Anwil Włocławek nie składa broni! Rottweilery pokonały Arkę Gdynia 87:79 w trzecim meczu półfinału i dały jasny komunikat, że w tej serii wszystko jest jeszcze możliwe.
TŁO: Mistrzowie Polski przegrali oba spotkania na wyjeździe i mecz w Hali Mistrzów miał dla nich niebagatelne znaczenie – porażka oznaczała bowiem koniec marzeń o finale i obronie tytułu. Koszykarze prowadzeni przez Igora Milicicia mieli taką świadomość i nie zamierzali odpuszczać. Ich celem było zagranie na swoim dobrym poziomie - skutecznie w ataku i twardo w obronie.
KLUCZOWY MOMENT: Wynik przez całą długość pojedynku był na styku. Na półtorej minuty do końca Chase Simon trafił drugą trójkę z rzędu. W mgnieniu oka celnym rzutem z dystansu odpowiedział Josh Bostic (79:77). Ivan Almeida, który wziął w końcówce odpowiedzialność na swoje barki trafił w akcji 2+1, wykorzystując błąd Dariusza Wyki, a za moment po drugiej stronie parkietu James Florence zamienił dwa rzuty wolne na punkty. Żadna z drużyn nie chciała odpuścić. Po niesamowitej akcji dwa oczka zdobył Jarosław Zyskowski, a chwilę po nim z linii rzutów wolnych raz trafił Szymon Szewczyk. W kolejnej akcji najszybciej do ataku pobiegł Krzysztof Szubarga, ale wkozłował sobie piłkę w nogi, a faulowany za moment Zyskowski nie pomylił się na linii (87:79). Na dziewięć sekund do końca gdynianie wiedzieli już, że strat nie odrobią i mecz padnie łupem włocławian.
AKCJA MECZU: To, co wydarzyło się 30 sekund do końca spotkania najlepiej ukazuje, jak Rottweilery były zmotywowane, by dziś wygrać. Ivan Almeida nie trafił spod obręczy, ale rzucił się po piłkę. Razem z nim zrobiło to kilku zawodników. W pomalowanym zaroiło się od koszulek - walka trwała i w parterze i w stójce. Gdy piłka opadała na parkiet, Kamil Łączyński leżąc, instynktownie podbił ją dwa razy w górę. Kabowerdeńczyk złapał piłkę i wypadając na aut oddał ją do Zyskowskiego, omijając ręce koszykarzy Arki. Jarosław co jasne trafił i Anwil uciekł na pięć punktów, co bardzo podłamało gdynian.
NAJLEPSI W ANWILU: Dwóch zawodników zdobyło dziś 16 oczek – byli to Jarosław Zyskowski i Aaron Broussard. Skrzydłowy przełamał się po kilku słabszych meczach. W pierwszej połowie trafił dwie z rzędu trójki, bardzo ważne w kontekście utrzymywania przewagi nad Arką. Nie ułatwiał rywalom życia będąc w obronie. To on wykończył akcję meczu, a dodatkowo w samej końcówce był pewny na linii. Dołożył dziś dwie zbiórki i przechwyt. Rozgrywający z kolei kolejny raz w play-off zagrał kapitalne zawody. Często dostawał piłki do gry 1 na 1 i wykorzystywał przewagę fizyczności nad rywalami. Walczył na tablicach (sześć zbiórek), bardzo dobrze uruchamiał kolegów (cztery asysty). Nie było dla niego straconych piłek. Aaron i Jarosław w takiej formie to gigantyczna wartość dodana do drużyny.
DRUGI PLAN: Nie możemy zapomnieć o reszcie zespołu, bez której pierwsze zwycięstwo nad Arką w tym sezonie nie miałoby miejsca. Sześciu koszykarzy osiągnęło dziś dwucyfrową zdobycz punktową. Do pewnego momentu spotkania najpewniejszym zawodnikiem Anwilu był Walery Lichodiej. Rosjanin trafiał od samego początku, był wykorzystywany zarówno na obwodzie, jak i pod koszem. Miał najlepszy współczynnik +/- z całej ekipy (+17). Do 14 punktów dorzucił sześć zbiórek i trzy asysty. Ivan Almeida często brał grę na siebie. Rozgrywał, mijał, dogrywał. Ostatecznie zakończył z 13 oczkami, ośmioma zbiórkami i siedmioma asystami, wymusił także siedem przewinień. Szymon Szewczyk nie rzucał się mocno w oczy, ale zagrał solidne spotkanie. Do 11 punktów dołożył trzy zbiórki. Uwijał się w obronie z wyższymi rywalami i tworzył miejsce pod obręczą. Chase Simon z kolei był mocny na początku, gdzie bardzo przeszkadzał Arce. Stał blisko, wkładał ręce, utrudniał rozgrywanie. Uaktywnił się również pod koniec. Trafił istotne trójki w czwartej kwarcie, czym przygasił zapał gdynian, chcących odrobić straty.
IMPAKT: Na początku drugiej kwarty Anwil zaliczył świetny fragment. Włocławianie przegrywali 29:32, jednak dzięki dobrej obronie odskoczyli od Arki. Najpierw za trzy trafił Jarosław Zyskowski, za moment w kontrze to samo zrobił Aaron Broussard. Amerykanin dodał trafienie spod kosza, za chwilę zawtórował mu Zyzio. Na koniec włączył się także Michał Ignerski. Ostatecznie dało to Rottweilerom serię 13:0 i odskoczenie na wynik 41:32. Gigantyczny wpływ na losy spotkania mieli także kibice – 3909 gardeł zgromadzonych w Hali Mistrzów dopingowało dziś żywiołowo zespół i w oczywisty sposób pomogło przełamać Arkę. Nie mamy wątpliwości, że w czwartek fani znów zgotują gdynianom białe piekło!
STATYSTYKA: Anwil w końcu zaprezentował to, czego nieco brakowało w ostatnich pojedynkach, a z czego jest dobrze znany - zespołowość. Włocławianie znów fenomenalnie dzielili się piłką, rozrzucali akcje na całej szerokości parkietu, widzieli lepiej ustawionych kolegów. Asysty zdominowali w stosunku 25:13. Jest to droga, jaką Rottweilery muszą iść dalej, by pokonać w serii Arkę. To, co było też istotne, to gra pod kosz. Z pomalowanego Anwil zdobył 36 oczek, gdynianie – 16. Mistrzowie Polski wykorzystali lukę, jaka powstała po kontuzji Roberta Upshowa i w drugiej połowie sukcesywnie pchali swoje akcje pod kosz, znajdując w tym dobry rezultat.
KONFERENCJA: – Kolejny mecz walki w play-off. Bardzo nam dziś pomogli nasi kibice. Wiemy, że przegrywamy z Arką w tym sezonie 5:1, ale to spotkanie nam daje do zrozumienia, że możemy z nimi wygrać. W kluczowym momencie tego pojedynku Chase trafił kilka rzutów, które nam nie wpadały wcześniej, w spotkaniach w Gdyni. Walczyliśmy jak zespół przez 40 minut i udało się wygrać – tak o meczu mówił Igor Milicić.
COMING SOON: To jeszcze nie koniec! Już w czwartek, 23 maja o godz. 17:45 Rottweilery powalczą o wyrównanie stanu serii i powrót na piąty mecz do Gdyni. Transmisję telewizyjną ze spotkania przeprowadzi Polsat Sport Extra.
Anwil Włocławek – Asseco Arka Gdynia 87:79 (21:24, 24:12, 20:21, 22:22)
Anwil: Broussard 16, Zyskowski 16, Lichodiej 14, Almeida 13, Szewczyk 11, Simon 11, Ignerski 4, Łączyński 2, Michalak 0
Asseco Arka: Florence 21, Bostic 19, Wołoszyn 10, Ginyard 10, Dulkys 8, Szubarga 3, Wyka 3, Łapeta 2, Upshaw 2, Ponitka 1, Garbacz 0, Kamiński 0