Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Bez niespodzianki – Anwil lepszy od PGE Spójni

Sobota, 25 Stycznia 2020, 21:32, Sebastian Falkowski

Siedem z rzędu ligowych zwycięstw Anwilu Włocławek – tak, to już potwierdzone! Rottweilery pokonały w Hali Mistrzów PGE Spójnię Stargard 110:84, choć rywale walczyli ambitnie przez całe spotkanie.

TŁO: Rzeczywistość na krajowym podwórku malowała się dla podopiecznych trenera Igora Milicicia w jasnych barwach. W 17. kolejce Energa Basket Ligi w dobrym stylu pokonali Legię Warszawa i liczyli, że kolejne starcie również zakończy się po ich myśli. Do Włocławka przyjeżdżała jednak żądna zwycięstw PGE Spójnia - mecz nie zapowiadał się na formalność.

KLUCZOWY MOMENT: Anwil w pewnym momencie przełamał nieźle grającą PGE Spójnię i odskoczył na sporą różnicę. Prowadzeni przez Jacka Winnickiego koszykarze nie chcieli składać broni, jednak Rottweilery stawiały twardą obronę i świetnie szukały się w ataku. Dzięki celnym trójkom Jakuba Karolaka włocławianie mogli kontrolować wydarzenia. Zawodnicy z Kujaw zachowali zimne głowy, w ostatnich pięciu minutach wygrali 26:11 i zeszli z boiska z 14. ligowym zwycięstwem.

NAJLEPSZY W ANWILU: Bezapelacyjnym królem polowania został Jakub Karolak. Rzucający trafił fenomenalne 6/7 za trzy, w tym 4/4 w samej czwartej kwarcie. Grał z kolegami, ale gdy poczuł krew, wziął sprawy w swoje ręce i stał się egzekutorem. W trudnym momencie nie bał się wziąć odpowiedzialności. Zagrał swój najlepszy mecz w tym sezonie – 25 punktów, siedem zbiórek, dwie asysty, trzy wymuszone przewinienia, przechwyt. W statystyce +/- wypadł najlepiej spośród wszystkich Rottweilerów (+29). Nie ma co dodawać – panie Jakubie, chapeau bas.

WYRÓŻNIENIE: Nie można przejść obojętnie obok tego, co pokazał Michał Sokołowski. Na wstępie przedstawmy jego linijkę – 18 oczek (6/7 z gry), siedem zbiórek, sześć asyst, trzy przechwyty i blok. Brzmi wyśmienicie, prawda? Skrzydłowy od samego początku był aktywny. Gdy trzeba było przełamać przeciwników i dać im do zrozumienia, że nie opuszczą Hali Mistrzów z wygraną, wziął piłkę w ręce, przebiegł sam w kontrze całe boisko i wykończył wsadem. Trafiał, gdy drużyna tego potrzebowała najbardziej. Solidnie grał w defensywie. Również jemu należą się dziś duże brawa.

DRUGI PLAN: Kibice mieli rację, przygotowując oprawę nawiązującą do gry Mortal Kombat. Zawodnicy grali bowiem bardzo fizycznie, twardo, nie obyło się bez ofiarnej walki w parterze. Dobre zawody zaliczył Chris Dowe. Przez długi okres, pod nieobecność Tony’ego Wrotena, ciążyła na nim odpowiedzialność kreowania sytuacji i prowadzenia gry. Spisał się w tym bardzo poprawnie – 18 punktów, po pięć zbiórek oraz asyst, przechwyt i aż dziewięć wymuszonych przewinień. 16 oczek do wyniku dołożył Krzysztof Sulima. Podkoszowy zapewnił też trzy zbiórki, dwie asysty, przechwyt i blok. Jego zdobycze mogłyby wyglądać jeszcze lepiej, jednak kilka razy niefortunnie odbił piłkę lub ta wyślizgnęła się z obręczy.

ZDROWIE: Rottweilery musiały sobie dziś radzić bez Rolandsa Freimanisa. Łotysz nabawił się lekkiego urazu mięśnia i trenerzy zdecydowali, by nie ryzykować pogłębienia kontuzji. Sztab szkoleniowcy robi wszystko, by zawodnik był gotowy do gry w kolejnym starciu.

IMPAKT: Choć w drugiej kwarcie Rottweilery zanotowały imponującą serię 20:2 i można o tym sporo napisać, wydaje się, że większe znaczenie miało to, co wydarzyło się w ostatniej części meczu. Po obu stronach parkietu panowała nerwowość i mimo tego, że Anwil prowadził różnicą 10 oczek, nie mógł być pewny wygranej. Wtedy za trzy trafił Jakub Karolak, za moment tym samym popisał się Szymon Szewczyk, a w obronie przechwyt zaliczył Michał Sokołowski. Skrzydłowy został niesportowo sfaulowany, trafił rzut wolny, a włocławianie odjechali na 17 punktów (92:75), co wprawdzie starcia nie zamknęło, ale dało spory bufor bezpieczeństwa.

STATYSTYKA: Mówi się o tym często, ale to po prostu fakt – gra zespołowa popłaca. Dziś Anwil miał 26 asyst (lepszy wynik na krajowym podwórku udało się uzyskać w tym sezonie tylko sześciokrotnie). Płynne rozgrywanie i szukanie się na parkiecie przyniosło efekt. Włocławianie świetnie rzucali za trzy – 18 celnych prób to ich nowy rekord w tegorocznych rozgrywkach. Jest to również wyrównanie najlepszego wyniku w Energa Basket Lidze. Przed ważnym pojedynkiem w Basketball Champions League taka wiadomość może tylko cieszyć.

KONFERENCJA: - Powtórzyły się błędy, które robiliśmy w poprzednich spotkaniach. Choć nie mamy czasu na trenowanie pewnych rzeczy, to dzięki analizie powinniśmy wiedzieć kogo chcemy zatrzymać i jak to zrobić. Niedopuszczalnym jest, że wchodzimy w mecz, a najlepszy zawodnik po stronie rywali zdobywa 11 oczek bez naszej reakcji, faulu. To są rzeczy, które się nie mogą powtórzyć. Cieszę się, że zespół zagrał z dużą intensywnością, większą niż w ostatnim pojedynku w Belgii. Musimy być świadomi, że tylko w ten sposób możemy coś osiągnąć. Gdy gramy na pół gwizdka, nie jesteśmy dobrą drużyną. Możemy się taką stać dając z siebie 100%. Teraz nasza uwaga koncentruje się na wtorkowym pojedynku. Musimy się zregenerować i spróbować odwrócić sytuację, w jakiej znaleźliśmy się w koszykarskiej Lidze Mistrzów – mówił trener Igor Milicić.

CZAS I MIEJSCE: Do wyjścia z grupy Basketball Champions League mistrzom Polski potrzebne jest zwycięstwo w kolejnym starciu. Do Włocławka przyjeżdża turecki Teksüt Bandirma. Bilety na ten mecz nadal można kupić tutaj: ABILET. Spotkanie we wtorek, 28 stycznia o godz. 18:30. Transmisję telewizyjną przeprowadzi Eurosport 2, zapraszamy też do Radia Rottweilery.

Anwil Włocławek – PGE Spójnia Stargard 110:84 (28:24, 26:15, 20:29, 36:16)

Anwil: Karolak 25, Dowe 18, Sokołowski 18, Sulima 16, Ledo 10, Wroten 10, Jones 8, Szewczyk 5, Wadowski 0, Piątek 0, Bednarek 0

PGE Spójnia: Cowels III 19, Gintvainis 16, Młynarski 13, Olisemeka 12, Kostrzewski 8, Brenk 7, Bochno 5, De Leon 4, Górzyński 0, Huk 0