1992/1993 NOBILES WŁOCŁAWEK
Gdy opadły emocje związane z pierwszym awansem do koszykarskiej ekstraklasy, we Włocławku szybko zdano sobie sprawę z tego że tak naprawdę sukcesem będzie dopiero utrzymanie zespołu w ligowej elicie. Tymczasem firma Provide miała kłopoty, które mogły zaważyć na dalszym istnieniu zespołu. A nie było tajemnicą, że aby zrealizować swój cel beniaminek potrzebuje solidnych wzmocnień. Nieoczekiwanie zbawcą włocławskiego basketu okazała się Kujawska Fabryka Farb i Lakierów "Nobiles". Szef kujawskiego giganta, notabene wielki fan koszykówki, pan Ryszard Badura postanowił zainwestować w zespół. Przejął drużynę, zmienił szyld, a przede wszystkim zajął się sprawami sponsoringu, kontraktów i transferów.
Sprowadzono wtedy do Włocławka tak kluczowych, jak się później okazało graczy jak Wojciech Puścion, Grzegorz Skiba czy Roman Olszewski. Zespół prowadził w dalszym ciągu Szczepan Waczyński mając asystenta w osobie Macieja Mackiewicza. Początek ligowych rozgrywek był wymarzony. Po siedmiu meczach, Nobiles z sześcioma zwycięstwami został liderem ligi zwyciężając m.in. czwartą drużynę minionego sezonu Lech Poznań, oraz Mistrza Polski wrocławski Śląsk. Jedynej porażki zespół doznał w wyjazdowym meczu ze "znajomym" Górnikiem Wałbrzych.
Niestety, wkrótce nastąpiła czarna seria, gdy między dziesiątą a czternastą kolejką rozgrywek Nobiles poniósł pięć porażek z rzędu. Ich główną przyczyną była absencja czołowego strzelca, Romana Olszewskiego. Następnie kontuzje dopadły także Pustogwara oraz Mirosława Wiśniewskiego. Ostatecznie, po pierwszej fazie rozgrywek zespół uplasował się na siódmym miejscu, tracąc prawo gry w drugiej fazie w grupie silniejszej, co automatycznie zapewniałoby ligowy byt. Do bezpiecznego szóstego miejsca zabrakło zaledwie jednego punktu.
W drugiej części rozgrywek Nobiles kontrolował rywalizację w grupie słabszej pewnie utrzymując siódmą lokatę ale uwagę kibiców zwracały dość niefrasobliwe porażki z najsłabszym zespołami ligi - Hutnikiem Kraków (już druga w sezonie) i Spartakusem Jelenia Góra. Nie napawało to optymizmem przed meczami play-off, w których pierwszym przeciwnikiem włocławskich koszykarzy była druga drużyna sezonu zasadniczego Stal Bobrek Bytom. Tak jak wszyscy (poza Włocławkiem oczywiście) oczekiwali, po pierwszych dwóch spotkaniach Stal prowadziła 2:0. Nieoczekiwanie po następnych dwóch beniaminek wyrównał rywalizację na 2:2. Doszło do piątego, niezwykle dramatycznego pojedynku w Bytomiu, w którym Nobiles zapewnił sobie awans do czołowej czwórki ligi.
Tam na ekipę z Kujaw czekał wciąż aktualny wicemistrz Polski drużyna ASPRO Wrocław. Równie niespodziewanie jak ćwierćfinał zakończyły się dwa pierwsze mecze we Wrocławiu. Nobiles przywiózł do Włocławka korzystny remis 1:1 i o wszystkim mogły zadecydować mecze na własnym parkiecie. Niestety, po pierwszym zwycięstwie koszykarze beniaminka przegrali drugi pojedynek różnicą aż szesnastu punktów i cała rywalizacja przeniosła się z powrotem do Wrocławia. Oczywiście faworytem byli miejscowi, ale zawodnicy Nobilesu nie po raz pierwszy udowodnili, że są drużyną nieobliczalną. To właśnie wtedy narodził się zespół z charakterem. Te trzy wyjazdowe zwycięstwa w decydujących meczach (w Bytomiu i Wrocławiu) utwierdziły sceptyków i niedowiarków w przekonaniu, że finał należał się włocławskim koszykarzom.
Tym samym Nobiles zapewnił sobie jako beniaminek co najmniej wicemistrzowski tytuł, co było ewenementem nie notowanym dotąd w historii polskiej ligi. Mecze finałowe nie były już tak emocjonujące. Zgodnie z oczekiwaniami Mistrzem Polski został Śląsk Wrocław, bijąc pretendenta łatwo w trzech meczach. Właściwie tylko w drugim spotkaniu zawodnicy z Włocławka stawiali rywalowi większy opór przegrywając jednak minimalnie ośmioma punktami. Pozostałe mecze obrońca tytułu rozstrzygnął w zasadzie przed przerwą.
Podsumowując pierwszy, debiutancki sezon w pierwszej lidze należy stwierdzić, że wynik przeszedł wszelkie oczekiwania. Przed sezonem wszyscy drugie miejsce braliby w ciemno. A przecież wielu było takich, co przepowiadali szybki spadek beniaminka oraz takich, co po awansie do finału już przymierzali włocławskiej drużynie mistrzowską koronę. Naprawdę jednak na więcej tego zespołu nie było stać. Tym bardziej powinien cieszyć fakt, że także w kraju doceniono postawę naszych koszykarzy. W prestiżowym plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na najlepszą piątkę sezonu obok Keitha Williamsa z wrocławskiego Śląska, Adama Wójcika z ASPRO i Mariusza Bacika ze StaliBobrek Bytom znaleźli się Igor Griszczuk i Roman Olszewski. Obaj zresztą słusznie, gdyż byli czołowymi strzelcami ligi zajmując odpowiednio pierwsze i trzecie miejsce w rankingu. Oprócz srebrnych medali zespół wywalczył sobie także prawo reprezentowania polskiego basketu w przyszłorocznych rozgrywkach o Puchar Europy, co jak na skalę naszego regionu było ewenementem nie notowanym dotąd w kronikach.
Miejsce po sezonie: 2
Miejsce po rundzie zasadniczej (bilans): 7
Zespół: Roman Bruździński, Andrzej Czerwiński, Igor Griszczuk, Wojciech Kobielski, Andrzej Korejwo, Wawrzyniec Królikowski, Maciej Marciniak, Roman Olszewski, Jewgienij Pustogwar, Wojciech Puścion, Grzegorz Skiba, Mirosław Wiśniewski
Trenerzy: Szczepan Waczyński, Maciej Mackiewicz (asystent)