Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Niezłomne Rottweilery

Środa, 12 Czerwca 2019, 22:45, Sebastian Falkowski

Nigdy nie lekceważ serca mistrza! Anwil Włocławek po fenomenalnym spotkaniu pokonał Polski Cukier Toruń 103:85 i wyrównał stan rywalizacji. Do obrony tytułu brakuje już tylko jednego zwycięstwa.

TŁO: Rottweilery przed meczem były w bardzo trudnej sytuacji. Porażka oznaczała bowiem koniec sezonu i utratę mistrzostwa. Oczywiście we Włocławku nikt tego nie zakładał. Anwil chciał odpowiedzieć na ostatnie wygrane ekipy z Torunia i doprowadzić do siódmego w serii starcia. Zawodnicy zamierzali wyjść skoncentrowani i od początku pokazać, że jeszcze nie złożyli broni.

KLUCZOWY MOMENT: Włocławianie grali świetnie na przestrzeni całego pojedynku. Na dwie minuty przed końcem prowadzili 94:78 i kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Twarde Pierniki próbowały odrobić straty. Michael Umeh trafił z dystansu, ale momentalnie tym samym odpowiedział Chase Simon. Za chwilę Rottweilery przejęły piłkę, a popisową kontrę wykończył Ivan Almeida. Gdy w następnej akcji przy okazji rzutów wolnych Michała Michalaka pękała setka, wszyscy kibice śpiewali „Mój jest ten kawałek podłogi” – wtedy było już oczywiste, że Anwil zwyciężył.

NAJLEPSZY W ANWILU: Chase Simon kolejny raz w play-off jest najjaśniejszym punktem zespołu i jego motorem napędowym. W najważniejszym dla włocławian spotkaniu Amerykanin wytrzymał presję i wzniósł się na swoje wyżyny. 31 punktów, 7/10 za trzy, po trzy zbiórki i wymuszone przewinienia, asysta, dwa przechwyty. W pewnym momencie można było mieć wrażenie, że Simon trafi do kosza, nawet jeśli rzuci krzesłem. Nie brylował tylko na dystansie - był pewny w swoich wjazdach na kosz, nie bał się dynamicznie ścinać. W ważnych momentach zapewniał punkty, a bezradni torunianie mogli tylko rozkładać ręce. Walczył i biegał do kontr – dał podręcznikowy przykład zaangażowania. Chase nie jest już po prostu cichym zabójcą. Dla Polskiego Cukru jest wrogiem publicznym numer jeden.

DRUGI PLAN: Współpraca, dokładność, twarda gra – wszyscy zawodnicy Anwilu dali dziś coś od siebie w tych aspektach. Ivan Almeida jak zawsze brał odpowiedzialność na swoje barki. Rzucił 21 oczek, miał trzy zbiórki, sześć asyst, dwa przechwyty i cztery wymuszone faule. W trzeciej kwarcie był jednym z najważniejszych graczy – mijał, kreował dla kolegów pozycje, zarządzał tempem. Michał Michalak walczył za dwóch. Inteligentnie ustawiał się w obronie i czyhał na przechwyty (miał w meczu dwa). Oddał dużo zdrowia w walce na tablicach. Biegał w wolnych przestrzeniach i tworzył tym spore zamieszanie. Co najważniejsze – rzucił 12 punktów. Szymon Szewczyk nie trafił do kosza, ale nie sposób nie docenić jego wkładu w to starcie. Osiem zbiórek, cztery asysty i wielka praca w obronie pomalowanego – nie trzeba nic więcej dodawać. Bardzo dobrze grał Aaron Broussard - znów wykorzystywał przewagę fizyczności w grze 1 na 1 i świetnie penetrował, nie zważając na wyższych rywali. Co jasne, kreował też pozycje. Miał 10 oczek, dwie zbiórki i cztery asysty. Warto jeszcze na koniec wspomnieć o małym akcencie – pierwsze punkty w finale i zarazem w play-off zdobył dziś Adam Piątek.

WYRÓŻNIENIE: Wspaniały występ zanotował Kamil Łączyński. Kapitan Anwilu był dynamiczny, agresywny, grał z całych sił. Nie było dla niego straconych piłek, bił się z rywalami o każdy centymetr parkietu. Szczególnie imponował w trzeciej kwarcie, gdzie jego wjazdy na kosz były nie do powstrzymania. Twarde Pierniki nie potrafiły znaleźć odpowiedzi na reprezentanta Polski – kiedy zostawiały mu miejsce, on natychmiast reagował – penetrował i punktował spod obręczy albo odrzucał do kolegów na obwód. Rzucił 12 oczek, miał cztery zbiórki, osiem asyst, wymusił aż sześć przewinień – pokazał wielki charakter.

ATRAKCJE: W połowie pojedynku z powodu awarii prądu w sporej części Hali Mistrzów zgasło światło. Oczywiście w takich warunkach nie sposób było grać, więc zawodnicy udali się do szatni na dłuższą przerwę. Czas ten poświęcili na analizę pierwszej połowy i regenerację. Kiedy koszykarze zajmowali się swoimi sprawami, kibice postanowili umilić sobie nawzajem oczekiwanie. Śpiewy, okrzyki, zabawa – 3963 osoby zgromadzone na meczu pokazały, jak powinno się celebrować święto koszykówki. Dzisiejsze spotkanie było ostatnim rozgrywanym w tym sezonie w Hali Mistrzów - nie można było chyba sobie wyobrazić lepszego scenariusza na zakończenie.

STATYSTYKA: W całym spotkaniu Anwil miał tylko pięć strat i 28 asyst. Zespołowość i precyzja otworzyły drogę do otwartych pozycji i łatwych punktów. Rottweilery były bardzo pewne, twardo broniły i biegały do kontr. Wszyscy byli bardzo skoncentrowani – osiem przechwytów, przy dwóch Twardych Pierników jasno o tym świadczy. Jeśli włocławianie przełożą tę formę na następne spotkanie, obrona tytułu będzie jak najbardziej realna.

KONFERENCJA: - Pełna hala, mecz trwający trzy godziny, połowa czerwca – to jest marzenie, by być w sytuacji, w której jesteśmy. W połowie czerwca grają najlepsi zawodnicy, trenerzy i organizacje, także bardzo się z tego cieszymy. Doprowadziliśmy do siódmego meczu. To będzie nagroda dla kujawsko-pomorskiego koszykarskiego świata i wielka uczta w całej Polsce. Dawno nie było siódmego starcia w finale, więc myślę, że emocje sięgają zenitu. Możemy się z tego tylko cieszyć – komentował Igor Milicić.

COMING SOON: Ostatni mecz sezonu, definitywny koniec. Wszystko sprowadza się do tego jednego spotkania. Siódmy mecz serii, decydujący o mistrzostwie Polski zostanie rozegrany już za dwa dni. W piątek, 14 czerwca o godz. 20:00 Anwil rozpocznie najważniejszy bój. Transmisję telewizyjną przeprowadzi Polsat Sport (19:30), zapraszamy też do Radia Rottweilery.

Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń 103:85 (26:16, 20:23, 29:26, 28:20)

Anwil: Simon 31, Almeida 21, Michalak 12, Łączyński 12, Broussard 10, Lichodiej 7, Czyż 4, Zyskowski 4, Piątek 2, Szewczyk 0, Wadowski 0

Polski Cukier: Umeh 17, Sulima 14, Cel 13, Diduszko 10, Kulig 10, Lowery 8, Śnieg 6, Mbodj 4, Gruszecki 3, Grochowski 0, Ratajczak 0, Wiśniewski 0