Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

2015/2016 ANWIL WŁOCŁAWEK

Poprzednie lata były dla włocławskiego klubu chudymi, świadczył o tym zwłaszcza poprzedni sezon. Nie tylko zajęte miejsce przysparzało bólu głowy włodarzom i kibicom, ale również kłopoty finansowe, brak trenera oraz zawodników. Ostatecznie dość szybko, bo już w trakcie pertraktacji w sprawie nowej umowy ze sponsorem strategicznym, podpisano kontrakt z nowym trenerem. Wybór padł na Igora Milicicia – byłego zawodnika Anwilu z sezonu mistrzowskiego. Mimo, iż Chorwat nie posiadał wówczas zbyt dużego doświadczenia jako pierwszy szkoleniowiec, miał pierwsze osiągnięcia w AZS-ie Koszalin – w sezonie 2013/2014 udało mu się wprowadzić AZS do fazy play-off z dolnej fazy szóstek. W drugim natomiast przedwcześnie i niespodziewanie zakończył pracę w Koszalinie choć jego zespół miał znakomity bilansem 18-8. Przywiązanie Milicicia do Włocławka, osiągnięcia z AZS-u oraz pomysł na zespół zaowocowały jednorocznym kontraktem z automatycznym przedłużeniem w wypadku awansu do fazy play-off. Biorąc pod uwagę fakt, że w ostatnich trzech latach pięciu trenerów prowadziło Anwil, miała to być odmiana, która da efekty.

Wizja zespołu według Milicicia była podobna do tej, jaką stosował pracując w Koszalinie. Od swoich podopiecznych Chorwat wymagał walki oraz skutecznej obrony. Pierwszym ruchem transferowym stał się angaż Kamila Łączyńskiego – dobrego znajomego Milicicia z czasów, gdy obydwaj panowie grali w AZS Koszalin. Rozgrywającego skusiła jasno postawiona rola, jaką miał pełnić w nadchodzącym sezonie. Drugim graczem, który parafował kontrakt był Bartosz Diduszko. Milicić zdecydował się na usługi tego koszykarza dzięki jego wszechstronności oraz dobrej postawie z poprzedniego sezonu w Wikanie Starcie Lublin (11,4 punktu, 3,6 zbiórki), natomiast prosto z ligi litewskiej do Anwilu trafił Fiodor Dmitriew. Rosjanin miał być pierwszopiątkowym silnym skrzydłowym.

W każdym z poprzednich zespołów Chorwata znajdowało się miejsce dla zadaniowców – zawodników ambitnych, pracowitych, którzy mają ściśle określone role na parkiecie. Takim typem koszykarza był Grzegorz Kukiełka, który po najlepszym sezonie w karierze zamienił Starogard Gdański na Włocławek. Dobrym rozwiązaniem zabezpieczającym polską rotację było obsadzenie jednej pozycji dwoma rodzimymi zawodnikami. Tym sposobem nowym-starym Rottweilerem został Robert Skibniewski. Wydawać by się mogło, że wielokrotny reprezentant Polski będzie najbardziej doświadczonym graczem, tymczasem Milicić zdecydował się skorzystać z usług 34-letniego Roberta Tomaszka – człowieka o twardym charakterze wojownika. Rotację graczy miejscowych zamknął Piotr Stelmach, co pozwoliło trenerowi spełnić założenie przedsezonowe - posiadanie jednego zawodnika z polskim paszportem na każdej pozycji. Rodzimy skład zbudowany został zgodnie z przysłowiem „tak krawiec kraje jak mu materii staje” bez wyścigu o najdroższych zawodników dostępnych na rynku.

Taka koncepcja spowodowała, iż większe finanse poświęcono na zaciąg zagraniczny. Tym samym podstawowym obrońcą został reprezentant Nigerii Chamberlain Oguchi. Kontrakt z Nigeryjczykiem obarczony był pewną dozą ryzyka, ponieważ Champ przez dwa lata miał rozbrat z koszykówką. Niemniej już jako zawodnik Anwilu, Oguchi został MVP Afrobasketu 2015 co potwierdziło, że Nigeryjczyk ma predyspozycje, aby zostać liderem zespołu. Jeszcze większym hitem transferowym było podpisanie kontraktu z reprezentantem Czech Davidem Jelinkiem, który w swoim koszykarskim CV miał zapisane bardzo silne kluby europejskie oraz udział na Eurobaskecie. Ostatnim elementem układanki na tamten czas został Bahamczyk Zane Knowles debiutujący w europejskiej koszykówce. Poza Bahamczykiem, postawiono więc na doświadczonych graczy, ale każdy z nich – według klubowego hasła na ten sezon – był głodny zwycięstw.

Niestety, kontrakt z dobrze spisującym się Bahamczykiem został rozwiązany za porozumieniem stron z powodu problemów zdrowotnych. Na koniec okresu przedsezonowego w miejsce Bahamczyka zatrudniony został znany z gry w Treflu Sopot Antiguańczyk Kurt Looby, który miał zapewnić mobilność pod koszem.

Kibice, grono ekspertów ligi, a także sami zawodnicy z optymizmem patrzyli w nadchodzące rozgrywki. Niemal w każdym przedsezonowym rankingu gwiazd ligi pojawiały się nazwiska Oguchiego i Jelinka. Już pierwszy mecz sezonu udowodnił, że nie było w tym krzty przesady. Po fenomenalnym meczu zakończonym dogrywką Anwil pokonał wyżej notowaną Rosę Radom 92:89. Wspomniany duet zdobył aż 56 punktów w dużym stopniu przyczyniając się do zwycięstwa po wielkiej pogoni rywala. W kolejnym spotkaniu z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski  również to Czech i Nigeryjczyk byli liderami punktowymi dając beniaminkowi brutalną lekcję koszykówki (85:61). Niestety w trakcie tego meczu urazu wykluczającego z gry na dłuższy czas nabawił się Kurt Looby. Kontuzja wymusiła zmiany i tak w miejsce Antiguańczyka zatrudniono Haitańczyka Kervina Bristola – drugiego zbierającego silnej ligi VTB. Powtórkę z pierwszego meczu w Hali Mistrzów przeżyli kibice w trakcie spotkania z PGE Turowem zakończonego dogrywką i zwycięstwem Rottweilerów 87:84. Bardzo duży wpływ na ten wynik miał Jelinek, autor 39 punktów. Im dalej w sezon tym bardziej Czech wyróżniał się w Tauron Basket lidze, a Anwil był niczym rozpędzona lokomotywa – nie do zatrzymania zwłaszcza we własnej hali zwanej przez kibiców twierdzą.

Niestety nie obyło się bez problemów – uraz kolana, a następnie pleców zgłaszał Oguchi. Konieczne było rozwiązanie kontraktu po rozegranych zaledwie 11 meczach. W styczniu doszło z kolei do innych zmian: Grzegorz Kukiełka odszedł do Legii Warszawa, a drużynę wzmocnili Danilo Andjusić oraz Michał Chyliński. Pierwszy z nich grał w silnych klubach, drugi wrócił do Polski po nieudanej przygodzie w niemieckim Bonn. Wzmocnienia, dobra gra Rottweilerów oraz niezdobyta twierdza spowodowały, że do Włocławka wrócił boom na koszykówkę, a sama drużyna była na fali wznoszącej. Świadczy chociażby o tym fakt, że dwukrotnie w tym sezonie to Anwil był górą w „świętej wojnie” ze Śląskiem Wrocław, a w „twierdzy” upadł nawet sam Mistrz Polski – Stelmet BC Zielona Góra. Po rundzie zasadniczej Anwil legitymował się bilansem 24 zwycięstw oraz ośmiu porażek, co dało trzecie miejsce w tabeli.

Pierwszym rywalem jaki stał na drodze w fazie play-off były King Wilki Morskie Szczecin. Włocławianie serię ćwierćfinałową zakończyli korzystnym dla siebie bilansem 3-1, głównie dzięki tercetowi Andjusić-Dmitriew-Jelinek. W półfinale czekał rywal znacznie bardziej wymagający. Była nim Rosa Radom, która po bardzo zaciętym spotkaniu u siebie uległa Rottweilerom w pierwszym meczu 64:58. Dalsze spotkania nie były tak udane – przebiegły pod dyktando radomian. Podopieczni Wojciecha Kamińskiego wygrali trzy spotkania z rzędu i jedyne co pozostało Rottweilerom to mały finał o brązowy medal. Dwumecz z Energą Czarnymi Słupsk także nie był satysfakcjonujący dla zawodników i kibiców Anwilu. Osłabione brakiem Skibniewskiego (złamana ręka), Diduszki i Chylińskiego (pomniejsze kontuzje) Rottweilery uległy Czarnym Panterom i tym samym zajęły czwarte miejsce.

Czy było to najgorsze miejsce dla sportowca? Zważywszy na wynik z poprzedniego sezonu oraz kłopoty finansowe można odpowiedzieć, że nie. Każdy z kibiców po ostatnim blamażu czwarte miejsce przed sezonem brałby w ciemno.

 

Miejsce po sezonie: 4

Miejsce po rundzie zasadniczej (bilans): 3 (24/8)

Zespół: Danilo Andjusić, Kervin Bristol, Michał Chyliński, Bartosz Diduszko, Fiodor Dmitriew, Kamil Hanke, David Jelínek, Grzegorz Kukiełka, Kurt Looby, Kamil Łączyński, Stefan Marchlewski, Bartosz Matusiak, Chamberlain Oguchi, Adrian Ręgocki, Robert Skibniewski, Piotr Stelmach, Robert Tomaszek, Adrian Warszawski.

Trenerzy: Igor Milicić, Marcin Woźniak, Grzegorz Kożan