matczaka. Statystycznie Polak jest co prawda „tylko” drugim najlepszym strzelcem Asseco (po Anthonym Hickey’u), ale obecnie to właśnie na jego grze bazuje ofensywa Asseco w największym wymiarze – biorąc pod uwagę pięć ostatnich spotkań 22-latek zdobywa przeciętnie ponad 16 punktów na mecz.

Czy jednak trener Milicić musi martwić się o postawę swojej drużyny w obronie? W poprzedniej kolejce włocławianie zatrzymali MKS na tylko 57 punktach, a przecież indywidualności w ekipie z Dąbrowy Górniczej nie brakuje. Ogółem, od 20 grudnia włocławianie zaledwie raz pozwolili swoim rywalom przekroczyć barierę 70 oczek (a i tak tamto spotkanie, w Zgorzelcu, wygrali). Jeśli więc na podobnym poziomie zagrają w Gdyni, i dzięki skutecznej defensywie umiejętnie przejdą do ataku, prawdopodobieństwo, że zazwyczaj niedostępna i niegościnna hala Gdynia tym razem odda nieco swojego pola, zdecydowanie wzrośnie.

Mecz Asseco Gdynia – Anwil Włocławek w poniedziałek o godz. 20.40. Bezpośrednia transmisja w Polsat Sport HD. Transmisja radiowa na www.wloclawek.info.pl