Półfinał Suzuki Pucharu Polski dla Anwilu Włocławek! Zawodnicy Startu Lublin nie odpuszczali, ale ostatecznie to Rottweilery potrafiły zachować więcej zimnej krwi w końcówce i pokonać ich 87:81.
TŁO: Rottweilery mogły pochwalić się fenomenalną serią zwycięstw ligowych - przystępowały więc do rywalizacji o Suzuki Puchar Polski z nadziejami na sukces. Już w ćwierćfinale na włocławian czekał jednak bardzo trudny, znajdujący się w wysokiej formie rywal. Podopieczni trenera Davida Dedka mieli sporą ochotę na zdobycie trofeum i nie zamierzali odpuścić Anwilowi nawet na sekundę.
KLUCZOWY MOMENT: Po trzech kwartach włocławianie przegrywali dwoma punktami (64:62) i nie wyglądało na to, by w ostatniej części gry miała ich czekać łatwa przeprawa. Na szczęście mistrzowie Polski potrafili lepiej odnajdować się w obronie i kończyć akcje, kiedy było to najbardziej potrzebne. Na półtorej minuty przed końcem prowadzili już 83:74 a szkoleniowiec przeciwników poprosił o przerwę. Mimo starań rywali, zdeterminowani zawodnicy Anwilu nie pozwolili sobie na roztrwonienie strat i ze spokojem dokończyli spotkanie.
NAJLEPSI W ANWILU: Zwykle w tej rubryce wyróżniony jest jeden zawodnik, ale dziś warto zrobić wyjątek. Tyle samo oczek (19) zdobyli dziś Rolands Freimanis i Michał Sokołowski. Łotysz pokazywał się nieźle w ataku, szczególnie na początku i pod koniec starcia. W ważnych chwilach trafiał dobrze z dystansu. Dołożył sześć zbiórek, przechwyt, wymusił pięć przewinień. Miał (razem z McKenziem Moore’m) najlepszy w ekipie współczynnik +/- (+10). Skrzydłowy natomiast od pierwszych chwil pojedynku pokazywał zaangażowanie. Chciał grać blisko rywali, wchodzić z nimi w kontakt. Nie odpuszczał w defensywie. Dodał cztery zbiórki, dwie asysty i blok. Podsumowaniem ich występu była akcja z końcówki, kiedy Sokołowski wypatrzył niepilnowanego Freimanisa pod koszem, a ten zdobył ostatnie punkty drużyny. Obaj wrócili niedawno do gry po przerwie i udowodnili, jak istotni są dla funkcjonowania ekipy.
DRUGI PLAN: Klasę pokazał także Chase Simon, który po kilku tygodniach nareszcie mógł wybiec na parkiet. Dziś wszedł z ławki i od razu strzelił pewnie z dystansu. Pokazywał się aktywnie w obronie. Zakończył z 11 punktami w 18 minut, a także czterema zbiórkami, dwoma asystami, przechwytem i blokiem. Świetnie zaprezentował się Chris Dowe. Dał z siebie sporo po obu stronach boiska. Musiał irytować przeciwników swoją grą. Przeszkadzał przy wznowieniach i wyrywał piłki (trzy przechwyty). Był pewny na linii rzutów wolnych. Trafił niesamowicie równo z syreną kończącą pierwszą połowę, z blisko połowy parkietu. Miał 13 oczek, dodał cztery zbiórki i trzy asysty. Zespołowi pomógł także Ricky Ledo. Choć nie szło mu najlepiej w ofensywie, nieźle zastawiał zawodników Startu w pomalowanym i szukał partnerów. Miał osiem punktów, ale też siedem zbiórek, aż osiem asyst i trzy przechwyty.
IMPAKT: Rottweilery kapitalnie zaczęły mecz. Były dynamiczne, chętne do rewanżu nad ostatnią drużyną, która pokonała je na krajowym podwórku. Kolegami fenomenalnie dowodził McKenzie Moore. Od wsadu rozpoczął Shawn Jones, potem za trzy przyłożyli Michał Sokołowski i Rolands Fremanis, a Anwil wyszedł na prowadzenie 8:0. Niestety, po zderzeniu wspomnianego rozgrywającego z Grzegorzem Grochowskim, gra musiała zostać przerwana. Można przypuszczać, że gdyby nie wybicie z rytmu, mistrzom Polski udałoby się kontynuować serię i zbudować jeszcze większą przewagę.
ZDROWIE: Dowiedzieliśmy się więcej na temat stanu zdrowia Jakuba Karolaka. Zawodnik w minioną sobotę doznał złamania kości nosowej i 19 lutego przejdzie zabieg. Po około trzech-czterech tygodniach przerwy wróci do lekkich treningów z drużyną, jednak nie sposób określić, kiedy będzie mógł ponownie wybiec na parkiet. Jeśli chodzi o sytuację McKenziego Moore’a, to sztab medyczny robi wszystko, by Amerykanin wystąpił w sobotnim półfinale.
STATYSTYKA: Mistrzowie Polski oddali dziś najwięcej w sezonie rzutów z dystansu – 39. Strefa podkoszowa była zagęszczona i Rottweilery szukały swoich szans na zewnątrz. Ostatecznie, 13 rzutów okazało się celnych. Bardzo istotna okazała się praca na tablicach – Anwil wygrał ze Startem walkę o deskę 39:32. Cieszy również fakt, iż włocławianie okazali się lepsi jeśli chodzi o asysty (22:19). To bardzo ważne na przyszłość - łatwiej bowiem ogrywać tak dobrych rywali, jeśli prezentuje się zespołowość.
Zwycięstwo w ćwierćfinale nad @StartLublin daje nam przepustkę do półfinału #SuzukiPucharPolski #GłodniZwycięstw #plkpl @PLKpl pic.twitter.com/yNetJ7m299
— Klub Koszykówki Włocławek (@Anwil_official) February 13, 2020
KONFERENCJA: - Było to trudne spotkanie, z bardzo wymagającym przeciwnikiem. Lublin nie przez przypadek jest tak wysoko w tabeli Energa Basket Ligi. Nawet bez swojego podstawowego rozgrywającego napsuli nam sporo krwi. My natomiast musimy być świadomi gdzie jesteśmy i co robimy. Wczorajsze i przedwczorajsze przygotowania nie szły w dobrym kierunku, w meczu również popełniliśmy dużo błędów. Pokazaliśmy jednak, że kiedy zespół się zepnie i przestaje myśleć, kto zdobywa punkty, a chce po prostu wygrać - jest mocny. Bardzo się cieszę, że grając źle udało nam się pokonać Start i zameldować w półfinale Suzuki Pucharu Polski – komentował trener Igor Milicić.
COMING SOON: Mistrzów Polski czeka dzień przerwy. Spotkanie półfinałowe rozegrają w sobotę, 15 lutego o godz. 15:00. Ich rywalem będzie HydroTruck Radom. Transmisję telewizyjną z meczu przeprowadzi Polsat Sport Extra, zapraszamy także do Radia Rottweilery.
Start Lublin – Anwil Włocławek 81:87 (18:25, 24:14, 22:23, 17:25)
Start: Dziemba 19, Lemar 18, Laksa 13, Borowski 12, Pelczar 6, Jeszke 5, Jarecki 3, Taylor 3, Szymański 2, Grochowski 0
Anwil: Sokołowski 19, Freimanis 19, Dowe 13, Simon 11, Ledo 8, Szewczyk 8, Jones 6, Sulima 2, Moore 1, Wadowski 0