Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Mistrzowski kwadrans Anwilu

Niedziela, 10 Listopada 2019, 23:58, Sebastian Falkowski

Anwil Włocławek znów zwycięski. Mistrzowie Polski zaprezentowali świetną dyspozycję i zdecydowanie ograli swoich rywali. Łupem Rottweilerów padła dziś ekipa GTK Gliwice, która uległa 118:74.

TŁO: Podopieczni Igora Milicicia nie prezentowali w ostatnim czasie wysokiej formy. Koszykarze Anwilu byli zgodni, że nie ma lepszego momentu do poprawienia sobie humoru niż starcie przed własną publicznością. Zawodnicy chcieli zagrać z intensywnością, jaką pokazali przez pierwsze trzy kwarty ostatniego meczu – wtedy nawet bardzo ofensywnie nastawieni gliwiczanie mieliby spore kłopoty ze sforsowaniem ich defensywy.

KLUCZOWY MOMENT: Mistrzowie Polski byli nie do przełamania po przerwie – świetnie bronili i jeszcze lepiej kontratakowali. Pod koniec trzeciej kwarty ich przewaga oscylowała w granicach 40 punktów. Niedługo po rozpoczęciu ostatniej części gry Tony Wroten trafił za trzy, a na tablicy wyników przy nazwie Anwilu pojawiła się liczba 100. Podłamani rywale wiedzieli, że nie są w stanie nawiązać walki z fenomenalnie dysponowanymi gospodarzami i jedyne co im pozostało, to próba ograniczenia rozmiarów porażki.

NAJLEPSZY W ANWILU: Po stronie włocławian błysnął Tony Wroten. Amerykanin spędził na parkiecie jedynie 17 minut, ale w tym czasie zdobył 22 oczka (8/11 z gry), trzy zbiórki, pięć asyst, trzy przechwyty i dwa bloki. Zaliczył kilka widowiskowych podań, m.in. do Krzysztofa Sulimy, z którym chętnie współpracował. Wykonywał piękne wsady. Wjeżdżał pod kosz po swoich piruetach. Pokazał również kilka dobrych zachowań w defensywie. W skrócie: zaprezentował najlepszą wersję siebie.

DRUGI PLAN: W starciu z GTK należałoby wyróżnić cały zespół – bez zaangażowania każdego z graczy nie ma bowiem mowy o tak popisowych wygranych. Na listę strzelców wpisało się 11 zawodników. Po 16 punktów mieli Chase Simon i Ricky Ledo. Pierwszy trafił trójkę już po 10 sekundach od rozpoczęcia meczu. Był bardzo aktywny i dynamiczny w swoich zagraniach. Dopisał do swoich zdobyczy trzy zbiórki oraz po dwie asysty i przechwyty. Drugi z wspomnianych rzadziej niż zwykle próbował bliżej obręczy, ale za to odpalił na dystansie (4/8 za trzy). Miał też sześć zbiórek, cztery asysty i przechwyt. Jak zwykle umiał wykorzystać swoje warunki fizyczne. Wyśmienicie spisał się również Krzysztof Sulima, zdobywca 14 oczek. Odnajdował się w pomalowanym, ścinał za plecami przeciwników i kończył kolejne akcje spod kosza. Trafił również dwukrotnie za trzy. Przez cały pojedynek był bardzo solidny.

WYRÓŻNIENIE: Na specjalną rubrykę zasługuje Chris Dowe. Rozgrywający robi sporo małych rzeczy, które w ostatecznym rozrachunku mają wielkie znaczenie. Chodzi tu o odpowiednie ustawianie, przesuwanie czy kontrolowanie tempa. Dziś był bardzo blisko double-double. Obok 12 punktów zanotował aż dziewięć zbiórek (sześć w ataku). Był specjalistą od zgarniania bezpańskich piłek. Wypada przypomnieć, że posiada on „jedynie” 188 cm wzrostu – nie uwzględniając juniorów, jest najniższym zawodnikiem w składzie. Dodał siedem asyst, sześć wymuszonych przewinień i blok. Na takie występy Chrisa patrzy się z dużą przyjemnością.

IMPAKT: Anwil zaliczył świetny fragment na przełomie pierwszej i drugiej połowy. Włocławianie byli wtedy niemal bezbłędni. Dość powiedzieć, że po 15 minutach gry prowadzili 36:34, a po następnym kwadransie już 97:59. Stan ten był możliwy dzięki twardej defensywie, przewidywaniu zagrań gliwiczan i błyskawicznemu przenoszeniu piłki od kosza do kosza. Ekipa z Kujaw wykorzystywała swoje mocne strony, a rywale momentami mogli tylko bezradnie rozkładać ręce.

STATYSTYKA: Po pierwszej kwarcie Rottweilery miały 4 asysty – przegrywały jednym punktem (23:24). Po trzeciej kwarcie miały natomiast 22 asysty – wygrywały różnicą 38 oczek (97:59). Na koniec starcia licznik kluczowych podań zatrzymał się przy liczbie 28. Oczywiście, nie można uzależniać dobrego wyniku jedynie od umiejętnego rozdawania piłek, jednak nie sposób nie ulec wrażeniu, że miało ono istotny wpływ na przebieg meczu. Kiedy mistrzowie Polski grają płynnie i szukają się na parkiecie, to są dla rywali nieuchwytni. Warto także zwrócić uwagę na punkty zdobywane w pomalowanym – Anwil w tej statystyce wygrał 62:32. GTK nie jest rywalem z najwyższej możliwej półki, jednakże taka różnica świadczy, że Rottweilery pewne wnioski z poprzednik spotkań wyciągnęły.

KONFERENCJA: - Pokazaliśmy sportową złość po tym, co się ostatnio u nas dzieje. Dla zespołu z Gliwic to był trudny pojedynek, bo my jesteśmy teraz w zupełnie innym miejscu. Chciałbym powiedzieć coś na temat naszej przyszłości, dla kibiców we Włocławku – potrzebujemy szczególnie waszego wsparcia, gdy nam nie idzie. Pragnę zmobilizować fanów na najbliższy, środowy mecz. W europejskich pucharach jeszcze absolutnie nic nie jest przegrane. Zróbmy razem piekło na trybunach. To bardzo pomoże nam wygrać. Nic nie jest stracone, dopóki w to wierzymy. Potrzebujemy, żeby kibice byli teraz z nami, by wspólnie udało się zrobić kolejny krok i osiągnąć sukces – mówił po pojedynku trener Igor Milicić.

COMING SOON: Basketball Champions League w Hali Mistrzów – tym razem rywalem Rottweilerów będzie ekipa Telenetu Giants Antwerpia. Spotkanie w środę, 13 listopada o godz. 18:30. Transmisję telewizyjną z meczu przeprowadzi Eurosport 2.

Anwil Włocławek – GTK Gliwice 118:74 (23:24, 32:19, 42:16, 21:15)

Anwil: Wroten 22, Ledo 16, Simon 16, Sulima 14, Dowe 12, Sokołowski 9, Karolak 8, Freimanis 8, Milovanović 6, Szewczyk 5, Wadowski 2, Piątek 0

GTK: Henson 19, Tabb 13, Mijović 9, Słupiński 8, Radwański 6, Diduszko 5, Szlachetka 4, Furstinger 4, Hałas 4, Mondy 2