Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Josip Sobin: W Hali Mistrzów czułem niesamowite emocje

Środa, 17 Sierpnia 2022, 11:53, Sebastian Falkowski

– We Włocławku święciłem największe sukcesy w mojej karierze. Nowy numer na koszulce nic nie znaczy – liczy się to, kto ją zakłada – mówi Josip Sobin, który po kilku latach wraca do Anwilu Włocławek.

SEBASTIAN FALKOWSKI: Pamiętasz październikowy mecz w Hali Mistrzów? Reprezentowałeś z Michałem Nowakowskim MKS. Zrobiłem Wam zdjęcie, które później wrzuciliśmy w nasze media społecznościowe. Minęło kilka miesięcy i zobacz, jak wszystko się pozmieniało!

JOSIP SOBIN: Oczywiście, że pamiętam! Zawsze, gdy wracałem do Włocławka w barwach innego klubu to czułem dodatkowe emocje. Te mecze we mnie potem siedziały. Taka jest kariera koszykarza – nigdy nie wiesz co czeka cię w przyszłości. Przyjeżdżając z MKS-em rok temu chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, bo miałem nadzieję na wygraną.

Czyli zgodzisz się, że Twoje serce zawsze biło mocniej na widok wypełnionej Hali Mistrzów?

– Zdecydowanie. W końcu w tym miejscu święciłem największe sukcesy w mojej karierze. Wspomnienia wracały za każdym razem, gdy tylko stawiałem nogę na parkiecie. Czułem niesamowite emocje.

W takim wypadku negocjacje przed tym sezonem nie mogły trwać długo...

– To prawda. Kwestiami organizacyjnymi zajmował się klub oraz agenci, ale kiedy pojawiła się oferta, to nie zastanawiałem się długo.

Opuszczając Anwil trzy lata temu przypuszczałeś, że jeszcze kiedyś będziesz reprezentował niebiesko-biało-zielone barwy?

– Szczerze – w tamtym momencie myślałem, że już nigdy. To normalne, że zmienia się pracodawców. Wiedziałem, że kończy się pewien etap, może najpiękniejszy w mojej karierze – z dwoma złotymi medalami na koncie. Oczywiście „nigdy nie mów nigdy”, w końcu wszystko jest możliwe, ale trzy lata temu myślałem, że to już koniec mojej przygody we Włocławku.

Na polskich parkietach zdobyłeś łącznie trzy mistrzostwa. Twojego ognia to chyba jednak nie ugasiło?

– No pewnie, że nie! Jeśli ktoś mnie zna to wie, że wychodząc na parkiet zawsze jestem głodny wygranej. To jedna z przyczyn, dla których wracam do Anwilu. Chcę walczyć o najwyższe laury. Nie będę rzucał obietnicami na lewo i prawo, bo sezon jest długi, a tak naprawdę dopiero zaczynamy przygotowania. Mogę jednak zapewnić, że mam ochotę na kolejne sukcesy.

Zespół jest nowy, ale kilka osób chyba kojarzysz...

– Znowu stanę ramię w ramię z Kamilem i Michałem. Nie mogę się doczekać!

Miałeś okazję mierzyć się z większością zawodników, którzy są w składzie – w tym z zawodnikami zagranicznymi. Proces aklimatyzacji w drużynie będzie przez to łatwiejszy?

– Zobaczymy, ale taką mam nadzieję. Trzeba pamiętać, że mimo wszystko to nowa drużyna i potrzeba czasu, żeby złapać kontakt, poznać się, wypracować pewne automatyzmy. Mamy trochę czasu do rozpoczęcia sezonu – będziemy ciężko pracować, żeby być w jak najlepszej formie od początku.

Nowy numer na koszulce, ale stary, dobry Josip?

– Dla mnie numer to tylko numer, nic więcej. Liczy się to, kto zakłada koszulkę. Na parkiecie dam z siebie wszystko – zawsze tak było i nie przewiduję w tym aspekcie żadnych zmian.