Dziś o 14.00 na lotnisku w Warszawie wylądował Omar Barlett i od razu przeszedł pierwszy test wytrzymałościowy. Tym razem jednak to nie Piotr Abrolat wystawił na próbę organizm koszykarza, lecz uczyniła to pogoda...
Dobre wieści napływają z ekipy Anwilu. Dziś o 14.00 na lotnisku w Warszawie wylądował Omar Barlett i od razu przeszedł pierwszy test wytrzymałościowy. Tym razem jednak to nie Piotr Abrolat wystawił na próbę organizm koszykarza, lecz uczyniła to pogoda. I jak się okazało, łatwiej znieść niemal trzydziestostopniową różnicę temperatur dzielącą Miami i Warszawę niż testy medyka włocławskiego zespołu. Barlett polskie zimno zniósł bardzo dzielnie i już na wieczorny trening jest w stanie dołączyć do zespołu.
- Pogoda mnie nie zaskoczyła, w końcu trochę czasu już w Polsce spędziłem. Zabrałem ciepłe ubrania i europejska zima mi nie straszna. Myślę już tylko o nowej drużynie i o tym, żeby jak najszybciej zacząć grać. Jestem spragniony koszykówki – powiedział Amerykanin tuż po wylądowaniu.