Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Bezskuteczne starania

Niedziela, 19 Maja 2019, 0:02, Sebastian Falkowski

Anwil Włocławek zatrzymany w drugim meczu półfinału. Rottweilery zagrały na bardzo słabej skuteczności i uległy Arce Gdynia 78:65.

TŁO: Mistrzowie Polski przegrali pierwsze spotkanie półfinału, jednak zaprezentowali się z dobrej strony. Po bardzo słabych początkowych dwóch kwartach potrafili się podnieść i zniwelować straty, które sięgały nawet 21 punktów. Ostatecznie zabrakło niewiele, by doprowadzić do dogrywki. Podrażnione brakiem wygranej Rottweilery chciały udowodnić, że są w stanie grać mocno w obronie i ataku przez całą długość spotkania i wywieźć z Gdyni zwycięstwo.

KLUCZOWY MOMENT: Dzięki celnym trójkom w czwartej kwarcie Arka odskoczyła od Anwilu. Na nieco ponad minutę do końca, po punktach Jamesa Florence’a prowadziła 75:60. Rottweilery zaczęły bronić na całym boisku i choć udawało im się wyrywać piłki, były nieskuteczne w ataku. Po rzutach wolnych Aarona Broussarda i aktywnego w końcówce Florence’a na tablicy widniał wynik 76:62. 30 sekund przed końcową syreną Jarosław Zyskowski trafił za trzy i wlał w serca kibiców odrobinę nadziei na pozytywny rezultat. Niestety, na linii rzutów wolnych bezbłędny okazał się faulowany w następnej akcji Josh Bostic, a po stronie Anwilu z dystansu spudłował Broussard. Zawodnicy Arki zebrali piłkę, jednak nie atakowali już kosza, wiedząc, że nic nie wydrze im wygranej.

NAJLEPSZY W ANWILU: Najwięcej punktów dla włocławian zdobył dziś Walery Lichodiej. Rosjanin miał problemy, by dobrze wejść w mecz, jednak z upływem minut prezentował się lepiej. Szczególnie dobrze wyglądał w trzeciej kwarcie. Zdobył pierwsze dziewięć punktów Anwilu w tej części gry, a następnie zaliczył przechwyt i asystę do Kamila Łączyńskiego. Potem trafił jeszcze raz z linii rzutów wolnych. Ostatecznie zakończył pojedynek z 12 oczkami, trafiając 5/10 z gry. Zebrał także dwie piłki, rozdał trzy asysty, wymusił trzy faule. Dobrze współpracował ze wspomnianym już Łączyńskim. Pod koszem próbował wykorzystywać swoje przewagi, choć często był podwajany i nie miał łatwych pozycji do rzutu.

DRUGI PLAN: Tylko jeden punkt mniej od podkoszowego zdobyli dziś Chase Simon i Kamil Łączyński. Amerykanin grał na bardzo słabej skuteczności (2/10), jednak trafił siedem rzutów wolnych. Żadna z jego sześciu prób dystansowych nie znalazła drogi do kosza. Do swoich statystyk Simon dopisał sześć zbiórek, asystę i trzy wymuszone faule. Jako jedyny zawodnik Anwilu miał także dodatni współczynnik +/- (+3). Lepiej wypadł kapitan Rottweilerów. Zaliczył 4/6 z gry, miał pięć zbiórek, osiem asyst, wymusił dwa przewinienia. Potrafił świetnie uruchamiać kolegów, jak np. w sytuacji, gdzie podał przez całe boisko do dobrze wybiegającego Simona, czy między nogami obrońców do Lichodieja.

PRZESTOJE: Włocławianie przegrali to spotkanie brakiem skuteczności. Pierwsze punkty w drugiej kwarcie Anwil zdobył dopiero po sześciu minutach gry. Z kolei w ostatniej odsłonie meczu na pierwsze oczka Rottweilerów kibice musieli czekać ponad cztery minuty. Mimo słabej skuteczności, do pewnego momentu pojedynek był wyrównany, a włocławianie mogli realnie myśleć o zwycięstwie. Po serii celnych trójek Arki w czwartej kwarcie i braku odpowiedzi mistrzów Polski o wygranej można było jednak zapomnieć.

STATYSTYKA: 28% z gry to najgorszy wynik Anwilu w tym sezonie. Rottweilery miały dziś wszystko w swoich rękach, jednak żaden z zawodników nie umiał przełamać nieskuteczności. Włocławianie zdominowali zbiórkę wygrywając ją 47:38. Jeszcze lepiej sytuacja wygląda, jeśli wziąć pod uwagę tylko zbiórki w ataku – tutaj mistrzowie Polski okazali się lepsi w stosunku 17:1. Ze świetnego zastawiania i pracy pod tablicami nic jednak nie płynęło – ponowienie akcji kończyło się bowiem zwykle podobnie – kolejnym nietrafionym rzutem. Rottweilery wpadły dziś w błędne koło. Wysocy zawodnicy Arki nie musieli wychodzić na obwód, bo centrzy Anwilu nie grozili trójkami. Próby wejść na kosz były więc łatwo zatrzymywane, niejednokrotnie blokami (osiem bloków gdynian, przy jednym włocławian). Brakowało także dzielenia się piłką – poza Łączyńskim, ośmiu zawodników będących na parkiecie zaliczyło tylko osiem asyst.

KONFERENCJA: -To był typowy mecz play-off. Dużo walki na boisku, dużo chęci, która odbiła się na naszej koncentracji. Nie realizowaliśmy naszych generalnych założeń. Mój zespół był bardzo zmotywowany, ale to się przerodziło w coś, czego nie chcemy. Nigdy w pojedynkę nie możesz wygrać z Arką. Jeśli my gramy zespołowo, to możemy pokonać każdego, ale w tym meczu nie mieliśmy takiej gry zespołowej, jaką chcieliśmy. Nie może być tak, że jeden zawodnik ma osiem asyst, a poza tym nikt nie oddaje piłki. Musimy to poprawić, jeśli chcemy wrócić do Gdyni. – spotkanie komentował Igor Milicić.

COMING SOON: Rywalizacja przenosi się do Hali Mistrzów. Przed własną publicznością Rottweilery zmierzą się we wtorek, 21 maja i jeśli wygrają - w czwartek, 23 maja. Oba pojedynki zostały zaplanowane na godz. 17:45, a transmisję z nich przeprowadzi Polsat Sport Extra.

Asseco Arka Gdynia – Anwil Włocławek 78:65 (16:20, 16:10, 18:20, 28:15)

Asseco Arka: Florence 16, Bostic 14, Wołoszyn 14, Ginyard 12, Ponitka 7, Upshaw 6, Wyka 4, Szubarga 3, Łapeta 2, Dulkys 0, Garbacz 0

Anwil: Lichodiej 12, Łączyński 11, Simon 11, Ignerski 9, Almeida 9, Zyskowski 5, Broussard 4, Michalak 3, Szewczyk 1, Wadowski 0