San Pablo Burgos zbyt silne dla Rottweilerów. Faworyci z półwyspu Iberyjskiego grali dynamicznie, zespołowo i bardzo fizycznie, co pozwoliło im pokonać Anwil Włocławek 110:78.
TŁO: Podopieczni Igora Milicicia wybierali się do Hiszpanii ze świadomością, że przed nimi jedno z najtrudniejszych zadań. San Pablo Burgos, czyli drużyna plasująca się aktualnie w czołówce swojej ligi, nie zamierzała potraktować Rottweilerów łagodnie. Rywalizacja z zespołem, który przez wielu typowany jest do zwycięstwa w Basketball Champions League, to ogromne wyzwanie. Włocławianie nie zamierzali poddać się bez walki – chcieli zagrać z pełnym zaangażowaniem i spróbować sprawić niespodziankę.
KLUCZOWY MOMENT: Hiszpanie grali popisowo pod koniec trzeciej kwarty i odjechali z wynikiem. Równie dobrą postawę prezentowali od początku ostatniej partii – po kilku udanych akcjach w ofensywie udało im się wypracować dużą przewagę. Mistrzowie Polski próbowali odpowiedzieć, ale z każdym kolejnym rzutem trafionym przez San Pablo Burgos nadzieje malały. Rottweilery zaczęły popełniać więcej błędów, a te tylko napędzały rywali. Ostatecznie, na pięć minut do końca spotkania różnica zrobiła się duża na tyle, że nikt nie miał wątpliwości, kto tego dnia opuści arenę z lepszym humorem.
NAJLEPSZY W ANWILU: Bardzo dobrze indywidualnie wypadł dziś Tony Wroten. Amerykanin świetnie wybierał piłkę z rąk przeciwników (dwa przechwyty), biegał do kontr i wykańczał sytuacje. Jak zwykle pokazywał szybkość w wjazdach na kosz. Kilka razy dobrze czytał grę – to on wymusił piąty faul Gorana Huskicia. Zanotował 9/12 z gry i 5/6 z linii rzutów wolnych, co razem dało 24 oczka. Do swoich osiągnięć dopisał też cztery zbiórki i asystę.
DRUGI PLAN: Anwil nie zagrał dobrze jako całość. Brakowało płynności, przekazywania piłki, dobrego zastawiania. Rolands Freimanis wypadł poprawnie. Często jako pierwszy pojawiał się w kontrach. Podkoszowi rywali kładli na niego duży nacisk przez cały pojedynek, więc musiał sporo walczyć na deskach. Skończył starcie z 12 punktami i dwoma zbiórkami. Michał Sokołowski również dał z siebie wiele. Próbował antycypować zagrania gospodarzy, przerywać ich akcje i grać fizycznie. Miał siedem punktów, pięć zbiórek, a także po dwa przechwyty i asysty. Kilka dobrych zagrań pokazał Chris Dowe. Trafił trójkę z faulem, ładnie podał za plecami do Milana Milovanovicia. Podobnie jak reszcie nie szło mu najlepiej, ale starał się dać drużynie ile tylko mógł.
STATYSTYKA: Rottweilerom brakowało dziś wielu elementów – jednym z nich jest ochrona deski. O ile w ataku udawało się zbierać piłki, tak w obronie często włocławianie nie mieli odpowiedzi na Hiszpanów. W ostatecznym rozrachunku San Pablo zaliczyło 43 zbiórki, Anwil – 32. Przez cały mecz w oczy rzucała się też kwestia współpracy. Przeciwnicy umiejętnie rozrzucali piłkę po całej szerokości parkietu, szukali się, podawali między liniami. U mistrzów Polski tego brakowało. Łącznie gospodarze zanotowali 30 asyst, czyli o 16 więcej niż ich vis-a-vis.
KONFERENCJA: - Wielkie gratulacje dla rywali. Pokazali nam, z jakim nastawieniem powinno się wejść w mecz. Walczyli o każdą piłkę, dzielili się nią, nakładali presję przy każdym posiadaniu. Po naszej stronie znów tego nie było. Kolejny raz pozwoliliśmy rywalom zanotować 30 asyst – to wiele mówi o naszej obronie i zaangażowaniu. To nie jest sposób, w jaki chcemy grać. Musimy przemyśleć, jak zmienić nasze podejście i siebie jako całość – komentował po spotkaniu Igor Milicić.
COMING SOON: Wracamy do Hali Mistrzów. W sobotę, 26 października o godz. 12:30 Rottweilery podejmą u siebie Trefl Sopot. Transmisję z meczu będzie można obejrzeć w Polsacie Sport Extra.
San Pablo Burgos – Anwil Włocławek 110:78 (27:20, 23:19, 27:21, 33:18)
San Pablo: McFadden 20, Lima 15, Fitipaldo 13, Rivero 12, Bassas 11, Vega 8, Salvo 8, Tokoto 8, Huskic 7, Benite 6, Barrera 2, Clark 0
Anwil: Wroten 24, Freimanis 12, Dowe 9, Ledo 8, Sokołowski 7, Simon 7, Karolak 6, Milovanović 5, Sulima 0, Wadowski 0