Ivan Almeida wrócił do Anwilu Włocławek, Jarosław Zyskowski odleciał na parkiecie z dorobkiem 24 punktów, a Anwil Włocławek pokonał Trefla Sopot 97:85.
TŁO: Anwil Włocławek już bez Mateusza Kostrzewskiego, ale za to z Ivanem Almeidą, a Trefl Sopot bez kontuzjowanego Jamesa Flowersa. Faworytem tego spotkania byli gospodarze, wszak sopocianie zamykali ligową tabelę.
KLUCZOWY MOMENT: Na rozpoczęcie czwartej kwarty Damian Jeszke trafił za trzy i Trefl Sopot prowadził 79:76. Celny rzut był sygnałem dla włocławian, że czas najwyższy pokazać skąd taka różnica w tabeli między obydwoma zespołami. W ciągu trzech minut gospodarze zanotowali serię 13:0 i wychodząc na prowadzenie 89:79, otworzyli sobie drogę do wygranej. Trefl miał jeszcze w sobie chęci, by podjąć walkę, ale Jarosław Zyskowski – dwiema trójkami z rzędu – wybił to rywalom z głów. Anwil wygrał ostatecznie 97:85.
NAJSKUTECZNIEJSZY W ANWILU: Wspomniany Zyziu jest po prostu w życiowej formie. Skrzydłowy włocławskiej drużyny ma za sobą świetny styczeń, a dziś fenomenalnie rozpoczął luty. W ciągu 28 minut na parkiecie rzucił 24 punkty, trafiając znakomite 6/8 za trzy i ogółem 7/10 z gry. Dodatkowo, miał trzy faule wymuszone, trzy zbiórki i dwie asysty. Nie bez przyczyny trener Mike Taylor wziął go pod uwagę przy wybieraniu 24-osobowego składu na najbliższe okienko. Czy tak świetnie ułożona ręka da mu przepustkę do składu meczowego?
PODKOSZOWA SIŁA: Nie byłoby tyle miejsca na obwodzie dla Zyskowskiego i innych zawodników, gdyby nie fakt, że sopocianie musieli w tym meczu podwajać Nikolę Markovicia. Serb niemalże w każdej akcji bezlitośnie ogrywał Sasę Zagoraca i ostatecznie zgromadził na swoim koncie 20 punktów (9/12 z gry), cztery zbiórki i cztery asysty w 22 minuty.
POWRÓT KRÓLA: Wszedł i rzucił trójkę. Następnie dobił z powietrza niecelny rzut. W kolejnej akcji minął kilku rywali korzystając z zasłon innych graczy i skończył akcję wsadem. Ivan Almeida wrócił do Hali Mistrzów i rozgrzał publiczność! Był nie tylko efektowny, ale też efektywny – 12 punktów (4/6), sześć asyst, sześć fauli wymuszonych, cztery zbiórki i cztery przechwyty. W 18 minut.
DRUGI PLAN: Mając tak dysponowanych kolegów wokół siebie Kamil Łączyński praktycznie nie musiał patrzeć w stronę kosza. Robił to, co umie i co oddaje jego grę najlepiej, czyli podawał. Ogółem więc kapitan Anwilu rozdał 11 asyst, co jest jego drugim najlepszym wynikiem sezonu.
STATYSTYKA: Warto jednocześnie zaznaczyć, że sumarycznie włocławianie rozdali aż 29 podań, co jest z kolei wyrównaniem rekordu drużyny w obecnych rozgrywkach.
WOKÓŁ PARKIETU: Zanim sobotnia konfrontacja rozpoczęła się na dobre, kibice zgromadzeni w Hali Mistrzów – dokładnie 3111 widzów – przywitali gromkimi brawami innego mistrza Polski z poprzedniego sezonu, Pawła Leończyka. Tyle sympatii dla doświadczonego gracza, ile przed meczem. Potem sentymentów już jednak nie było. Zresztą sam mecz był dość dziwny dla Leona. Przez 27 minut oddał on tylko… jeden rzut z gry. Celny.
KONFERENCJA: - Wiedzieliśmy, że Trefl, choć jest ostatni w tabeli, ma olbrzymi potencjał w ataku. Niedopuszczalne jest, abyśmy tak miękko wchodzili w mecz. Daliśmy im zbyt dużo łatwych rzutów. Natomiast ogółem zespół pokazał, że jeśli gra mocno i trzyma deskę, to wówczas – dzięki dobrej obronie – gramy skutecznie w ataku. Nie jesteśmy zespołem ataku, jesteśmy zespołem obrony i gdy gramy skutecznie w defensywie, wówczas otwiera się ofensywa. Na szczęście moi zawodnicy mocno zmobilizowali się po zmianie stron, Trefl rzucił nam tylko 35 punktów i to nam dało zwycięstwo – powiedział trener Igor Milicić.
COMING SOON: W niedzielę włocławianie standardowo pojadą do Warszawy, aby przenocować w hotelu, bowiem w poniedziałek rano – wylot do Francji. Ostatni mecz fazy grupowej Basketball Champions League już we wtorek, w Le Mans.
Anwil Włocławek - Trefl Sopot 97:85 (23:26, 32:24, 21:26, 21:9)
Anwil: Zyskowski 24, Marković 20, Almeida 12, Michalak 9, Simon 9, Szewczyk 6, Mihailović 3, Broussard 2, Łączyński 1
Trefl: Zagorac 24, Varanauskas 18, Śmigielski 12, Kolenda 8, Jeszke 6, Milovanović 6, Baker 5, Kulka 4, Leończyk 2