Anwil Włocławek zafundował kibicom zgromadzonym w Hali Mistrzów fenomenalne widowisko i pokonał Polski Cukier Toruń 96:86. Rottweilery prowadzą w serii finałowej 2:1!
TŁO: Koszykarze prowadzeni przez Igora Milicicia znaleźli sposób na zatrzymanie Twardych Pierników w drugim spotkaniu serii. Konsekwencja i twarda gra sprawiły, że torunianie nie byli w stanie odpowiedzieć Rottweilerom. Wygrana była okupiona jednak wysoką ceną – w trakcie pojedynku poważnej kontuzji doznał Michał Ignerski. Przed meczami we Włocławku mistrzowie Polski mieli w głowie, by nie stracić uzyskanej przewagi parkietu i w obu spotkaniach pokonać Polski Cukier.
KLUCZOWY MOMENT: Anwil zagrał niemal perfekcyjnie w trzeciej kwarcie i zbudował dużą przewagę. Mistrzowie Polski grali mocno w obronie, zbierali piłki, biegali do kontr i kontrolowali przebieg wydarzeń. Zawodnicy Polskiego Cukru wyglądali na zagubionych, a Rottweilery napędzały się z każdą kolejną akcją. W pewnym momencie ich przewaga wynosiła nawet 25 punktów (84:59, choć do przerwy było 47:40). Wprawdzie w samej końcówce Twarde Pierniki trafiły kilka trójek i zbliżyły się do Anwilu, ale wtedy twardą obroną znów odpowiedzieli włocławianie i nie pozwolili wyrwać sobie zwycięstwa.
NAJLEPSI W ANWILU: W ekipie z Włocławka było dziś trzech liderów: Ivan Almeida, Szymon Szewczyk i Chase Simon. Wszyscy wymienieni rzucili dziś po 18 punktów. Szymon trafiał niesamowite trójki po podaniach od m.in. Kamila Łączyńskiego, wykorzystywał zagrania pod kosz, a w jednej z akcji pobiegł po linii i z impetem wsadził piłkę z góry. Był w gazie szczególnie w drugiej i trzeciej kwarcie. Miał 7/11 z gry (w tym 4/5 za trzy), dodał cztery zbiórki, asystę, dwa przechwyty. Chase Simon także naładował pistolety. Pewny z dystansu, równie dobry po penetracjach lub w kontrze. O pracy w obronie wspominamy za każdym razem, ale nie sposób przejść obok tego obojętnie. To jak potrafi wyłączyć np. Roba Lowery’ego zasługuje na spore uznanie. Na koniec kilka słów także o Almeidzie. Bierze na siebie odpowiedzialność, trafia ważne rzuty, pomaga w kreowaniu pozycji. Wielokrotnie oddawał piłki do kolegów w tak ekwilibrystyczny sposób, że nie da się wytłumaczyć jak piłki ostatecznie trafiały do adresatów. Kabowerdeńczyk walczył i napędzał Anwil. Obok wspomnianych wcześniej punktów dołożył aż dziewięć zbiórek, pięć asyst, dwa przechwyty i blok. Wspomnijmy jeszcze może o jednej małej sprawie, można powiedzieć szczególe – w drugiej kwarcie wykonał akcję sezonu!
AKCJA: Tak, nie trzeba się bać tego określenia. Nie ma innej możliwości – wsad nad Damianem Kuligiem jest akcją meczu i jednocześnie całego sezonu Energa Basket Ligi. Patrząc na to zagranie odbiera nam mowę, więc nic więcej o nim nie piszemy. Po prostu zobaczcie to sami:
DRUGI PLAN: Tak ważne spotkania wygrywa się dzięki zaangażowaniu całego zespołu. Kreatywni rozgrywający – Aaron Broussard i Kamil Łączyński zaliczyli łącznie 13 asyst. Agresywni obwodowi – Jarosław Zyskowski rzucił 13 oczek, Michał Michalak 7, razem zaliczyli po trzy zbiórki, świetnie walczyli na tablicach i zamykali możliwości wejść pod kosz. Twardzi podkoszowi – Walerij Lichodiej rzucił dziewięć punktów, Olek Czyż – pięć i mimo braku rytmu meczowego był solidnym punktem zespołu. W jednej z akcji popisowo zablokował rzut Michaela Umeha z dystansu. W Anwilu zagrało dziś wszystko – zawodnicy sobie pomagali, wspierali na boisku, nie bali się podejmować odważnych decyzji i dzięki temu mogli zejść z parkietu zwycięscy.
IMPAKT: Polski Cukier prowadził w drugiej kwarcie 36:30. Od tego momentu Rottweilery wrzuciły kolejny bieg i zbudowały przewagę. Wszystko rozpoczął Szymon Szewczyk, rzucający pięć oczek z rzędu. Jego wyczyn powtórzył zaraz Almeida. Kolejny cios zadał nie kto inny jak… Szewczyk, trafiając za trzy. Następne punkty zapewnili Olek Czyż i Chase Simon. Tym sposobem, z sześciopunktowej straty, Anwil wyszedł na siedmiopunktowe prowadzenie (47:40), wygrywając końcówkę pierwszej połowy 17:4.
STATYSTYKA: Po pierwszej części gry włocławianie mieli na swoim koncie tylko dwie asysty. Brakowało zespołowego grania, szukania się na boisku, dominowały pojedynki 1 na 1. Ile kluczowych podań miały Rottweilery na koniec pojedynku? 25. Tutaj jest klucz dzisiejszego sukcesu. Mistrzowie Polski wypracowywali przewagi, nie mieli problemów z mijaniem pierwszej linii obrony torunian i tworzyli tym sytuacje dla swoich kolegów. Kiedy zaczęli szukać się na boisku, zdominowali Polski Cukier. Zdezorientowane Twarde Pierniki gubiły się na parkiecie, Anwil z kolei grał dokładnie. Koszykarze prowadzeni przez Igora Milicicia mieli dziś dziewięć strat, nasi rywale zza miedzy – 16.
KONFERENCJA: - Myślę, że mój zespół przez 30 minut zagrał z zaangażowaniem, jakie się rzadko spotyka. Czapki z głów dla nich. Zagrali jak prawdziwi wojownicy. Cieszymy się, że to rozluźnienie, brak powrotu do obrony i brak koncentracji w czwartej kwarcie nie skutkowały większym powrotem Polskiego Cukru. Jest 2:1, cieszymy się z tego, ale na pewno nie popadamy w żaden hurraoptymizm. Wiemy jak mocny jest Toruń, wiemy na co nas stać. Nie narzekamy, nie płaczemy. Zawodnicy są poobijani, ale to są nasze sprawy. Idziemy dalej, by walczyć jak do tej pory – po spotkaniu mówił Igor Milicić.
COMING SOON: Nie trzeba długo czekać na kolejny mecz. Już w czwartek, 6 czerwca o godz. 17:30 rozegrane zostanie spotkanie numer cztery wielkiego finału. Transmisję telewizyjną przeprowadzi Polsat Sport Extra, czekamy na Państwa również w Radiu Rottweilery.
Anwil Włocławek – Polski Cukier Toruń 96:86 (20:25, 27:15, 31:17, 18:29)
Anwil: Almeida 18, Simon 18, Szewczyk 18, Zyskowski 13, Lichodiej 9, Michalak 7, Czyż 5, Łączyński 4, Broussard 4, Wadowski 0, Piątek 0
Polski Cukier: Cel 15, Gruszecki 14, Umeh 14, Diduszko 12, Sulima 7, Śnieg 6, Wiśniewski 6, Mbodj 6, Lowery 4, Kulig 2, Ratajczak 0