Historia lubi się powtarzać, historia znów się zdarzyła – Anwil Włocławek zwycięski w piątym meczu półfinału. Rottweilery pokonały Arkę Gdynia 109:97 i zameldowały się w finale Energa Basket Ligi!
TŁO: Przed pojedynkami w Hali Mistrzów mistrzowie Polski byli w bardzo trudnym położeniu. Porażka oznaczała pożegnanie z marzeniami o finale. Dzięki zaangażowaniu, zespołowym graniu i wsparciu żywiołowej publiczności udało się jednak w obu spotkaniach wygrać i wrócić do Gdyni na mecz numer pięć. Cel włocławian był prosty - powtórzyć historię sprzed roku i w decydującym starciu pokonać swoich rywali.
KLUCZOWY MOMENT: Na półtorej minuty do końca Anwil prowadził 98:90. Zawodnicy Arki wiedzieli, że jeśli chcą coś jeszcze wskórać, muszą zacząć faulować i liczyć na niecelne próby Rottweilerów. Na ich nieszczęście, włocławianie byli niemal bezbłędni. Na linii stawali m.in. Kamil Łączyński, Chase Simon czy Michał Ignerski i za każdym razem dostarczali punkty. Myśl o porażce paraliżowała gdynian. Na 45 sekund do końca Krzysztof Szubarga popełnił błąd połowy przy wznowieniu spod kosza. W kolejnych akcjach grę na siebie brał Josh Bostic, ale w pojedynkę nie był w stanie niczego osiągnąć. Świetnie dysponowane Rottweilery grały twardo w obronie i w pełni skoncentrowane oddawały rzuty z linii rzutów wolnych. W końcu przewaga zrobiła się tak duża, że zawodnicy Arki odpuścili i na 10 sekund do końca w Gdynia Arenie włocławscy kibice eksplodowali z radości.
NAJLEPSZY W ANWILU: Kiedy grać najlepszy mecz w sezonie, jeśli nie w play-off? A jeśli dodatkowo jest to spotkanie decydujące o awansie do finału? Chase Simon wybrał najodpowiedniejszy moment, żeby zaprezentować pełnie swoich umiejętności. Trafiał bardzo ważne trójki, z odchylenia, blisko obrońcy. Błyskotliwie podawał (m.in. świetna asysta do Szymona Szewczyka). Wymuszał przewinienia po penetracjach (łącznie aż osiem). Był pewny z piłką przy ręce, nie odpuszczał w obronie. Pojedynek zakończył z rekordowymi w tym sezonie 33 punktami, trafiając 9/16 z gry. Dodał też sześć zbiórek i dwa przechwyty. Kiedy w końcówce drużyna potrzebowała pewnej osoby na linii rzutów wolnych, nie mylił się - w samej czwartej kwarcie zaliczył w tym elemencie 10/10. Rok temu Adam Romański w trakcie piątego meczu półfinału wykrzyczał „Quinton Hosley zamordował Stelmet”. W tym sezonie Arka także miała swojego oprawce – był nim cichy zabójca Chase Simon.
DRUGI PLAN: Anwil nie wygrał tylko i wyłącznie dzięki popisom jednego zawodnika. Tak naprawdę każdy dołożył swoją cegiełkę do zwycięstwa. Ivan Almeida zaliczył świetny fragment na przełomie trzeciej i czwartej kwarty. Trafiał trójki na zawołanie, w jednej sytuacji popisowo, z faulem Josha Bostica. Z dystansu był dziś bezbłędny – zaliczył 5/5 za trzy. Swoją postawą skupiał na sobie uwagę obrońców, co dawało okazję do rozrzucania piłek. Nie forsował rzutów. Obok 22 punktów miał też pięć zbiórek, asystę, sześć wymuszonych przewinień i przechwyt. Michał Ignerski nie grał długo, ale były to ważne dla zespołu minuty. Wspierał kolegów doświadczeniem w końcówce, trafiał decydujące rzuty wolne. Był pewny pod koszem. Zdobył 11 oczek, zebrał dwie piłki, wymusił cztery faule. Solidny był także Aaron Broussard. Nie szalał jak w ostatnim pojedynku, ale bardzo wspomógł ekipę. Penetrował i trafiał, grając zarówno tyłem, jak i przodem do kosza. Był dynamiczny, grał mocno – po jednej z akcji komentujący mecz Tomasz Jankowski nazwał go Aaronem Bruce Lee. Zdobył tyle samo punktów co Ignerski, do swojego dorobku dodał trzy zbiórki i asystę, miał najwyższy w zespole współczynnik +/- (+23).
WYRÓŻNIENIE: Trzeba także wspomnieć o drugim z rozgrywających, Kamilu Łączyńskim. Kapitan Rottweilerów znów był w trybie play-off. Może nie rzuca się to w oczy w statystykach (11 oczek, dwie asysty, trzy wymuszone przewinienia), ale Kamil grał bardzo dobrze. Trzy razy przechwycił piłkę, przewidując zagrania rywali. Fenomenalnie czytał grę, trafiał w ważnych momentach za trzy. Nie dawał się mijać w obronie, a po drugiej stronie parkietu uruchamiał kolegów. Kolejny raz, co jest już normą, pokazał charakter i serce do walki.
STATYSTYKA: Anwil wygrał, mimo to, że w asystach uległ aż 23:11. Nie znaczy to jednak, że Rottweilery nie grały zespołowo – pozycje do rzutu były bowiem kreowane, ale nie bezpośrednimi podaniami, a dzięki przesuwaniu i tworzeniu na parkiecie przestrzeni. Włocławianie zagrali agresywnie, ale w dobrym tego słowa znaczeniu – wymusili aż 30 przewinień. Przełożyło się to na rzuty wolne - mistrzowie Polski oddali 35 prób z linii (30 celnych). Dla porównania, Arka miała ich tylko 15. Nie zawiodła także skuteczność, której brakowało w meczu numer dwa – dziś Rottweilery trafiły 33/63 z gry.
KONFERENCJA: - Na pewno przyjmuje gratulacje z wielkim uśmiechem i szczęściem. Po takiej serii, po takim meczu jest wiele do powiedzenia, ale spróbuję być treściwy. Wielki ukłon dla moich zawodników. Wykonali kawał znakomitej roboty. To, jak się zachowywali na boisku od początku play-off, a nawet miesiąc przed, jedność jaką pokazywali – doprowadziło nas to, do tego momentu. Razem z naszymi kibicami, którzy dali niesamowite wsparcie. W tym momencie muszę mocno pochwalić trenera Frasunkiewicza, który w tym sezonie rewelacyjnie prowadził zespół i całą drużynę Asseco Arki, która grała na świetnym poziomie. Trzymam kciuki, żeby zdobyli brązowy medal. Bardzo się cieszę, że zatrzymaliśmy ich najważniejszego zawodnika - Kamil wykonał w tym ogromną robotę. To wszystko doprowadziło do tego, że mój zespół jest w finale. Od Kamila, który jest kapitanem, do młodego Adama Piątka – wszystkim im się to naprawdę należy – spotkanie podsumowywał Igor Milicić.
COMING SOON: Czas na finał, czas na derby! Już w czwartek, 30 maja o godz. 17:00 rozpoczynamy na wyjeździe walkę o mistrzostwo Polski. Przeciwnikiem Rottweilerów będą rywale zza miedzy - Polski Cukier Toruń. Transmisję z pierwszego spotkania serii przeprowadzi Polsat Sport Extra.
Asseco Arka Gdynia – Anwil Włocławek 97:109 (26:26, 22:29, 23:23, 26:31)
Asseco Arka: Bostic 37, Dulkys 15, Wyka 14, Szubarga 11, Wołoszyn 9, Ginyard 6, Ponitka 5, Garbacz 0, Kamiński 0, Łapeta 0, Florence 0
Anwil: Simon 33, Almeida 22, Broussard 11, Łączyński 11, Ignerski 11, Szewczyk 8, Lichodiej 6, Zyskowski 4, Michalak 3, Wadowski 0
Stan rywalizacji: 3-2 dla Anwilu
Awans: Anwil Włocławek