Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Tylko przewaga obroniona...

Poniedziałek, 18 Kwietnia 2016, 10:40, Michał Fałkowski

Anwil Włocławek obronił przewagę z pierwszego meczu z Polskim Cukrem Toruń, a do pełni szczęścia zabrakło niewiele, bo raptem dwóch punktów. Włocławianie prowadzili jeszcze po trzeciej kwarcie, ale w kluczowej odsłonie byli nieznacznie słabsi i ostatecznie przegrali mecz 68:70. Aż 26 oczek zdobył Fiodor Dmitriew.

Anwil Włocławek obronił przewagę z pierwszego meczu z Polskim Cukrem Toruń, a do pełni szczęścia zabrakło niewiele, bo raptem dwóch punktów. Włocławianie prowadzili jeszcze po trzeciej kwarcie, ale w kluczowej odsłonie byli nieznacznie słabsi i ostatecznie przegrali mecz 68:70. Aż 26 oczek zdobył Fiodor Dmitriew.

TŁO: W pierwszym meczu przeciwko Polskiemu Cukrowi Toruń Anwil Włocławek pokonał rywali 82:67. I choć oczywiście Rottweilery jechały do Torunia po zwycięstwo, nie mogły zapomnieć, że jeśli mecz nie ułoży się po ich myśli, mają drugi cel – obronę kilkunastopunktowej przewagi ze spotkania, które odbyło się w styczniu.

KLUCZOWY MOMENT: Na siedem sekund przed końcem poniedziałkowego pojedynku Markeith Cummings stanął na linii rzutów wolnych i pewnie przymierzył pierwszy rzut. Drugą próbę jednak spudłował i piłka trafiła do Kamila Łączyńskiego. Rozgrywający Anwilu bez wahania ruszył przed siebie i po chwili podał piłkę do stojącego w rogu Bartosza Diduszki. Skrzydłowy Anwilu nie trafił, ale i nawet gdybyła piłka wpadła do kosza, rzut został oddany po czasie i to gospodarze mogli cieszyć się ze zwycięstwa 70:68. Wcześniej Anwil odrobił dziewięciopunktową stratę, gdy na pięć minut przed końcem czwartej kwarty przegrywał 51:60.

NAJLEPSZY STRZELEC: Przebudzenie Fiodora Dmitriewa momentami wprawiało Arenę Toruń w osłupienie, ale ostateczny dorobek Rosjanina – 26 punktów i osiem zbiórek – nie wystarczył do odniesienia wygranej. Skrzydłowy Anwilu grał jednak bardzo skutecznie i wespół z Bartoszem Diduszką (19 oczek) przez długie minuty „trzymał” korzystny wynik dla Anwilu.

FAKT: Uśredniając, w każdym meczu Rottweilery pozwalają rzucać rywalom za trzy z zaledwie 28-procentową skutecznością. Po tym spotkaniu wskaźnik ten będzie jeszcze lepszy, gdyż Polski Cukier trafił tylko siedem z 26 prób (26,9 procenta) z dystansu. Można więc powiedzieć, że obrona zespołu Igora Milicicia utrzymała zwyczajowy, wysoki poziom. Gorzej niestety było w ataku.

DO POPRAWY: Włocławianie rozdali aż 18 asyst (z czego osiem Kamila Łączyńskiego), ale wynik ten sami zneutralizowali poprzez popełnienie 17 strat. I choć skuteczna defensywa Anwilu sprawiła, że torunianie również zanotowali 17 błędów w ataku, to jednak w takim wyrównanym spotkaniu każdy detal miał znaczenie i przełożenie na końcowy wynik.

USŁYSZANE:  – Było to świetnie widowisko i mecz godny dwóch zespołów z czołówki ligi. Emocji nie brakowało i kibice mogą być zadowoleni. Oczywiście wielkie podziękowania za wsparcie należą się naszym kibicom. O porażce zadecydowały głównie dwa elementy: straty i przegrane zbiórki. Pozostaje tylko cieszyć się z tego, że utrzymaliśmy przewagę z pierwszego meczu – powiedział trener Igor Milicić.

COMING SOON: Nie ma czasu na rozmyślanie o przegranej. Anwil Włocławek ma nadal szansę na zajęcie trzeciego miejsca w lidze przed play-off, ale niestety nie wszystko jest już w rękach Rottweilerów. Choć żeby móc spoglądać na to, co zrobią rywale potrzeba podstawowej rzeczy – czwartkowego zwycięstwa nad King Wilkami Morskimi Szczecin.

 

Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 70:68 (9:18, 24:11, 15:22, 22:17)

Polski Cukier: Wiśniewski 14, Gibson 13, Denison 12, Sulima 10, Cummings 9, Michalak 7, Śnieg 4, Milosević 1, Kornijenko 0

Anwil: Dmitriew 26, Diduszko 19, Łączyński 7, Andjusić 5, Jelinek 4, Bristol 3, Chyliński 2, Tomaszek 2, Skibniewski 0, Stelmach 0

STATYSTYKI Z MECZU