Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Jarosław Zyskowski: W ćwierćfinale rywal nie ma znaczenia

Poniedziałek, 23 Kwietnia 2018, 10:23, Jacek Jaskólski

- Jeżeli chcemy się piąć w górę i walczyć o najwyższe cele to nie ma co patrzeć, z kim nam przyjdzie grać tylko trzeba wygrywać i dominować - mówi Jarosław Zyskowski przed play-off.

Jacek Jaskólski: Po dzisiejszym spotkaniu cieszy oko statystyka – przeważaliście w każdym elemencie. Czy forma na play-off właśnie nadeszła?

Jarosław Zyskowski: Myślę, że tak. Dzisiaj ten mecz był fajny dla każdego, bo mieliśmy okazję wejść w dobry rytm, poczuć grę. Naprawdę każdy zagrał produktywnie, dawał z siebie 100 procent i funkcjonowało to zarówno w ataku, jak i obronie i to jest właśnie dobry przedsmak przed play-off.

Poprawiliście trójki – w tym meczu rzucaliście na poziomie 44 procent, a ostatnio tak skuteczni byliście jeszcze w styczniowym meczu ze Stelmetem Eneą BC.

- Tak, ale ostatnim czasie mieliśmy ciężki etap treningów, które właśnie przygotowywały nas stricte do play-off. Teraz łapiemy świeżość. Sam trener Igor Milicić to podkreślał i mówił, żebyśmy nie myśleli o tym za dużo, rzucali dalej z otwartych pozycji, bo te rzuty będą w końcu wpadać. Dzisiaj już można było to zauważyć. Mam nadzieję, że podobnie będzie także w czwartek.

Zagraliście bardzo agresywnie i konsekwentnie w defensywie. Doprowadziliście Polpharmę do aż 20 strat, a tej agresji ostatnio trochę brakowało.

- Zgadza się, choć każdy przeciwnik jest inny. My też popełnialiśmy straty, ale staramy się to ograniczać. Jeśli chodzi o rywala, to zawsze staramy się bronić agresywnie, czasami zostawiać zonę 2-2-1 na całym boisku po osobistych. Wszystko po to, aby wymusić właśnie błędy rywali. Dziś się to udawało. Naprawdę dobrze broniliśmy przez cały mecz. Przed nami najważniejszy sprawdzian i pozostaje tylko kontynuować taką grę.

Nadchodzi faza play-off i ten głód „play-offowego” grania był bardzo widoczny zarówno w obronie jak i w ataku.

- Wszyscy sobie zdajemy sprawę z tego, że najważniejsza faza sezonu nadchodzi. Do play-off przygotowywaliśmy się cały sezon – po to się gra sezon regularny i wygrywa jak największą liczbę meczów, żeby mieć tę przewagę parkietu, która jest bardzo istotna. Od czwartku zaczynamy prawdziwe granie i co najważniejsze – dzisiaj pokazaliśmy, że idziemy w dobrą stronę i nie pozostaje nam nic innego niż to kontynuować.

Mimo, iż nie grałeś w Anwilu w poprzednim sezonie to wiesz co się stało w ubiegłorocznej fazie play-off. Czy nie obawiasz się ciążącej na was presji, że „my musimy, oni mogą”?

- Nie, w ogóle nie myślę o czymś takim. Jasne, wiem co się stało w poprzednim roku, ale to jest sport i wszystko jest możliwe, aczkolwiek jesteśmy naprawdę dobrze przygotowani. Wierzę, że będzie dobrze i uda się osiągnąć satysfakcjonujący wynik dla klubu i przede wszystkim dla kibiców. Oni są szóstym zawodnikiem i mamy mega szacunek dla nich, bo wspierają nas na każdym meczu, gdzie średnia kibiców to ponad 3000. Na pewno daje nam to dużego „kopa” podczas meczów.

Rozgrywasz teraz statystycznie najlepszy sezon pod względem skuteczności z gry. Czy, twoim zdaniem, rozwinąłeś się koszykarsko pod okiem trenera Milicicia?

- Na pewno każdy kolejny sezon uczy cię czegoś nowego. Nie chcę jeszcze podsumowywać tego sezonu bo przed nami play-off, ale cieszę się, że wpasowałem się do tej taktyki. Jestem tego typu graczem, że łatwiej mi się gra w zespole gdzie wszystko jest poukładane. Czyli tak jak jest w Anwilu. Na pewno się rozwinąłem jeśli chodzi o wiedzę koszykarską w obronie i ataku.

Teraz przed wami misja PGE Turów. Jak ocenisz najbliższego rywala?

- PGE Turów wychodzi z ósmego miejsca, cieszą się, że są w fazie play-off, realizując tym samym swój cel. Na pewno będą walczyć. U nich przegraliśmy, u siebie wygraliśmy. Zaczynamy od dwóch meczów u siebie i mam nadzieję, że to będzie mocny start i pojedziemy do Zgorzelca z przewagą dwóch zwycięstw. Dla mnie rywal w ćwierćfinale nie ma znaczenia, nie zastanawiałem się nawet przed tą kolejką z kim będziemy grać. Jeżeli chcemy się piąć w górę i walczyć o najwyższe cele to nie ma co patrzeć, z kim nam przyjdzie grać, tylko trzeba wygrywać i dominować.

A propos dwóch poprzednich spotkań z PGE Turowem – dość mocno w tych meczach dali się we znaki Amerykanie, czyli trio Waldow, Camphor i Ayers. Ograniczenie ich poczynań będzie kluczowe dla losów tej serii?

- Na pewno, ale jest jeszcze Stefan Balmazović, dobrzy i doświadczeni Polacy – Robert Skibniewski, Bartek Bochno; Jakub Patoka też gra bardzo dobry sezon. Nie można o innych zawodnikach zapominać, aczkolwiek wiadomo, że kluczowe będzie zatrzymanie tego amerykańskiego trio, o którym wspomniałeś, bo oni dają najwięcej punktów. Myślę, że 60-70 procent punktów zespołu jest zależne od nich. Zatrzymanie ich na pewno będzie najważniejszym aspektem naszej defensywy.