Oficjalna strona Klubu Koszykówki Włocławek

Zmień język:

Złe (miejmy nadzieję) miłego początki

Czwartek, 04 Maja 2017, 22:13, Michał Fałkowski

Anwil Włocławek przegrał w pierwszym spotkaniu ćwierćfinału play-off z Energą Czarnymi Słupsk 72:82. Szala przechyliła się na korzyść rywali, ale seria przecież cały czas trwa.

TŁO: Z jednej strony przewaga parkietu, ale z drugiej – presja wyniku. To zawodnicy Energi Czarni Słupsk "mogli" przed tym meczem, natomiast koszykarze Anwilu Włocławek "musieli" wygrać.

KLUCZOWY MOMENT: Było ich kilka, nawet w pierwszej połowie. Gospodarze prowadzili 31:23, ale zamiast powiększyć przewagę, pozwolili gościom doprowadzić do remisu 35:35 przed przerwą. W konsekwencji, zanim się obejrzeli, w połowie trzeciej odsłony przegrywali już 37:52 i byli zmuszeni "gonić" wynik. I choć wysiłek drużyny nie poszedł na marne – w 32. minucie wyrównali stan meczu na 60:60 – w najważniejszych momentach lepiej grali słupszczanie. Przy stanie 70:65 dla rywali, bardzo ważną trójkę trafił Mantas Cesnauskis, a ostateczną nadzieję gospodarzom wsadem zabrał Marcus Ginyard (79:72 na 40 sekund przed końcem).

NAJSKUTECZNIEJSZY ZAWODNIK: James Washington zagrał skutecznie (17 punktów w 24 minuty), ale czy efektywnie? Amerykanin trafił co prawda 3/4 za trzy, ale ogółem z gry zanotował tylko 43 procent (6/14). Owszem, szarpał, starał się rozrywać defensywę słupszczan, ale pozwalając na grę Washingtonowi, goście odcięli inne opcje włocławianom.

STATYSTYKA: Anwil Włocławek dawno nie zanotował tak słabego meczu w walce na tablicach. Powiedzieć, że goście zdominowali pole trzech sekund, to nie powiedzieć nic. Sam David Kravish zebrał 15 piłek w ataku, podczas gdy wszyscy wysocy Anwilu – 16. Ogółem wynik 25:36 w tym elemencie dla Energi Czarnych zdecydowanie okazał się jednym z kluczowych elementów spotkania.

KONIEC SERII: Włocławianie wygrali 12 ostatnich spotkań, zajęli 1. miejsce po sezonie zasadniczym, więc oczekiwania kibiców i sponsorów naturalnie wzrosły, a co za tym idzie – pojawiła się presja. I z nią Rottweilery podczas pierwszego meczu play-off sobie nie poradziły. Gra zawodników Igora Milicicia kompletnie nie przypominała tego, jak włocławianie prezentowali się w ostatnich kilku tygodniach. Problemy w defensywie przerodziły się w nieskuteczność w ataku i... aż trudno uwierzyć, że tak klasowy zespół może zagrać drugi raz równie słabo w sobotę. Może więc Rottweilerom potrzebny był mały wstrząs?

KONFERENCJA: - Od początku meczu było widać, że nie wyszliśmy na parkiet z taką determinacją, z jaką chcemy grać w play-off. Być może zawodnicy byli za bardzo skupieni na taktyce, na detalach. Wiedzieliśmy, że najważniejsze w tej fazie rozgrywek będą zbiórki i temu zadaniu dziś nie sprostaliśmy. Jedno jest pewne, w ten sposób nie da się wygrać w play-off i my już nie powtórzymy takiej gry, przede wszystkim w sensie mentalnym. Na mecz w sobotę wrócimy z innym nastawieniem. Jeszcze pokażemy na co nas stać, nie skreślajcie nas – powiedział trener Igor Milicić.

COMING SOON: Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba wierzyć w pracę i wysiłek całego zespołu. Już w sobotę Rottweilery zagrają w meczu, w którym będą chciały pokazać wyższość nad Czarnymi Panterami. Sobota, 6 maja, godzina 17.45 – widzimy się w Hali Mistrzów!

Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk 72:82 (22:23, 13:12, 16:23, 21:24)

Anwil: Washington 17, Łączyński 13, McCray 11, Sobin 8, Jaramaz 7, Bartosz 5, Leończyk 5, Dmitriew 4, Haws 2, Młynarski 0

Energa Czarni: Lewis 21, Kravish 17, Ginyard 14, Surmacz 14, Cesnauskis 6, Seweryn 6, Goods 4, Bachynski 0, Dąbrowski 0